Emilka Olszewska
Obudziłam się o godzinie 9:22. Zauważyłam, że na moim biurku leży bluza od Dezego.
Była duża i wygodna. Ze sklepu Reziego.
Postanowiłam mu ją oddać. W końcu nie jest moja.
Poszłam piętro niżej witając się z niektórymi youtuberami. Zrobiłam sobie też zdjęcia z Stuu, Marcinem Dubielem, Naruciakiem i Karolkiem.
Po 3 minutach drogi stanęłam przed pokojem Czułka, zapukałam. Przed drzwiami staną chłopak w samych krótkich spodenkach. Miły widok z rana. Jednak zdziwiłam się i jak to ja - zaczerwieniłam się i spuściłam wzrok.
- Emilka, chodź wejdź.
- Właściwie to chciałam tylko oddać Ci bluzę.
- Żeby było Ci znowu zimno, co? Możesz ją wziąć, mam jeszcze dwie ze sklepu Remka.
- No co Ty, nie mogę jej wziąć.
- Sam Ci ją dałem. Nie ma problemu. Po za tym i tak pewnie dałbym Ci ją wieczorem.
- Wychodzimy gdzieś wieczorem?
- Idziemy wszyscy do klubu.
- Em... ja chyba nie pójdę. Nie lubię takich miejsc.
- Oj chodź. Będzie fajnie. Na prawdę. Nie zgubisz się, spokojnie.
- Jeszcze zobaczę. - W ogóle nie miałam ochoty tam iść. Tyle ludzi dookoła. Nie dla mnie.
- Mam nadzieję że pójdziesz. Chciałem z tobą potańczyć.
Nawet jakbym poszła to i tak bym nie tańczyla. Nie umiem i nie lubię.
- Zobaczymy. Idę na śniadanie, idziesz?
- Nie muszę się jeszcze ubrać i ogarnąć.
- Ok, to pa pa.
- Do zobaczenia.
Udałam się na pierwsze piętro do restauracji. Gdy już tam byłam nałożyła sobie dwa naleśniki i usiadłam przy wolnym stoliku, gdzie nikt nie siedział. Jednak nie udało mi się nawet na pięć minut zostać samej, ponieważ obok mnie usiadł Michał.
- Hej Emi.
- Hej Mulciak.
- Haha, a właśnie! Dzisiaj wieczorem wszyscy chcą iść do klubu. Wiesz piwo, tańce i w ogóle.
- Tak, Dezy mi powiedział, nie chce tam iść. Nie lubię takich miejsc.
Kontynuowaliśmy śniadanie. W tym czasie dosiadł się do nas Merghani. Ciekawie się z nim gadało. Widać, że przyjaźnią się z Michałem.
Po zjedzeniu zostawiłam chłopców samych i udałam się w stronę plaży. Usiadłam na piasku i wyjęłam telefon. Zadzwoniłam do mamy.
- Hej mamo.
- Córeczko! Jak się czujesz? Wszystko dobrze?
- Tak mamo. Świetnie się bawię.
- Nie brakuje Ci pieniędzy?
- Nie, dużo mi jeszcze zostało.
- No to dobrze.
- A co z tatą? Wszystko okey?
- Jeszcze jest w szpitalu.
- Lekarze coś mówią?
- Jak na razie nic się nie dzieje.
Słychać było, że płacze.
- A jak czują się chłopcy?
Moi bracia. Za nimi chyba najbardziej tęskniłam.
- Wszystko dobrze. Właśnie miałam im robić obiad.
- Dobrze to ja Cię już nie zatrzymuje. Kocham Cię mamo.
- Ja Ciebie też kochanie.
- Powiedz chłopcom, że ich też kocham i tęsknię.
- Jasne powiem. Pa pa.
- Pa.
Rozłączyła się.
Bardzo się o nią martwiłam. Odkąd tata jest w szpitalu, mama chodzi smutna. Chłopcy myślą, że tata gdzieś wyjechał. Nie chcieliśmy ich martwić.
Żeby zająć myśli czymś innym wyjęłam książkę i zaczęłam ja czytać. Tym razem była to pierwsza część Harrego Pottera - Kamień Filozoficzny.
***
Michał Rychlik
Gdy wszyscy wyszli postanowiłem poszukać Emilki. Pewnie czyta na plaży. Nie było jej co najmniej 3 godziny.
Zobaczyłem ją. Faktycznie czytała.
- Hej. - usiadłem obok.
- Hej, czyli jednak zostałeś.
- Taa. W ogóle to Czułek się o Ciebie pytał. Gdzie jesteś i czy przyjdziesz do klubu.
- Powiedziałeś mu coś?
- Powiedziałem mi to co Ty mi, że nie lubisz takich miejsc.
- No dobrze.
- Podobasz mu się.
- Wcale nie. Znamy się tydzień. Bez przesady.
- To źle, że tydzień?
- No raczej. Przed czymś więcej trzeba się poznać. A tydzień to za mało.
- Planujesz coś więcej z Dezym? - zapytałem cicho.
Byłem ciekawy jej odpowiedzi. Jeśli powie, że tak to chyba nie pozostanie mi nic więcej niż po prostu życzyć szczęścia. Chociaż nie zmienia to faktu, że zawsze jak oni razem rozmawiali albo przytulali chciałem bym na miejscu blondyna.
- Emm... Nie wiem. Nie wiadomo co się stanie. Jak na razie nic nie planuje.
Ulżyło mi. Nie wiem czy powinno. Chce tylko żeby była szczęśliwa. Jeśli ma jej to tać Dezy to ja chyba nic z tym nie zrobię.
Siedzieliśmy na plaży jeszcze dwie godziny. Potem poszliśmy na kebaba do najbliższego baru.
Po zjedzeniu poszliśmy do hotelu. Miałem właśnie iść do pokoju gdy Emilka złapała mnie za ramię.
- Michał, chcesz iść że mną i Neptunem na spacer? Florek mnie prosił.
Zgodziłem się. Zielonooka zaprzyjaźniła się z Skkfem. To chyba dobrze. Dogadywałem się z nim. Najczęściej rozmawialiśmy o grach. A gdy Emilka przychodziła tematy zawsze zeszły na ,,normalne" czyli rozmowy po prostu o wszystkim.
Na spacerze z psem byliśmy godzinę. Gdy byliśmy przy hotelu usłyszeliśmy głośne śmianie się.
Neptun pobiegł gdy zobaczył w tłumie swojego właściciela. Eskacz był jednym z tych mniej pijanych. Za to Dezy, Cały Rich Zone, Marcin Dubiel, Stuu i jeszcze paru youtuberów było po prostu najebanych.
Gdy odwróciłam się z zamiarem wejścia do hotelu zauważyłem, że Emilki już nie ma. Mówiła mi, że nie lubi pijanych ludzi. To też był argument żeby nie iść do klubu.
Zobaczyłem, że mam w plecaku książkę Emilki. Poszedłem do jej pokoju i oddałem. Podziękowała mi i po krótkiej rozmowę powiedzieliśmy sobie dobranoc.
***
I jak?
Do poczynania!
Może gwiazdka?

CZYTASZ
(✔)E-mail | M.R
Novela JuvenilJak dużo może zacząć się przez jeden e-mail, którego nie pisał żaden główny bohater tej opowieści?