- Barton, rusz się! Nie mamy całego dnia! - warczę i spoglądam na zegarek. Mój współpracownik, Hawkeye doprowadza mnie do szału. Ma wszystko w poważaniu, jest arogancki, bezczelny, spóźnialski, leniwy i zamiast skupiać się na pracy, podrywa każdą napotkaną panienkę! Prosiłam, nawet błagałam dyrektora Fury'ego, żeby przydzielił mnie do Hill. Maria pracuje z agentką Romanoff, więc gdybyśmy tylko mogli zamienić naszych partnerów, wszyscy byliby szczęśliwi.- Już idę, idę, Walentynko — śmieje się wnerwiający blondynek. Ja już mu dam Walentynkę!- Mówiłam ci GOŁĘBIU, żebyś mnie tak nie nazywał — odpowiadam, kładąc nacisk na trzecie słowo.- No wiesz co? Ja jestem sokołem!- Kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo. - Naszą sprzeczkę przerywa głos Black Widow. - Ja tam nie wiem, ale chyba powinniście już iść.- No coś ty? - burczę, nawet nie patrząc na rudowłosą. Wymijam ją w drzwiach i wychodzę z pokoju. Na korytarzu spotykam Starka.- Ej, Calore, co ty taka wkurzona? Barton z tobą zerwał? - pyta, chyba tylko po to, aby dopełnić mojej irytacji.- Otaczają mnie idioci... - wzdycham. Docieram do hangaru i nie czekając na Clinta, wsiadam do odrzutowca. Przygotowuję samolot do startu, a gdy wszystko jest gotowe pan Wielka Gwiazda, raczy się wreszcie zjawić.- Pomóc ci w czymś, Kotku? - pyta i uśmiecha się do mnie. - Po pierwsze: Nie mów tak do mnie albo utnę ci język! A po drugie, nie wiem, czy widzisz, ale już wszystko jest zrobione.*Time skip*- Według moich danych mamy jeszcze dokładnie godzinę do przybycia celu — mówię rzeczowym tonem, spoglądając na notatki.- Widzisz? Za bardzo się spieszyłaś — odpowiada Barton, który w ułamku sekundy znalazł się za moimi plecami.- Wolę być wcześniej i wszystko dokładnie przygotować, niż rzucić się na misję w ostatniej chwili, tak jak ty — mówię zirytowana.- Nie zrozum mnie źle, Valentine. Są plusy twojego postępowania.Jego słowa wywołują u mnie niemały szok.- Pan Wielka Gwiazda przyznał mi rację? - Na to nie licz — odpowiada i kładzie mi ręce na ramionach. Próbuję strząsnąć jego dłonie, ponieważ jego zachowanie pogłębia moją irytację.- Co ty odwalasz?!- To — odpowiada i odwraca mnie do siebie. Delikatnie dotyka moich warg swoimi. Z początku podoba mi się to, bo prawdopodobnie podświadomie zawsze byłam zakochana w Hawkeye'u, jednak po chwili przypominam sobie, jaki jest i odpycham go od siebie.- Ze mną nie będzie tak łatwo — mówię, choć na moich policzkach pojawia się lekki rumieniec.- Nie oszukuj mnie, Calore. Wiem, że mnie kochasz — odpowiada blondyn i przekrzywia lekko głowę.- N-nieprawda! - bronię się. - Mogłeś nie zauważyć, ale ja jestem inna, niż te wszystkie pannice z ulicy.Barton wybucha śmiechem, słysząc moje słowa.- Zauważyłem. Dlatego tak bardzo mi się podobasz. Myślisz, że po co flirtowałem z tymi wszystkimi dziewczynami przy tobie, co? Chciałem, żebyś była zazdrosna — mówi i znów się do mnie zbliża. Ponownie mnie całuje, jednak tym razem nie bronię się. Nie wiem dlaczego, ale nagle zaczęłam mu ufać.- Czyli jednak miałem rację — szepcze blondyn i odgarnia kosmyk moich fioletowych włosów, który opadł mi na twarz. - Jednak mnie kochasz. W sumie wiedziałem wcześniej. Twoje tłumaczenia wystarczyły za...Tym razem ja przerywam mu pocałunkiem.- Zamkniesz ty się kiedyś wreszcie, Sokole? - pytam z uśmiechem.- No nie wiem. Wtedy nie będę mógł ci powiedzieć, jak bardzo cię kocham — odpowiada.- Jak słodko. - Spoglądam na zegarek. - A teraz pospiesz się, Barton. Nie ma czasu na takie czułości.
I oto zwycięzca ! @Marvelova_heroska444 !