3

95 3 1
                                    

Aria biegła przez las, nie wiedziała czy biegnie w stronę celu czy raczej ucieka od psychodelicznego śmiechu Tobiego. Biegła jeszcze 10 minut po czym znalazła się na skraju lasu. Przed nią rozciągał się widok na szereg uroczych domków jednorodzinnych. Nie wyszła na ulicę - wiedziała, że ma trzymać się cienia by nie zostawiać, żadnych śladów. Powoli kierowała się w stronę domu 36. Gdy osiągnęła cel chwilę się zawahała. Schyliła się i wzięła kamień, za pomocą którego roztrzaskała latarnie by niepostrzeżenie dostać się do ogrodu na tyle domu. Gdy już się tam znalazła, spojrzała na balkon. Nie wiedziała co zrobi gdy już dostanie się na piętro. Wejdzie do sypialni i co? Poderżnie ofierze gardło? Udusi czy powiesi za pomocą pościeli? Nie... Ona tego nie chciała.

- Robię to ze względu na Scarlet. Pamiętasz obiecałaś, że zrobisz to dla niej. - mamrotała do siebie. - Miałaś ją przecież wyrwać, uwolnić. Weź się w garść Aria, zrób to, ten jeden raz jej nie zawiedź.

Dziewczyna zacisnęła ręce po czym zaczęła głęboko oddychać by się uspokoić. Po kilku solidnych wdechach podeszła do rynny za której pomocą postanowiła dostać się na balkon. Bezszelestnie podeszła do przeszklonych drzwi, które okazały się otwarte. Dziewczyna lekko je uchyliła by następnie wejść do środka. W pomieszczeniu znajdował się tylko mały chłopiec. Podeszła do śpiącej ofiary i... Nie była w stanie się poruszyć.

On ma tyle lat co Scarlet. Nie... Nie zrobię tego.

Aria zaczęła się powoli cofać lecz nagle za nią pojawił się wysoki mężczyzna w niebieskiej masce. Dziewczyna już miała krzyknąć z zaskoczenia ale o przyłożył jej dłoń do ust. A drugą ręką pokazał znak milczenia w miejscu gdzie prawdopodobnie znajdowały się jego usta. Aria pokiwała głową na znak, że rozumie po czym wyszła z pokoju za chłopakiem. Gdy znaleźli się na balkonie chłopak przybliżył się do niej i szepnął

- Pomogę ci ale wiesz jak to jest przysługa za przysługę. - Widząc niezrozumienie dziewczyny, spróbował wyjaśnić. - Ja zajmę się chłopakiem ale oczekuję, że gdy nadejdzie odpowiednia pora oddasz mi zaległą przysługę.

Aria chwilę myślała nad słowami nieznajomego - nie lubiła takich sytuacji ale była przyparta do muru. Spojrzała na chłopaka, na twarzy miał niebieską maskę z dwoma otworami na oczy, z których wypływała bliżej nieokreślona czarna substancja. Miał brązowe włosy, nosił ciemną bluzę i czarne spodnie. Nie była pewna czy to nie gra świateł ale skóra nieznajomego wydawała się mieć niezdrowy szary odcień. Podjęła decyzje - dzisiaj tego nie zrobi - pokiwała głową na potwierdzenie. Chłopak wyciągnął dłoń, Aria ją uścisnęła - przybili targu. Nieznajomy przybliżył się do niej i szepnął tylko dwa słowa: Eyeless Jack. Następnie znowu skierował się do sypialni chłopca. Aria nie chciała tu zostawać więc zeszła z balkonu i skierowała się do lasu powolnym krokiem szła na miejsce 'zbiórki'. Musiała przemyśleć tą sytuację. Nie zabiła ale i tak nie czuła się zbyt dobrze. Jej sumienie wprost krzyczało, że gdyby nie ona chłopiec by żył. Nie wiedziała w którym momencie po jej policzkach popłynęły łzy. Czuła się bezsilnie wobec całej tej sytuacji nie wiedziała co mogłaby zrobić by nie doszło do bezsensownej śmierci. Nagle wpadła na coś albo raczej na kogoś i o mało by nie upadła gdyby nie silne ramiona, które ją przytrzymały.

- Hej Aria coś ty taka zamyślona? - Zapytał się Dylan. Obejmując dziewczynę dookoła pasa.

- Ja... tylko... - Była zagubiona. Przed chwilą skazała małego chłopca na śmierć a teraz znalazła się w wyjątkowo niekomfortowej sytuacji. Próbowała wyrwać się z niedźwiedziego uścisku playboya ale jej starania były daremne. - Dylan, puść mnie! Zostaw!

- Aria, Aria, Aria nie musisz udawać. Nikogo nie ma w pobliżu. No nie daj się prosić kotku. - Kaptur dziewczyny zsunął się podczas zderzenia, więc teraz chłopak zaczął bawić się jej włosami. W pewnym momencie przestało mu to wystarczać. Jego ręce zsunęły się na skraj bluzy i zaczęły ją lekko podnosić. Dziewczynę przebiegł nieprzyjemny dreszcz, gdy jego zimne dłonie znalazły się na jej ciepłym brzuchu. Niespodziewanie chłopak przestał.

- Nie słyszałeś co powiedziała? Puść ją Dylan. - Zza pleców chłopaka wyszedł Scott. - To ostatnie ostrzeżenie.

Po tych słowach uścisk playboya rozluźnił się a dziewczynie udało się od niego uwolnić. Niepewnie odeszła od nich na kilka kroków i zobaczyła, że Scott mierzy w Dylana. Jeszcze jedna rzecz przykuła wzrok dziewczyny - jej wybawiciel był umazany we krwi co sprawiało, że scena wydawała się przerażająca.

- Scott... - zaczęła niepewnie dziewczyna - przestań mierzyć w Dylana. Już mnie puścił. Hej! Scott czy ty mnie w ogóle rozumiesz? - chłopak nie odpowiedział. Patrzył się tylko morderczym wzrokiem na blondyna, nie przestając w niego mierzyć.

- Scott! - Wydarła się Aria - Wystarczy! Odpuść! - Dopiero teraz chłopak zdawał się oprzytomnieć. - Zostało nam tylko 20 minut. Chyba nie chcesz odpaść. - Scott powoli opuścił broń, którą następnie schował za pasek od spodni. Sytuacja wciąż była napięta, więc nikt nie miał zamiaru się ruszać. Wszyscy mierzyli się wzrokiem. Nieoczekiwanie Scott odwrócił się i ruszył przed siebie, co dało znak pozostałej dwójce, że należy już ruszać.

Szli w grobowej ciszy, przetwarzając zaistniałą sytuację. Przed chwilą byli zmuszeni do popełnienia morderstwa a teraz jeden z nich groził drugiemu. To uświadomiło ich jeszcze bardziej czego się podjęli, przecież te eliminacje są przeprowadzane by wybrać najlepszego zabójce. Wygra tylko ten kto pierwszy pociągnie za spust. Niedługo po uświadomieniu sobie brutalnej prawdy, doszli do ogniska.

[Przypuszczalny wygląd Dylana w mediach]

Druga Szansa/EliminacjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz