11

246 5 3
                                    

Zrobiłam się cała czerwona,jak burak.
-Jak to?Żartujesz?-zapytałam się z niedowierzaniem.
-Nie,nie żartuje.Jest cała dla nas,tylko dla nas.
-Jeju David...-powiedziałam szczęśliwa.Po czym zaczął się film.Ale bardzo on mnie ździwił.
Bo na początku był pytanie wypowiedziane prosto do mnie.
,,-Angelika,czy jesteś gotowa?"
Spojrzałam się na Davida,a on tylko na mnie patrząc uśmiechnął się i odwrócił zwrok na ekran.
,,-No więc jak już jesteś gotowa,to zaczynamy.
Na początek chciałbym Ci przypomnieć pierwszy dzień w którym się poznaliśmy..."
I zaraz po tych słowach na ekranie pokazały się zdjęcia z przed kilku lat jak się poznałam z Davidem.
Do moich oczy napłynęło morze łez.
Byłam bardzo szczęśliwa.
Przez pół godziny leciały zdjęcia moje i Davida z okresu naszej przyjaźni i wspomnienia.Głosem który był wypowiadany,był głos nagrany Davida.Na zakończenie popłakałam się jak małe dziecko.Spojrzałam na Davida,a on się uśmiechał też mając łzy w oczach.

Złapał dwoma rękoma mojej twarzy i kciukami przetarł łzy.
-Nie płacz.-powiedział.A ja się do niego mocno przytuliłam.
-Dziękuję.-powiedziałam szczęśliwa.
-Nie masz za co dziękować.Po prostu chcę Ci pokazać jak cię bardzo kocham i zależy mi na tobie jak na nikim innym.-po tych słowach pocałował mnie w czoło.Lecz naszą rozmowę przerwał dźwięk komórki Davida.
David zobaczył tylko kto dzwoni i schował komórkę spowrotem do kieszeni spodnie.
-Kto dzwonił?
-To tylko Luck.
-Czemu nie odebrałeś?Pokłóciłeś się z Luckiem?
-Nie,po prostu jestem z tobą.
-Oddzwoń może to coś ważnego.
-No dobrze.-Wyciągnął komórkę z kieszeni,wybrał numer Lucka i zadzwonił.Luck bardzo szybko odebrał.

-Co jest Luck?-zapytał David.
-Stary miałem wypadek,przyjedź szybko na ul.Piaskową 23!
-Zaraz będę!-odparł David lekko przestraszony.Schował telefon do kieszeni i wstał.

-Angelika,chodź szybko.Luck miał wypadek!
-Co?Co mu jest?!-zapytałam przestraszona.
-Spokojnie kochanie.Nie wiem co mu jest,ale szybko musimy do niego pojechać.
-Dobrze to jedźmy.-I szybko wyszliśmy z budynku,wsiedliśmy do auta i szybko ruszyliśmy w stronę tej ulicy którą podał Luck,Davidowi.
Po kilku minutach drogi dojechaliśmy na miejsce,a tam zastaliśmy widok rozwalonego samochodu na drzewie.
Od razu szybko wysiedliśmy z samochodu i podbiegliśmy do samochodu Lucka.
David od razu złapał i szarpnął do siebie za klamkę od drzwi,lecz nie dało się ich otworzyć.Szarpnął jeszcze mocniej i dopiero wtedy się otworzyły.
Luck siedział cały zakrwawiony i pół przytomny na siedzeniu samochodowym.David spytał się Lucka czy dzwonił po karetkę,na to on odpowiedział cicho że nie.
Wzięłam szybko komórkę do ręki wpisałam numer i zadzwoniłam po karetkę,a David wyciągnął z samochodu Lucka.

#David
Wyciągnęłem Lucka z samochodu i położyłem go na trawie cały czas do niego mówiąc.
Nie mogłem mu pozwolić,aby odszedł z tego świata.Po prostu nie mogłem!
Luck był moim przyjacielem,ale byliśmy jak bracia.
Angelika też się kumpluje z Luckiem i lubią siebie,ale coś ostatnio nie mają ze sb kontaktu bo się poklócilie,nie wiem o co im poszło bo nie chcieli mi powiedzieć.Dziwne bo zawsze mi o wszystkim mówili,ale ja i tak to od nich wyciągne.

Po 10 minutach przyjechała karetka.
Szybko wsadzili Lucka do środka karetki i na sygnałach pojechała do szpitala.
Ja z Davidem wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy za karetką.
Nie mogłam patrzeć jak David cierpi. Z Luckiem byli jak bracia,a teraz on może odejść.
Gdy dojechaliśmy na miejsce ratownicy szybko na noszach wyciągnęli Lucka z karetki i powieźli do budynku.
Lekarze odrazu podjeli decyzje musowej operacji.
David siadł na krześle,zakrył rękoma twarz i głośno wzdechnął.

-Panie doktorze,czy jest sznsa że Luck z tego wyjdzie?-spytałam lekarza który miał prowadzić operacje Lucka.
-Nic nie obiecuję,jego stan jest krytyczny.-po tych słowach poleciała mi łza z oka.
-Przepraszam,ale muszę już iść na salę.-odpowiedział lekarz.
-Dobrze.-odparłam smutna.I usiadłam koło Dejwida.On tak jak usiadł tak i siedział.Złapałam go za ramię.
-Kochanie,będzie wszystko dobrze.Luck z tego wyjdzie,jest silny.
-Już tracę w to wiarę.Nie będę mógł sobie z tym poradzić jak odejdzie bo jeszcze od kilku dni przed jego wypadkiem nie mieliśmy kontaktu.
A tak apropo,to o co się poklóciliście.Zauważyłem że macie coś do siebie bo już 2 tygodnie temu jak Luck przyszedł do mnie i ty byłaś to się dziwnie zachowywaliście.
-Co?Nie,nie poklóciliśmy się i zachowywaliśmy się normalnie.Wydawało ci się.
Przepraszam Cię,ale muszę do toalety.-odpowiedziałam lekko zestresowana i wyszłam do toalety bałam się że David będzie zły że nic mu nie powiedzieliśmy i po prostu to ukrywaliśmy przed nim.
W łazience weszłam do kabiny a tam usiadłam na podłodzę i zakryłam twarz rękoma.Miałam już tego wszystkiego dość...
Było tego za dużo i za szybko się wszystko dzieje.
Zaczęłam płakać,a do łazienki wszedł
David.
-Angelika...jesteś tu?
Szybko przestałam szlochać,choć i tak z moich oczu płynęły łzy.
-Angelika,wiem że tu jesteś...Otwórz te drzwi!Co się dzieje?!słyszałem jak płaczesz.
-Nic się nie dzieje.Jestem w łazience i załatwiam swoje sprawy.-zaśmiałam się,aby odwrócić atmosferę.
-No okej.Poczekam na ciebie przy wejściu do łazienki.
-Dobra.-Szybko się ogarnęłam i wyszłam z kabiny po czym zmierzałam do Davida,gdy złapał mnie nagły skurcz w nodzę.Upadłam na podłogę i od razu przybiegł David.
-Co się stało?!-
-Skurcz!
-Już chwila.-powiedział spokojnie po czym wziął mnie i zaniósł na krzesło w poczekalni.
Sam usiadł obok i położyłożywszy nogę na swoje nogi i zaczął mi ją rozmasowywać.
Był tak czuły i delikatny...zawsze gdy mnie dotykał miałam gęsią skórkę,uwielbiam jego dotyk na moim ciele.
-Już przeszedł?-zapytał.A ja mu skłamałam,aby nie przestawał.
-Nie...
-Zaraz powinien przejść.-uśmiechnął się.
-Po twoim masażu jasne że tak.
-Ty mała kłamczucho...!-zaśmiał się i przestał rozmasowywać mi tą nogę.
-Co...?O co ci chodzi?!
-Przeszedł ci skurcz!
-No dobra...Masz mnie,ale jesteś tak świetnym masażystą że nie mogłam się oprzeć.
-Osz ty mała!Poczułem się wykorzystany...!-po tych słowach oboje wybuchneliśmy śmiechem.
A pani z recepcji nas uciszyła.
Później siedzieliśmy przez 2 godziny na poczekalni dalej czekając aż operacja się skończy.
W końcu wyszedł lekarz prowadzący.
I podszedł do nas z uśmiechem.
-Mam dobrą wiadomość.Operacja się powiodła bez żadnych komplikacji.
Tylko będzie musiał jeszcze zostać przez 2 tygodnie na obserwacji.
A później będziecie musieli się nim zaopiekować jak wyjdzie ze szpitala, bo sam sobie nie poradzi.
-Dzięki Bogu że wszystko się udało.
Ja już się tym zajmę,będzie miał najlepszą opiekę.-odpowiedziałam szczęśliwa.
-Dziękuję doktorze że uratowaliście mojego przyjaciela.-powiedział David.
-Długo trwała operacja,ale wszystko się udało.
-Dziękujemy jescze raz.
-Proszę.
Ale teraz przepraszam bo muszę już iść.
-A kiedy będziemy mogli go odwiedzić.
-Jutro,bo teraz jest wykończony i śpi.
Więc możecie już iść do domu i przyjść jutro.
-Dobrze.To my przyjdziemy jutro.
Dowidzenia.

Wyszliśmy ze szpitala i wróciliśmy do domu.












Przepraszam za moją długą nie obecności,ale za bardzo nie miałam dużo czasu i weny.
Postaram się pisać regularnie co tydzień.

Ps.PRZEPRASZAM ZA JAKIE KOLWIEK BŁĘDY.

NiedostępnyWhere stories live. Discover now