Ogień

258 29 2
                                    

Felix patrzył w płomień, który trawił resztkę drewna w kominku. Chłopiec siedział po turecku przez ogniem, ogrzewając ręce. Była sroga zima, ale nie przeszkadzało mu to. Lubił śnieg, tylko jeśli ktoś nie wrzucał mu go za kołnierz. Jednak najbardziej wielbił ogień, żywioł tak niebezpieczny, a jednocześnie tak piękny i tajemniczy. Poruszał swymi płomienistymi ramionami, jakby posiadał duszę.

Rodzice chłopca krzątali się po domu, przygotowując kolację. Młodsza siostra bawiła się szmacianymi lalkami, a dwóch starszych braci walczyło na drewniane miecze. Felix też chciał się uczyć walki, ale rodzeństwo nie miało do niego cierpliwości i kończyło się na siniakach oraz utracie godności. Bycie średniakiem miało swoje minusy. 

Siostra podeszła do niego i usiadła obok, trzymając w rękach swoją ulubioną lalkę. Przedstawiała dziewczynkę ze skrzydełkami jak u nietoperza. Felix kochał swoją siostrę najbardziej, to ona zawsze go podziwiała niezależnie od warunków. Bardzo wyróżniał się w rodzinie nie tylko charakterem, ale też i wyglądem, przez co nie wszyscy w wiosce go akceptowali. Posiadał nienaturalnie jasne piwne oczy i ciemno-rude włosy. Ojciec mówił, że jest podobny do dziadków, a żadnych nie znał. Miał dosyć wątłą budowę ciała jak na prawie 17-latka, więc nie nadawał się do walki żadną bronią. Kilka lat temu skonstruował procę, dzięki której nie był taki bezbronny. W czasach głodu, polował na zające lub bażanty, czasem schodził naprawdę głęboko w las. Bez względu na to co się działo, kochał swoje życie takim jakim jest. 

- O cym myslisz? - spytała Maya, bo tak miała na imię jego siostra. Miała dopiero siedem lat i trochę sepleniła. 

- A tak sobie siedzę - powiedział Felix i objął ją ramieniem. - A ty?

- Panna Lota ucy się latac! - krzyknęła, podrzucając do góry swoją lalkę. - Będzie nas chronic pzed Chaosem!

Chaos. Legenda o wielkiej bestii, siejącej postrach setki lat temu. Niektórzy mówią, że powróciła i ma zamiar niszczyć świat ponownie. Felix nie wierzył w bajki, ale coś mu mówiło, że nie jest już bezpiecznie. 

- Ah!!! - warknął ojciec. - Znowu to samo! Mayu, chodź pomożesz mi.

Dziewczynka pobiegła do rodziców. Jej blond włosy powiewały za nią, szare oczy szkliły się dziecięcą radością. Pewnie znowu łopatka wpadła za komodę, a Maya miała małe rączki, więc potrafiła wszystko wydrzeć z zakamarków. 

Felix wrócił do oglądania ognia. Przygasł jakby, a na widok twarzy chłopca, znów zaczął się wesoło jarzyć. Tańczył na ostatnich gałązkach, jakby chciał się popisać w ostatnich minutach swego życia. Chłopak dorzucił trochę drewna, na co ogień podziękował, sycząc i trzaskając iskrami. Felix uśmiechnął się.

- Tak jakbyś był osobą... - szepnął. 

Płomień wyrównał się i znowu ramiona zaczęły się wić w górę, zostawiając snop dymu. Chłopiec wyciągnął rękę, ponieważ zmarzły mu ręce bardziej. Ogień syknął i również wyciągnął się w jego stronę. Felix natychmiast cofnął dłoń, a płomień wrócił na swoje miejsce.

- Co do... 

Jeszcze raz wyciągnął rękę, czekając na reakcję. Po chwili ogień zaczął przechylać się w jego stronę. Felix znowu cofnął się i patrzył jak płomień oddala się na swoje miejsce, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Chłopak podsunął się do kominka i usiadł tuż przy ognisku. Teraz słyszał tylko trzaskanie iskier, nic innego się nie liczyło. Wyciągnął dłoń i pozwolił, by płomień dotknął skóry. Myślał, że się oparzy, albo przynajmniej poczuje gorąc. Jednak nic takiego się nie wydarzyło. Ogień owinął się leniwie wokół jednego z palców. Felix miał uczucie jakby dotykał futra, ogień był chłodny w dotyku i nie robił mu żadnej krzywdy. Obracając dłoń, żar owijał się wokół niej jak jaszczurka. Chłopiec zacisnął rękę w pięść i z jej środka wyleciał snop iskier. Zachwyt jaki teraz odczuwał Felix nie równał się z żadnym innym w jego życiu. Cóż za niesamowite uczucie...

- Felix! Do stołu! - zawołała matka.

Wyciągając ostrożnie dłoń z ogniska, płomień jakby chcąc zatrzymać go przy sobie, rozwinął ogniste ramię. Po chwili jednak wrócił na swoje miejsce i tlił się dalej, nie czyniąc nikomu zwady.

- Coś taki radosny braciszku? - zaśmiał się Gideon, jeden z bliźniaczych starszych braci. Trudno było ich rozróżnić, bo wyglądali tak samo - blond włosy i zielone oczy. 

- Może ducha zobaczył? - parsknął Gerald. A może Gideon?

Felix zignorował ich zaczepki i usiadł przy stole. Popatrzył jeszcze ostatni raz na kominek. Ogień odwzajemnił "spojrzenie" i pomachał jednym ze swoich ramion do chłopca, jakby żegnając się...

*

Cóż to za uczucie, obudzić się po kilku setkach lat. Wszystkie kości i mięśnie tak nagle mają się ruszyć i w dodatku utrzymać pozę. Bestia rozciągnęła się leniwie, strącając kilka kamieni na łeb. Ciasna grota nie była odpowiednia dla ogromnego smoka. Szczególnie jeśli chciał się z niej wydostać. Jedyne co było dobre, to to, że jaskinia była położona w wulkanie, więc czuł się jak u siebie. Lawa spływała niedaleko, ogrzewając pomieszczenie do stopnia, gdzie żadne inne stworzenie by go nie wytrzymało. Smok otworzył swoje złote oczy i poczuł dziwną chęć znalezienia czegoś. Ale nie wiedział czego. Jednak nie przejmował się tym, i skierował się w kierunku wyjścia, by zjeść coś i zaznajomić się ze światem. "Coś" może poczekać...

Walka ŻywiołamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz