Woda

196 25 3
                                    

Późne popołudnie, morska bryza przynosiła na plażę zapach słonej wody. Piasek przesypywał się między palcami bosych stóp Violet. Uwielbiała ocean. Nie było dla niej piękniejszego zjawiska niż woda. Bardzo ceniła sobie codzienne spacery po plaży i łowienie owoców morza w głębinach, dlatego najgorszą karą był dla niej szlaban na wychodzenie nad wodę. Ojciec jednak po jakimś czasie zrezygnował z tego sposobu, kiedy ze stołu i okien zostały odłamki. Poza tym, przydawała się, gdy łowiło się ryby lub krewetki.

Violet podziwiała fale, pojawił się przypływ i chłodna woda obmyła jej nogi. Właśnie kierowała się w stronę miejsce, gdzie mogła wyłowić dużo owoców i skarbów morza. Była najlepszą pływaczką wśród rówieśników, lecz nie miała wielu przyjaciół, a głównie to w ogóle ich nie miała. Być może ze względu na swój wygląd i charakter. Ojciec mówił jej, że jest podobna do matki, która zmarła, gdy Violet była jeszcze dzieckiem. Dziewczyna miała bardzo jasne brązowe, niemal beżowe włosy i morskie oczy. Bledsza cera też wyróżniała ją wśród tłumu. Nie lubiła, jak inne dziewczęta w mieście, nosić sukienek i masy biżuterii. Wolała skromny ubiór czyli obcisłe spodnie do połowy łydek i zwiewną koszulkę. Nie szukała również męża. Miała dopiero 16 lat!

W końcu doszła do skupiska skał nadmorskich. Wśród nich kryła się szczelina, która prowadziła w głąb oceanu. Violet weszła na jedną ze skał i skoczyła do wody, przed tym biorąc solidny haust powietrza. Potrafiła bardzo długo wstrzymywać oddech pod wodą, co było dodatkowym powodem, że się wyróżniała. Machając nogami i rękami, znalazła się na najniższym dnie, z którego wyzbierała kilka ładnych muszelek i błyszczących kamieni. W jej domu było tego mnóstwo, ale ojciec wciąż uwielbiał stroić wnętrze takimi rzeczami. Po jakimś czasie poszukiwań, wypłynęła na powierzchnię by zostawić na piasku swoje znaleziska i zaczerpnąć powietrza. Następnie znów się zanurzyła.

Rozgwiazdy, muszle, perły - to co znajdywała zawsze. Zbierając się do wypłynięcia zauważyła kątem oka ruch niedaleko. Jednak gdy zwróciła się w tamtą stronę, niczego nie ujrzała. Uważając, że to złudzenie, płynęła ku górze dalej. Po chwili znów powtórzył się ruch, ale tym razem było widać, co ten ruch wywołuje. Violet zastygła ze strachu bez ruchu. Postrach każdego pływaka, a także i jej.

Rekiny.

Dwa, spokojnie i z gracją, pływały poszukując zapewne przekąski. Dziewczyna próbowała po cichu płynąć w górę, lecz nie udało jej się to. Drapieżniki, wyczuwając drganie wody, zwróciły się w jej stronę. Violet musiała pozbyć się swoich znalezisk, ponieważ było jej ciężko bez jednej ręki. Jednak i to nie pomogło, rekiny były już za blisko. Jeden niemal otarł się o dygoczącą ze strachu dziewczynę. 

Zaczęło brakować powietrza, co dało kolejny powód do jak najszybszego wypłynięcia. Violet ignorując strach, zaczęła mocno machać rękami, by się wydostać nad wodę i popłynąć na plażę. Rekin otarł się o nią, spychając zmęczoną już dziewczynę niżej. Powietrza z każdą sekundą ubywało, a Violet zaczęła tracić koncentrację. 

Psychika w końcu nie wytrzymała i dziewczyna wbrew sobie wzięła wdech, szykując się na piekący ból, wlewającej się wody do płuc. 

Lecz zaczerpnęła prawdziwego powietrza.

Wzięła jeszcze kilka wdechów, by upewnić się, że nie umarła. Zaczęła powoli się przyzwyczajać do wilgotnego słonego tlenu. Rekiny wciąż krążyły, ale już szykowały się do rozerwanie jej na strzępy. Violet, zachwycona nową umiejętnością, zanurkowała w dół. Pływała o wiele szybciej niż zwykle, więc rekiny szybko zostały w tyle. Dziewczyna zaśmiała się, co pod wodą brzmiało jak śmieszne bulgotanie. Gdy drapieżniki całkiem zniknęły z oczu, wynurzyła się nad wodę i wzięła wdech swojego ziemskiego powietrza. 

Wciąż niedowierzała, co się właściwie wydarzyło. Zaczęła z radości uderzać rękami o wodę, wywołując bąbelki i pianę. Z oddali ujrzała swoją wyspę i miasto, więc zaczęła płynąć w tamtym kierunku. Woda jednak sama ją wzięła w swe objęcia i całą drogę Violet przebyła bez najmniejszego wysiłku. Gdy stanęła na plaży, morze zaszumiało głośniej. Dziewczyna odwróciła się w stronę wody i zobaczyła leżącą na plaży najpiękniejszą muszlę jaką w życiu widziała. 

Miała kształt rogu, malutkie kolce obracały się w rzędach po całej długości. Kolor biały z brązowymi plamkami wyglądał jak namalowany. Violet podniosła znalezisko, spojrzała na ocean i zachodzące już słońce.

- Dziękuję - szepnęła.

Następnie odwróciła się i skierowała w stronę domu...

*

Woda po kilku setkach lat nie jest już taka świeża jak na początku. To cud, że smoczyca jeszcze nie skisła. Otworzyła swoje zielone oczy i rozejrzała się po ciasnej grocie. Musiała się stąd wydostać i to jak najprędzej. Niedaleko pływała ławica ryb, więc kolacja podana. Smoczyca wyprostowała skrzydła, ogon i płetwę grzbietową. Wychyliła się ze swojej kryjówki i wpadła do świeżej morskiej wody. O tak, tego było trzeba. Tylko coś jej przeszkadzało, jakby nie miała połowy siebie. Pomyślała że jedzenie poprawi jej humor i wyruszyła na polowanie. Niech rozpocznie się nowe życie...

Walka ŻywiołamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz