Rozdział 9

60 13 6
                                    


Czwartkowego popołudnia do drzwi naszego domostwa zawitał posłaniec, będący, jak się okazało, sługą rodu Nightingale. Wręczył zaadresowaną do mnie kopertę Amelii, a ta niezwłocznie dostarczyła ją w moje ręce. Jej zawartość zabezpieczała czerwona pieczęć z wybitym inicjałem. Przełamałam ją i wyjęłam niewielką kartkę złożoną w pół, chowając kopertę za nią. Według treści wiadomości lord Nightingale oczekiwał mnie w sobotnie popołudnie. Pod tym krótkim zdaniem, poza podpisem rzecz jasna, widniał jeszcze tylko adres. Ucieszyłam się w duchu, że ułatwił mi życie tym drobnym gestem, choć woźnica po wspomnieniu nazwiska powinien bez problemu trafić do rezydencji rodziny Nightingale. Wsunęłam list do koperty i odłożyłam go na szafkę nocną, przytrzaskując stronicami "Dumy i uprzedzenia".

Po przypadkowym spotkaniu w Londynie temat nie ucichł tak prędko, jakbym sobie tego życzyła, czyli natychmiast po jego oddaleniu się i zniknięciu w tłumie sympatyków sztuki. Matka była zachwycona nowo poznanym mężczyzną, lecz nic dziwnego. Sam doskonale zadbał o to, by nie było inaczej. Fakt, była niebrzydką kobietą, w mojej subiektywnej opinii może i nawet najpiękniejszą, bo każda matka w oczach córki jest najurodziwsza, jednak poczułam się nieco nieswojo, słysząc liczne komplementy w jej stronę. Może i była w tym nuta zazdrości, jednak która kobieta by nie poczuła tego nieprzyjemnego ukłucia w piersi, słuchając pochwał na rzecz innej a ani jednej dotyczącej jej? Później sytuacja odwróciła się i całą drogę powrotną zmuszona byłam wysłuchiwać wychwalania lorda Nightingale. Matka obdarzyła go ogromną sympatią i była wielce uradowana, gdy wspomniałam jej o jego propozycji. Oczywiście nie odpuściłaby okazji, by ponownie połechtać swoje ego i uprzedziła, że wybierze się wraz ze mną i chętnie lepiej pozna pana Nightingale, jak to ujęła.

Jego rezydencja znajdowała się po drugiej stronie lasu, który kończył się tam, gdzie zaczynały się granice sąsiedniego miasteczka. Było znacznie mniejsze od Grays, tym samym życie tam było spokojniejsze, a czas płynął wolniej, choć tyczyło się to również mojego domostwa, ponieważ mieszkaliśmy z dala od zgiełku miasta. Położenie jego rezydencji ani trochę mnie nie zdziwiło. Z całą pewnością bardziej zaskoczyło moją matkę, która skwitowała to na powitanie słowami: "Nie wiedziałam, że w pobliżu mieszka tak czarujący młodzieniec!", a ja poczułam się tak, jakby otwarcie ze sobą flirtowali, co oczywiście nie miało miejsca, jednak było odrobinę krępujące w oczach nastolatki.

Woźnica zatrzymał powóz przed wejściem, przy którym oczekiwał nas już gospodarz i otworzył drzwi katery. Jako pierwsza wyszła z niej Amelia, która jak zwykle bezustannie mi towarzyszyła, następnie moja matka, a w ostatniej kolejności ja. Służka kolejno poprawiała delikatnie materiał naszych sukni, które nieco mogły się odkształcić w drodze. Staliśmy tak chwilę, wymieniając uprzejmości. Skłoniłam się, podając mu dłoń odzianą w eozynową rękawiczkę, którą przytrzymał o kilka sekund za długo, niż by to wypadało lub po prostu czas w spółce z umysłem płatał mi figle.

- Cieszę się, że panie bezpiecznie dotarły. Jak droga?

- Niemal nie odczułyśmy tej krótkiej podróży. To dla nas zaszczyt, że zaprosił nas pan na to spotkanie.

- Cała przyjemność po mojej stronie- powiedział, patrząc ukradkiem na mnie, lecz gdy pochwyciłam jego spojrzenie, po chwili odwrócił wzrok.- Proszę tędy,- wskazał dłonią kamienną ścieżkę wiodącą za dom- pomyślałem, że żal byłoby nie skorzystać z tak pięknego dnia i nie uraczyć się herbatą na zewnątrz.

Teren rodziny Nightingale rozciągał się wzdłuż lasu, wliczając sporych rozmiarów podwórze i ogród, aż po łąki, by skończyć się w miejscu poprowadzenia drogi. Bezsprzecznie była to kolejna rzecz na długiej liście przymiotów, które matka ceniła sobie w ludziach. Na tarasie ustawiono trzy krzesła, które otaczały niewielki okrągły stolik. Wszystko w odcieniach bieli. Na blacie stały już filiżanki na małych talerzykach, sztućce ułożone na bladoniebieskich serwetkach i bukiet białych róż w wysokim, chudym wazonie.

epitafiumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz