*Na następny dzień.Rano.*
Obudziłam się wtulona w Davida było mi z nim cudownie,lecz w głowię miałam wciąż mętlik którego tak na prawdę kocham.
David był zawsze przy mnie,wspierał mnie,bronił,pomagał,pocieszał po prostu był.
Luck...z Luckiem byliśmy parą David o niczym oczywiście nie wiedział.
Nie chcieliśmy mu tego mówić bo baliśmy się jego reakcji.Ja po długim czasie chciałam mu powiedzieć,gdyby nie ta sytuacja to za pewne nadal była bym z Luckiem i David by wiedział o naszym związku.
Bardzo ciężko jest mi się z tym pogodzić bo Luck potraktował mnie okropnie,stchużył.
O Michaelu to już nic nie wspomne.Moje rozmyślania przerwał mi David.
-Hej słońce.Wyspałaś się?-zapytał się
-Hej.Tak,a ty?-odpowiedziałam mu bez humoru.
-Ej,co jest?
-Nic...
-Chodzi o Luck?
-W pewnym sensie tak.
-Nie martw się,już jest wszystko dobrze.
-Nie wiesz,nic nie jest dobrze-powiedziałam to cicho i miałam nadzieję że David tego nie słyszał.
-Czego nie wiem?
-Wiele.-wstałam i wyszłam z pokoju prosto do łazienki lekko pod denerwowana.David za mną ruszył,lecz na marne bo zdążyłam zamknąć za sobą drzwi.-Angelika,otwórz te drzwi!-zaczął szarpać za klamkę.
-Nie.
-Otwieraj te drzwi.
-Powiedziałam nie.
-Otwieraj te cholerne drzwi!
-Złość piękności szkodzi-zaśmiałam się.
-To wcale nie jest śmieszne .Otwirraj te drzwi bo jak nie to je wyważe!-Krzyknął,lubiłam jam się złościł,to mnie podniecało.
Podszedłam do drzwi i je otworzyłam.
Moim oczom ukazał się zdenerwowany,ale też zmartwiony David.
Objełam go rękoma wokół szyji i przywarłam do ściany.Zaczęłam mu składać pocałunki pierw na policzku,ustach i szyi,równocześnie ocierając się o jego krocze.
Widziałam jak go to podnieca.
Więc zaczęłam się ocierać troszkę mocniej.On tylko przygryzł wargę.-Lubie jak się denerwujesz,a później mi ulegasz.
-Tak się bawimy,manipulujesz mną.-Powiedział to z powagą i złapał mnie w biodrach i zaniusł mnie do pokoju gdzie położył mnie na łóżku.
I teraz on miał przewagę był nademną,lekko kładąc się na mnie zaczął mnie całować po szyi zjeżdżając na dekolt.
Ja z rozkoszy mimowolnie mruknęłam.
W pewnej chwili on usiadł.A ja odrazu po nim.Moja mina była bez cenna bo chciałam więcej,a on tak bezczelnie skączył.-Widze jak na ciebie działam,wiem że chcesz więcej.Ale jak ty ze mną bawiłaś to teraz ja.-na co ja parchnęłam śmiechem.
-Ja ci zaraz pokaże że to ja jednak na ciebie działam.- po czym wstałam z łóżka i stanęłam na przeciwko Davida zaczynając seksownie tańczyć.Popchnęłam go na łóżku żeby leżał i to ja mogła mieć teraz przewagę.Położyłam się na nim i zaczęłam go całować.
Na to on mnie wziął i posadził na łóżku i sam usiadł też.
I teraz to on zaczął mnie całować.Nie przestając mnie całować złapał mnie za koniec koszulki,aby ją zciągnąć ze mnie.Ale ja nie byłam na to gotowa po tym wszystkim.Ta sytuacja zaszła trochę za daleko,ale ja to ja go sprowokowałam.
Złapałam go za tą rękę.
-Daivid nie.-powiedziałam mu stanowczo odsuwając jego rękę odemnie i wstałam,a on siedział wryty.
-Przepraszam.Trochę się posunęłem za daleko,ale myślałem że też tego chcesz.
-Idę do siebie,do domu-chciałam być teraz sama i to wszystko przemyśleć.
-Pójść z tobą?-zapytał smutnym głosem.
-Nie,chce być sama.
-Jeszcze raz przepraszam.
-Pa.-powiedziałam obojętnym głosem.
-Kocham cię-powiedział smutny,ale ja nie mogłam zostać musiałam iść.
Wyszłam z domu Davida i ruszyła w drogę było około godziny 14.
Nie chciałam czekać na autobus bo dopiero miał być za pół godziny,a do siebie do domu miałam około 5 kilometrów,a lubie chodzić na długie spacery,więc dla mnie to przyjemność.
Podczas drogi rozmyślałam o tym wszystkim.
I wywnioskowałam że nie kocham Mikea,po prostu go nienawidzę,a do Lucka mam żal za to co zrobił.
David jest kochany,czuły,opiekuńczy i wiem że mnie bardzo kocha.
Po drodzę przez szybę okna zobaczyłam śliczną sukienkę na wystawie.Weszłam do tego sklepu i poprosiłam sprzedawczynie czy by mogła zaciągnąć tą sukienkę z wystawy.Podała mi sukienkę i się miło uśmiechnęła.
W przymierzalni nałożyłam ją i wyszłam w sukience,aby ktoś mi pomógł ją z tyłu sazunąć.Sprzedawczyni podeszła z uśmiechem do mnie i mi ją zasnęła.
-Ale pani pięknie wygląda w tej sukience,ona jest dla pani stworzona.-fakt ta sukienka była piękna,była dopasowana w tali,a rozkloszowana od pasa.Była koloru bordowego miała ładny i delikatny wycięty dekolt.
-Dziękuję,bardzo mi się spodobała ta sukienka.-ile kosztuje?
-660 złotych,ale dla pani opuszczę na 500.
-Dziękuję i jeszcze chciałabym jakieś buty do tej sukienki,mogą być na szpilce.
-Takie zwykłe czarna będą idealnie pasowały.
-Okey.No to chyba wszystko.
-Razem 599,99 złotych.-powiedziała promiennie kasjerka.
-Proszę.-złapałam za torbę papierową z sukienką oraz szpilkami i wyszłam ze sklepu.
Ruszyłam w kierunku swojego domu.
Szłam jeszcze tak z jakieś 15 minut gdy napotkałam się na salon tatuażu.Daivid zawsze chciał mieć tatuaż,a za nie długo miał mieć urodziny,więc pomyślałam że mogę go umówić na tatuaż,wszystko bym opłaciła.On oczywiście by o niczym nie wiedział na miejscu bym mu powiedziała dopiero że jego prezent to wymarzony tatuaż.
Weszłam do środka i zobaczyłam mojego znajomego z dawnej klasy.
Był on tatuażystą,od dawna nie mieliśmy kontaktu,a tu on najprawdopodobniej będzie robił mojemu chłopakowi tatuaż.-Cześć Peter!-powiedziałam głośno z wielkim uśmiechem na twarzy.Gdy mnie ujrzał to nie mógł uwierzyć że to na prawdę ja.Podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Cześć Angeliko.Jak my się dawno nie widzieliśmy.
-No prawda.Nie wymieniliśmy się numerami jak skończyliśmy szkołe i nie miałam jak się odezwać do ciebir.Próbowała z znaleźć kontakt do ciebie,ale nikt nie miał ani twojego adresu,ani numeru telefonu.
-Było minęło.Teraz to się na pewno wymienimy.A tak poza tym miło mi cię widzieć.
Co cię tu sprowadza?-zapytał lekko zdziwiony.
-A chciałam umówić mojego chłopaka na tatuaż.
-Masz chłopaka?
-Tak.Pamiętasz mojego przyjaciela,Davida?
-Tak,pamiętam.
-No to właśnie z nim jestem.-powiedziałem zadowolona.
-No widzisz przyjaźń damsko-męska nie istnieje.-zaśmiał się.-A jaki chce twój chłopak tatuaż?I na kiedy chcesz go umówić?
-No więc tak,chce go umówić na...-zamyśliłam się na dłuższą chwilę wpatrując się w jeden punkt.Zrozumiałam że Dejvid nic takiego nie zrobił,a ja już musiałam od razu wyjść.Ja zawsze z niczego poważnego zrobię wielki problem.Pieprzona egoistka.Sama siebie obrażałam w myślach...bardzo mądre,nieprawdaż?
Moje zamyślenie przerwała mi przelatująca ręka Petera przed oczami.
-Halo?!Angelika?