Brunet uniósł wzrok na przyjaciela i już rozchylał usta, aby coś powiedzieć, kiedy przy boku jego towarzysza ujrzał sylwetkę trenera. Janus obdarował ich nikłym uśmiechem, zapraszając na dekorację.Peter pośpiesznie pozbył się koszulki z numerem startowym i zarzucił na siebie jaskrawą zieoną kurtkę z napisem Slovenija, zasuwając ją pod samą szyję. Wsunął na siebie plastron i spojrzał przelotnie na Roberta, który bez słowa przyglądał się jego poczynaniom. Peter chwycił narty i przerzucił je sobie przez ramię, ruszając przed siebie, w kierunku czerwonego dywanu rozłożonego pod stopniami podium. Przystanął obok Domena, który jak zawsze wyczuł kumulujące się w bracie emocje po mimo przybranej przez niego maski obojętności. Dźgnął go delikatnie w łokieć, a gdy ten odwrócił się w jego kierunku spojrzał na niego znacząco.
-Młody, proszę Cię. Daj mi spokój.-rzucił jedynie starszy z rodu Prevców.
-Później wrócimy do tej rozmowy.-wyszeptał mu do ucha Kranjec, który właśnie się zjawił.
Pero prychnął na te słowa i skupił błękitno-stalowe tęczówki na podziwianiu kolejno wstępujących na podium zawodników. Gromkimi brawami nagrodził trzecich dziś Austriaków, a sam poderwał się z miejsca, gdy tylko spiker zapowiedział ich drużynę. Mimowolnie kąciki jego ust drgnęły nieznacznie na widok uradowanych twarzy kibiców oraz hałasu, jaki dotarł do jego narządów słuchowych. Wskoczył na drugi stopień pudła i przesunął się do tyłu, robiąc miejsce kolegom. Wymienił z Jurijem przelotne spojrzenie i uśmiechnął się szeroko. Może Kranjec miał rację? Drugie miejsce to przecież świetny wynik jak na pierwsze zawody. Nim spostrzegł a zsunął z głowy czapkę, przeczesując dłonią ciemne, kasztanowe włosy, gdy po obiekcie rozbrzmiał Das Lied der Deutschen. Kątem oka spojrzał na Freunda, który ze skupieniem wsłuchiwał się w rytmy ojczystej pieśni, a jego wargi drgały delikatnie, szepcząc doskonale znany tekst. Odwrócił wzrok i omiótł nim zebraną wokół grupkę ludzi. Wśród tłumu dostrzegł znajome jasne kosmyki, unoszone subtelnie przez wiatr. Blondynka uśmiechała się szeroko, wykonując pamiątkowe zdjęcie najlepszej trójce drużyn. Po chwili schowała telefon do kieszeni i uniosła wzrok, napotykając się na stalowe tęczówki Prevca. Wzdrygnęła się na dreszczyk, który nawiedził jej plecy i nieśmiało uniosła kąciki ust, wykrzywiając je w nikły uśmiech. Peter zachichotał pod nosem na widok jej miny, czym przywołał na siebie parę brązowych oczu, których właścicielem był nastolatek. 23-latek wskazał brodą stojącą przed nimi dziewczynę, która nadal miała śmieszną minę, wywołując tym cichy śmiech drugiego z braci.
-A wam co? Lanisek ziołem poczęstował? -wytrzeszczył oczy Jurij.
-Mi tam wystarcza polska wódka.-wyszczerzył się Domen.
-Przepraszam bardzo, co?! Ty piłeś?!-teraz to źrenice Pero się powiększyły.
-Ogar downy, Goran patrzy.-szturchnął ich Anze.
Cała trójka wdana w konwersacje zmierzyła wzrokiem młodszego kolegę, mrugając kilkukrotnie. Oniemieli niemalże na słowa 19-latka. On racjonalnie myślący to naprawdę rzadkość.
-Chyba mu Hvala podjebał zioła.-rzucił ze śmiechem Pero.
-Skąd takie przypuszczenia? -uniósł brwi Jurij.
-Podjebuje do brunetki na końcu skoczni, widzisz? I to chyba nawet Polka, więc towar z wysokiej półki.-dołączył się do dyskusji Domen.
-Szmatije bo Janus nas na dwór na noc wyjebie, bo przynosimy mu wstyd.-warknął Lanisek.
Święta trójca parsknęła głośnym śmiechem. Na szczęście drużyny opuszczały już podium z otrzymanymi bonami czy nagrodami kwiatowymi. Szkoleniowiec słoweńskiej ekipy pokręcił z dezaprobatą głową, mierząc wzrokiem podopiecznych.
CZYTASZ
Część I Niestabilny grunt
FanfictionMłoda lekarka,która prowadzi spokojne życie w jednym z słoweńskich miast nagle napotyka na swojej drodze gwiazdę słoweńskich skoków. Peter od pierwszego spotkania zakłada sobie za cel dopisanie Rozalii do swoich trofeów. Wieczorek tymczasem stara s...