ciąg dalszy tytułu, gdyż się nie zmieścił :D : bo zarobisz jak Twój braciszek.
Skupiona wpatrywała się w rozciągające się za oknem autokaru widoki. Jej myśli krążyły wokół Słoweńca i zarysów dzisiejszego wieczoru. Wciąż wahała się czy dobrze postąpiła, przyjmując propozycję skoczka. Od przyjaciela dowiedziała się, że Pero od czasów przykrego incydentu z Miną, o którym Cene jej nie opowiedział nie za często przebywał w towarzystwie kobiet. Wyjątkami oczywiście były fanki, do których podchodził z uśmiechem, gdy te prosiły go o zdjęcie czy też jakaiś członek sztabu płci pięknej. Nigdy nie spodziewała się, że Peter mógł mieć dystans do kobiet. Wynikało z tego, że ona musiała być naprawdę wyjątkową i ważną dla niego osobą. Pokręciła przecząco głową na ta myśl. Stop! Przecież to jest zwykły absurd. Miał po prostu z nią częsty kontakt, gdyż przyjaźniła się z jego bratem i postanowił z tego skorzystać. W końcu lepiej zaprosić kogoś z najbliższego otoczenia niż jakąś odpieprzoną lalę. W jej słuchawkach rozległa się doskonale znana melodia. Na usta momentalnie wpędził jej uśmiech,a noga sama podrygiwała do rytmu. Otulona nieco przerobioną wersją "Touch" autorstwa Shury przymknęła powieki i mruczała pod nosem tekst piosenki, aż w końcu dała ponieść się krainie Morfeusza.
Wypoczęta pozwoliła unieść się swoim powiekom, czego po chwili pożałowała. Momentalnie przysłoniła oczy swoim ramieniem, chroniąc je przed nieproszonymi, drażniącymi jej oczy jasnymi promieniami słońca. Po chwili jednak jej błękitne tęczówki zaakceptowały światło panujące we wnętrzu autobusu i w spokoju mogła omieść wzrokiem otoczenie. Wyjęła z kieszeni ciemnych spodni telefon i kąciki jej ust momentalnie drgnęły. Zbliżał się koniec jej podróży, a za czym idzie katorgi. Marzyła tylko o walnięciu się na hotelowe łóżko i rozprostowaniu swoich kości, które powoli dawały o sobie znać. Wyjęła z torby podręcznej lusterko i niemalże nie dostała zawału na pobojowisko znajdujące się na jej twarzy. Jęknęła cicho i wyłowiła z wnętrza torby kosmetyczkę. Pośpiesznie pozbyła się wczorajszego, rozmazanego makijażu i zastąpiła go świeżym. Włosy natomiast rozczesała i zaplotła w niedbałego kłosa. Właśnie chowała kosmetyki do kosmetyczki, gdy autokar zatrzymał się na przystanku. Wrzuciła kosmetyczkę do bagażu podręcznego i poderwała się z miejsca, po czym wyskoczyła z autokaru i wyjęła z luku bagażowego swoją walizkę. Rozejrzała się po okolicy, po czym stwierdziła, że czas skontaktować się z partnerem na dzisiejszy wieczór. Chwyciła w dłoń i'Phone'a i wyszukała w spisie kontaktów zdjęcie bruneta. Po chwili oczekiwała już tylko na podniesie przez niego słuchawki.
-Witam moją blondyneczkę.-wypalił do słuchawki rozpromieniony.
-Cześć Peter.-rzuciła beznamiętnie.-Jestem na miejscu. Gdzie mam się teraz udać?
-A miałem nadzieję, że pomyliłaś autobusy.-rzucił ze smutkiem, ale po chwili parsknął śmiechem.
-Taką życiową ofiarą jak Ty nie jestem.
-Wypraszam sobie. Rozmawiasz z dwukrotnym srebrnym medalistą IO w Soczi.
-Tak, tak. Dowiem się wreszcie gdzie mam iść?!-zirytowana podniosła nieco ton głosu.
-Spokojnie mała. Zaraz po Ciebie będę. Zostań na miejscu.
-Radzę się wyposażyć w ochraniacz na kroczę, bo zarobisz jak Twój braciszek.
-Zadziorna jak zawsze. Kocham takie kobitki.-zaśmiał się.
-Żegnam.
CZYTASZ
Część I Niestabilny grunt
FanficMłoda lekarka,która prowadzi spokojne życie w jednym z słoweńskich miast nagle napotyka na swojej drodze gwiazdę słoweńskich skoków. Peter od pierwszego spotkania zakłada sobie za cel dopisanie Rozalii do swoich trofeów. Wieczorek tymczasem stara s...