Gdy się obudziłam była już godzina 11.
Ale nie dziwie się dla czego tak wstałam,bo w końcu poszłam późno spać.
A teraz to ja muszę posprzątać i pójść na zakupy.
Później pójdę na spotkanie z Mikem,a jutro pójdę do Davida.
Wstałam z łóżka wzięłam ubrania z szafy byle jakie i poszłam sprzątać.
Gdy skączyłam sprzątać była już godzina 13,mam spory dom więc trochę to zajęło.
Ale nic nie szkodzi,poszłam zjeść śniadanie które można było by nazwać już obiadem bo jest godzina 13.Zjadłam płatki bo nic innego mi się nie chciało i poszłam do szafy po już ładniejsze ubrania i takie co mogę odrazu pójść na spotkanie z Mikem.
Wzięłam ze sobą czarną rozkloszowaną spódniczkę i białą koszulke z napisem 'Hakuna matata'.
I poszłam do łazienki wziąć prysznic.
Wytarłam się mięciusim ręcznikiem i ubrałam w naszykowane ubrania.
Gdy się już ubrałam to wzięłam się za malowanie,dziś tak leciutko się pomalowałam tylko podkład,tusz do rzęs i pomadka matowa różowa,ale bardzo leciutki róż.
I wyszłam z łazienki.Jak zeszłam na dół podeszłam do kredensu po portfel,wsadziłam go do czarnej torebki którą sobie uwiesiłam przez ramię i poszłam do wyjścia przy którym stały moje buty,nałożyłam czarne trampki przed kostkę i wyszłam.
Szłam na przystanek na autobus który miałam za 10 minut,bo mam dość daleko do sklepu.
Już jak dotarłam do przystanku spotkałam moją koleżankę ze szkoły.
Okazało się że ona też jedzie tam gdzie ja,więc szybko zleciało mi czekanie na autobus jak i jechanie w nim.
Razem weszłyśmy do sklepu i stanęłyśmy przy jakimś stoisku i tak rozmawiałyśmy i czas leciał,gdy nagle spojrzałam się na ekran telefonu,aby zobaczyć która godzina miałam pół godziny na autobus,a jeszcze nie mam nic w koszyku prócz mleka.Przeprosiłam Martę i poszłam szybko po te rzeczy które miałam jeszcze kupić.I szybko poszłam do kasy zapłacić za zakupy.
Znów zerknęłam na ekran telefonu żeby zobaczyć ile miałam jeszcze czasu.
Zostało mi 5 minut na autobus,przystanek jest bardzo bliziutko sklepu.
Szybkim krokiem wyszłam ze sklepu i na styk przyszłam na autobus.
Wsiadłam do autobusu na wolnym miejscu i słuchałam muzyki w słuchawkach.
Postanowiłam że wysiadę na przysyanku koło mojego domu,zaniosę zakupy i szybko pójdę znów na przystanek bo za 10 minut jest następny do miejsca gdzie jest ta kawiarnia bo odemnie do kawiarni jest 10 minut drogi.
I będę na styk na 17.
Wysiadłam z autobusu i poszłam do domu,rozpakowałam zakupy i wyszłam na przystanek.
Po 10 minutach dojechaliśmy na miejsce.
Weszłam do kawiarni a tam był już Mike.
-Cześć,Olivia!Podszedł do mnie.
-Cześć-powiedziałam od niechcenia
-Chodź,usiądźmy.
-Ok.
Usiedliśmy przy stoliku dla dwojga,Mike zamówił dwa kawałki ciasta i mi herbatę a sobie kawę.
Ciasto było pyszne.
-Angelika...musiałem tak zrobić,bo Olivia była zła że ciebie zaprosiłem.
Nie chciałem tego zrobić,ale musiałem.A zależy mi na tym,aby ciebie bardziej poznać bo jesteś bardzo fajna,miła i szalona.
Tylko musimy się spotykać bez Olivii i ona nie może wiedzieć o naszych spotkaniach.
-Okej,rozumiem.
-To czyli między nami wszystko okej?
-Tak...-odpowiedziałam nie pewnie.
-To jak już zjedliśmy i wypiliśmy to może chodź gdzieś się przejdziemy i przy okazji spalimy zjedzone kalorie-zaśmiał się.
-Dobrze-też się zaśmiałam.
I wyszliśmy z kawiarni.
-Mike?
-Tak?
-Ale nie podasz Davida do sądu za to że Ci przywalił,prawda?
-Nie podam,to była moja wina.Sam sobie jestem winny...
-Dziękuję...
-Nie masz za co dziękować.To było głupie z mojej strony bo posłuchałem się dziewczyny...Przepraszam jeszcze raz.
-Ok
-Mogę cię o coś zapytać?
-Tak,pytaj...
-Kim jest dla Ciebie David?
-Przyjacielem,chyba...
-Chyba?
-To jest zbyt skąplikowane...
-Kochasz Go,tak?
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Okey.
Skręciliśmy w jakąś uliczkę.
-Po co tu przyśliśmy?-spytałam zaciekawiona.
-Zaraz się dowiesz-powiedział szyderczym głosem,po czym wziął przycisnął mnie do ściany i zacisnął jedną ręką moje ręce nad głową nie mogłam nimi ruszyć był silniejszy,trochę się przestaraszyłam.
-O co ci chodzi?!
-Już teraz mi nie uciekniesz szmato!
-Co,kurwa?!Puść mnie!-zaczełam się wiercić,ale nic to nie dawało bo on był silniejszy i stał zbyt blisko.
Zaczą mnie jedną ręką obmacywać.
-Zostaw mnie!
-Nie,ja dopiero się rozkręcam-zaśmiał się szyderczo.
-Przestań mnie dotykać kretynie!
-Bo co zrobisz?!-zaśmiał się.
-Bo...zacznę krzyczeć.
-To krzycz i tak cię nikt nie usłyszy.-rzeczywiście jak szliśmy to nie było ani żywej duszy.Ale i tak zaczełam krzyczeć,lecz na marnę...
Robiłam się coraz bardziej słaba,nie dawałam rady krzyczeć i się wyrywać,ten skurwiel chyba mi coś dał do tej herbaty.
Ręką zjeżdżał mi coraz niżej co mnie wkurwiało coraz bardziej,wsadził mi łapę pod spódniczkę.Był to idealny moment,kopnełam Go w kroczę.On zwinął się z bólu,a ja wykorzystałam moment i uciekłam.Biegłam najszybciej jak dawałam radę mimo to że ten skurwiel mi coś dał do herbaty.
Po chwili zobaczyłam taksówkę zaczęłam machać,zatrzymał się,podałam mu adres i ruszył najszybciej co dał radę.
Zapłaciłam i wysiadłam z taksówki.
Wysiadłam pod domem Davida.
Zaczełam walić w drzwi tak głośno jak dawałam radę.Złapałam za klamkę,ale drzwi były zamknięte.
Ale po chwili usłyszałam:
-Już idę!
Otworzył drzwi i jego mina wyglądała jak by zobaczył ducha.