Twenty one: No kurwa mać wyjdź stąd albo nauczę Cię latać wyżej niż na mamucie!

556 17 8
                                    


Pochłonięta myślami zajęła miejsce obok fotelu kierowcy, niemalże rutynowo zapinając pas bezpieczeństwa. Ułożyła się wygodnie na siedzeniu i odchyliła głowę do tyłu, przymykając powieki. Zdezorientowany jej zachowaniem szatyn zmarszczył brwi i przekręcił kluczyki w statyce. Zawsze miała w zwyczaju przyglądanie się migoczącemu za oknem krajobrazowi, gdyż uwielbiała napawać się tym widokiem. Teraz jednak coś nie było jak zawsze. Omiótł spojrzeniem czekoladowych tęczówek parking i kiedy nie dostrzegł nigdzie wyłaniającego się samochodu chwycił za kierownicę i postanowił opuścić teren skoczni. Po dłuższej chwili włączył się do ruchu ulicznego i z ostrożnością prowadził auto, uważając na zakrętach, gdyż nawierzchnia była naprawdę śliska za sprawą mżawki, która pojawiła się zaraz po zakończeniu ceremonii dekoracji. Ona tymczasem rozważała stawienie się w lokalu podanym przez triumfatora turnieju. Obawiała się, że ponownie może dojść do nieoczekiwanego zbliżenia z brunetem. Czy tego chciała? Sama nie znała na to odpowiedzi. Peter w pewien sposób ją fascynował, a fakt, że kilka godzin temu miała okazję zasmakować jego aksamitnych warg to uczucie potęgował. Z drugiej jednak strony miała wrażenie, że to po prostu brak faceta daje jej się we znaki. W końcu uważała najstarszego z braci za skończonego dupka po tym jak rozpoczął ich znajomość w szpitalu czy też po bolesnej dla niej sytuacji z Klingenthal, kiedy to niesamowicie zirytował się na wiadomość o pochłonięciu przez Domena kufla piwa. Może i mu to wybaczyła, ale nie zapomniała. Letarg tak ją zajął, że nawet nie zauważyła, kiedy samochód przyjaciela zatrzymał się na podjeździe hotelu. Pośpiesznie opuściła jego wnętrze i szybkim krokiem skierowała się w kierunku windy. Chwilę później znalazła się już w pokoju. Dopiero teraz odczuła skutki zmęczenia. Polubiła przyglądać się rywalizacji na skoczni i odczuwać emocje na własnej skórze, ale wcześniej nie zdawała sobie sprawy jaki hałas panujący na obiekcie zmagań najlepszych skoczków świata jest męczący. Rozmasowała obolałe skronie i zrzuciła ze stóp buty, podążając w kierunku łazienki. Zaszyła się w niej na dłuższą chwilę, starając się zregenerować swoje zmęczone ciało za pomocą ciepłego natrysku. Odświeżona wskoczyła pod miękka w dotyku pieżynę i przymknęła powieki.

***

Cene tymczasem przesiadywał w pokoju brata, doradzając mu wybiór ubrań na dzisiejszy wieczór. Peter sprawnie przerzucał zawartość swojej szafy, poszukując zestawu na dzisiejsze wyjście. Uniósł zaskoczony brwi, kiedy na jednym z wieszaków odnalazł czarny sweter w żółte paski z napisem bzyk bzyk. Na pewno nie pakował tego badziewia do swojej walizki. Pokręcił z niedowierzaniem głową i zaśmiał się pod nosem. Zmieszany odwrócił się do szatyna oraz Domena, który wlasnie przystanął w progu jego pokoju, prezentując im ciuch.

-Czyja to sprawka?-wskazał gestem dłoni na wieszak ze swetrem.

Chłopaki wymienili że sobą porozumiewawcze spojrzenia i parsknęła niekontrolowanym śmiechem. Najstarszy Prevc spojrzał na nich zdegustowany i rzucił sweter na podłogę, powracając do dalszego buszowania.

-Mama.-stwierdził z subtelnym uśmiechem Cene.

-Ta kobieta zawsze miała gust.-skwitował to Domen.

-No chyba nie. Jedynie Ty jeden dawałeś się jej ubierać w tą bluzę wilka z jego ryjem na kapturze, który na dodatek zarzucała Ci jak było zimno. -zachichitał właściciel pokoju.

Przyjaciel lekarki zaśmiał się pod nosem na wspomnienie widoku szczerzącego się do każdej dziewczyny w szkole brata mówiącego"To która zaopiekuje się tym małym wilczkiem?". Pero jakby czytał mu w myślach i także roześmiał się w głos. Nastolatek zmierzył ich jedynie groźnym wzrokiem i oburzony splótł ramiona na piersiach.

-Nie wiem co wy macie do tej bluzy. Była naprawdę niesamowicie ciepła i mięciutka. -bronił się najmłodszy z klanu skoczków.

Pozostała dwójka Prevców spojrzała na siebie rozbawiona i ponownie fale ich śmiechu wypełniły wnętrze pokoju najstarszego podopiecznego Janusa. Nadąsany brunet obrócił się na pięcie i opuścił lokum brata. Cene wzruszył jedynie ramionami i uśmiechnął się delikatnie do 23-latka. W pewnym momencie jakby przypomniał sobie o nieobecnej myślami w jego samochodzie przyjaciółce i postanowił poruszyć ten temat. Był prawie pewny, że z jej zamyśleniem ma związek brunet.

Część I Niestabilny gruntOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz