Drzwi od królestwa najmłodszego ze skoczków zapiszczały ostrzegawczo, gdy otrzymały ostrego kopniaka od blondynki, otwierając się na oścież. Brunet zerwał się z łóżka niczym oparzony, mierząc pytającym wzrokiem owiniętą w ręcznik, najprawdopodobniej należący do Cene lekarkę. Wieczorek gromiła go pełnym błyskawic spojrzeniem, zmniejszając dzielącą ich odległość. Domen przechylił głowę na bok i wodził wzrokiem po idealnie wyrzeźbionym ciele dziewczyny. Długie, szczupłe nogi, nagie ramiona, po którymi pragnął kiedyś wodzić palcem czy też niewielki odcinek dekoltu, a nieco niżej ponętny biust skryty pod materiałem bawełny. Jego ciemne tęczówki przyciągały niedbałe ciemne jak węgiel kosmyki włosów wykradające się z pod ręcznika. Musiał przyznać, że platynowy blond zdecydowanie dodawał jej uroku, tej niewinności. A teraz była bardziej odzwierciedleniem bad girl, która wydawała się niezwykle pociągająca. Domen! Chłopie skup się! Ona nie wygląda jakby przybyła tu w pokojowych celach.-pomyślał.
-Maczałeś w tym palce, prawda?-warknęła, wskazując dłonią na głowę.
Prevc podrapał się nerwowo po głowie, krzywiąc się delikatnie. Nie wiedział za bardzo co odpowiedzieć, ale do potwierdzenia tego dziewczynie nie były potrzebne już żadne słowa. Mina skoczka zdecydowanie świadczyła o tym, że jej przypuszczenia okazały się prawdziwe. Wściekła podeszła do chłopaka i z całej siły uderzyła mu z kolana w krocze. Domen jęknął donośnie i opadł momentalnie na podłogę, zwijając się z bólu. W tym momencie do pokoju 16-latka wtargnął szatyn. Chłopak widząc brata leżącego na podłodze opadł obok i wypytał o powód jego stanu.
-Twoja ukochana przyjaciółeczka przyjebała mi w krocze.-syknął, odczuwając kolejną falę bólu.
-Ten idiota podłożył mi szampon koloryzujący i sam zobacz jego efekty.-dziewczyna pociągnęła za ręcznik znajdujący się na głowie i pozwoliła wilgotnym kosmykom opaść na odkryte ramiona i plecy.
-Domen! Kurwa! Czy Ty oszalałeś?! Rozumiem wycinanie sobie kawałów, zemsty, ale nie kuźwa farbowanie włosów. Przecież ona z tym jakiś miesiąc będzie paradować. A Tobie za chwilę przejdzie.-uniósł się delikatnie Cene.
-Jak nie będę miał przez tą czarną wdowę dzieci to strącę ją ze skoczni, a później przejadę po niej taczkami i posiekam na sushi.-warknął brunet, który powoli zaczął opuszczać podłogę.
-Jak mnie nazwałeś?!-zacisnęła dłonie w pięści, szykując się do zmaltretowania kuszącej buźki nastolatka.
-Hola, hola! Spokój!-pomiędzy nimi stanął 20-latek.
***
Trwała przy oknie, błądząc wzrokiem po krajobrazie rozciągającym się za szybą. Ogród ustrojony kaskadami żółtych, kończąc na czerwonych liści prezentował się niesamowicie o tej porze roku. Wiatr targał nieznacznie koronami drzew, a za nich wyłaniały się subtelne promyki słońca. Nagle poczuła jak ktoś układa dłoń na jej ramieniu. Przestraszona podskoczyła lekko i odwróciła twarz w stronę szatyna. Chłopak obdarował ją ciepłym uśmiechem, wręczając jej do rąk miętową, pastelową filiżankę. Lekarka w geście podziękowania musnęła ustami jego policzek i powróciła do przerwanej czynności. Nagle jej oczom rzucił się pewien ruch. Zerknęła w tamtym kierunku. Jak mogła tego wcześniej nie zauważyć? Niedaleko domu drzewem zajmował się najstarszy z braci. Nic w tym ciekawego nie było, gdyby nie to, że brunet przyodziany był jedynie w ciemne dżinsy.Wieczorek mimowolnie wodziła wzrokiem po nagim torsie skoczka, czując jak powoli zaczyna jej się robić duszno. Oparła się plecami o ścianę i wzięła głęboki oddech. Musiała przyznać, że był naprawdę chudy. Mimo to dostrzegła zarysy mięśni i odrobinę muskulatury zdobiącej klatkę piersiową oraz brzuch Pero. Zdyszany chłopak odłożył siekierę na bok i przystanął, chcąc chwilę odpocząć. Wplótł palce w ciemne, gęste włosy, przeczesując je do tyłu. Rozalia poczuła przyjemny dreszczyk przebiegający jej ciało. Chciała oderwać wzrok od sylwetki sportowca, ale zwyczajnie nie mogła. Przyłożyła parujące naczynie do ust i upiła spory łyk gorącej cieczy, czując jak po jej drobnym ciele rozlewa się przyjemnie ciepło. Na obecną chwilę wolała jednak coś chłodniejszego. Ponownie uniosła wzrok i to był błąd. Peter dostrzegł jej zainteresowanie swoją osobą i kąciki jego ust momentalnie wspięły się na wyżyny, układając w szeroki, urzekający uśmiech posłany w jej kierunku. Dziewczyna zmieszana odwróciła wzrok i oblała się rumieńcem, po czym poderwała się z miejsca i udała do kuchni. Otworzyła lodówkę, lustrując wzrokiem jej zawartość po czym odnalazła to czego szukała. Chwilę później sok z kartonu wylądował w wysokiej szklance, a Rozalia w pełni rozkoszowała się smakiem pomarańczy.
CZYTASZ
Część I Niestabilny grunt
FanficMłoda lekarka,która prowadzi spokojne życie w jednym z słoweńskich miast nagle napotyka na swojej drodze gwiazdę słoweńskich skoków. Peter od pierwszego spotkania zakłada sobie za cel dopisanie Rozalii do swoich trofeów. Wieczorek tymczasem stara s...