18

14 4 0
                                    


- Witaj ciociu!

- Moja kochana Madashini! Jak ja cię dawno nie widziałam! Wyrosłaś na przepiękną dziewczynę. Jesteś taka podobna do matki

- Dziękuję ciociu

- A tak w ogóle... jak się czujesz?

- W sensie?

- Po tym wypadku

- Wiesz ciociu, minęło już 10 lat. Dałam sobie z tym radę

- Bardzo dobrze!

- Co cię właściwie do nas sprowadza?

- Są święta, chciałabym je spędzić z moją jedyną rodziną

- To ty nie masz jakiejś swojej rodziny? Nagle przypomniałaś sobie, że jestem na tym świecie? Po tylu latach?

- Wybacz mi dziecko. Miałam tyle spraw na głowie, a jeszcze rok temu zmarł mój mąż Teleniusz

- Przykro mi

- Każdy z nas kiedyś odejdzie z tego świata

Wtedy między Stellę, a Madashini wbiegł Dixon.

- Cóż to za bydlę!

- Dixonie! Kompletnie o tobie zapomniałam

- Proszę mi to coś natychmiast zabrać z oczu! - burzyła się ciotka

- Nie mów tak. To mój kochany koń. Tylko on mi został, a ja go tak zaniedbałam. To dziwne, że nadal wygląda tak dobrze, nie starzeje się czy co?

- Twój koń?

- Tak mój, sama go wybrałam jak miałam 5 lat i...

- I co dalej?

- Już nieważne

- Zabierz to stąd, mogło mi zrobić krzywdę

- Nie ma takiej opcji ciociu

- Wskakuj na mnie, szybko! - odezwał się Dixon

Na szczęście ciotka Stella nie zrozumiała jego słów.

- Co? Czemu?

- Do kogo ty mówisz dziecko?

- A tak coś mi się przypomniało. Muszę na razie opuścić ciocię, wrócę wieczorem na wigilijną kolację

- Żeby to bydle nic ci nie zrobiło!

- Nie martw się o to

Madashini dosiadła konia, złapała się jego grzywy i zaraz ich nie było.


INFINITYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz