Jęknęła cicho w poduszkę, przeklinając w myślach winowajców wybudzenia jej ze snu. Przeniosła ciężar ciała na łokcie i uniosła się delikatnie, omiatając wzrokiem pomieszczenie. Odetchnęła z ulgą, dostrzegając znajome otoczenie i ponownie opadła na pościel, przymykając powieki. Chwile jej beztroski ponownie przerwał wrzask z oddalonego niedaleko pokoju. Zirytowana uderzyła dłonią z całej siły w materac i poderwała się z łóżka. Gdy chciała narzucić na siebie hotelowy szlafrok spostrzegła, że nadal ma na sobie kreację z wczorajszego wieczoru. Zaśmiała się pod nosem i momentalnie zsunęła z siebie sukienkę, wskakując w luźne, czarne leginsy i błękitną bluzę z Adidasa. Wściekła opuściła pokój, trzaskając drzwiami. Przemierzała hotelowy korytarz z zamiarem złożenia wizyty dwóm osobnikom, którzy zakłócili jej unoszenie się w krainie Morfeusza, aż w końcu przystanęła, gdy wrzask ponownie rozniósł się po powierzchni korytarza. Przyłożyła ucho do pewnych drzwi i niemalże odskoczyła, gdy jej uszy zaatakował wysoki poziom decybeli. Skrzywiła się znacznie i zmierzyła wzrokiem dębowe drzwi z szyfrem złotych cyfr układających się w numer 135. Już oczami wyobraźni widziała jak goni tych patafianów po całym hotelu. Uśmiechnęła się cwanie pod nosem i uderzyła delikatnie kostkami o fakturę drzwi. Po kilku sekundach w progu zjawił się ciemny blondyn. Omiotła wzrokiem jego sylwetkę, zawieszając go na niecą dłuższą chwilkę na nagim torsie chłopaka, który prezentował się całkiem nieźle jak na takie chucherko. Skądś znała tą buźkę.
-Anders Fannemel, w czym mogę pomóc?-jego zachrypnięty głos przerwał panującą pomiędzy nimi ciszę.
-Wiedziałam, że skądś go kojarzę.-mruknęła pod nosem, wpatrując się w twarz skoczka.
-Przepraszam, co mówiłaś?- zmarszczył brwi Norweg.
-Nic takiego.-machnęła dłonią.-A teraz proszę posłuchaj. Z łaski swojej ogarnij koleżkę i daj spać ludziom. Człowieku jest szósta rano! Mama Cię nie poinformowała, że cisza nocna trwa do 7 rano!? Nie?! To ja Ci to właśnie uświadamiam i nie życzę sobie zdzierania mnie na równe nogi o tak wczesnej porze! Dziękuję za uwagę i żegnam! Miłego dnia!-puściła mu oczko i zwyczajnie okręciła się na pięcie, ruszając w powrotną drogę.
-Ty stary nie zgadniesz! Laska Prevca się właśnie na mnie wydarła! Nie powiem ostry towar!-odwrócił się w kierunku Daniela i zatrzasnął za sobą drzwi.
Peter tymczasem wpatrywał się bacznie w swoje odbicie, przeczesując grzebieniem gęste, ciemne włosy. Zadowolony z uzyskanej fryzury uśmiechnął się nikle i odkręcił korek z zimną wodą, następnie uderzając jej strumieniem prosto w twarz. Rozbudzony wytarł buzię o hotelowy ręcznik i opuścił łazienkę. Z szufladki szafki nocnej wyciągnął białe, potężnego rozmiaru słuchawki, zarzucił je na szyję i chwycił w dłoń swój niezawodny i'Phone. Przysiadł na rogu materacu łóżka i wystukał krótką wiadomość do brata. Domen zirytowany wczesną pobudką wypełnił połowę SMS'a wściekłymi minkami, ale przystał na propozycję Pero, tym bardziej, że zdawał sobie sprawę, że do krainy Morfeusza już nie odpłynie. Zawsze miał bowiem problem z ponownym zapadaniem w sen, gdy ktoś go z niego wybudzał. Starszy Prevc przeglądał właśnie Instagrama, gdy otrzymał nową wiadomość. Zainteresowany kliknął w ikonkę na ekranie i wytrzeszczył szeroko oczy ze zdziwienia.
Od: Fanniś
Ta Twoja laska ostra niczym żyletka ^^ Pozdrów tą piękność tam ;) Miłego dzionka Pero! :*
Czyżby Norweg zaliczył nieprzyjemną konfrontację z Wieczorek? Na to wyglądało. Peter zaśmiał się pod nosem po raz ponowny, omiatając wzrokiem ciąg trzech zdań wysłanych przez Fannemela. Koniecznie musi pogadać o tej sytuacji z blondynką. Po chwili zastanowienia wystukał odpowiedź do Andrersa, która brzmiała następująco:
CZYTASZ
Część I Niestabilny grunt
FanfictionMłoda lekarka,która prowadzi spokojne życie w jednym z słoweńskich miast nagle napotyka na swojej drodze gwiazdę słoweńskich skoków. Peter od pierwszego spotkania zakłada sobie za cel dopisanie Rozalii do swoich trofeów. Wieczorek tymczasem stara s...