I

1.6K 135 39
                                    

Nad moją głową wciąż rozbrzmiewał dzwonek. Sprawdziłem godzinę na ekranie telefonu. Za moimi plecami reszta grupy wychodziła z ostatniej tego dnia lekcji. Cóż, niektórzy mieli już weekend, niestety się do nich nie zaliczałem. Skierowałem się w stronę szkolnej auli, gdzie w każde piątkowe popołudnie ćwiczy koło teatralne.

Nie żebym był aktorem czy coś. Nigdy nie pociągało mnie aktorstwo, wolałem pisać. Dlatego właśnie zostałem przydzielony do napisania reportażu do szkolnej gazetki. Konkretnie o najnowszej sztuce, którą grupa teatralna wystawia w przyszłym miesiącu. Miałem opisać także, jak przebiegają próby, więc tak oto trafiłem tu.

Przechodząc przez szerokie drzwi, natychmiast zauważyłem aktorów. Nie dało się ich przeoczyć: wszyscy byli już przebrani w swoje stroje i właśnie przygotowywali się do próby, powtarzając role. Niestety, ja również zostałem zauważony.

- Oh, Shion! Co ty tu robisz skarbie? - cieniutki głosik pani Niny dotarł do mnie ze sceny. Jak zawsze tryskająca energią nauczycielka muzyki i zarazem opiekunka koła teatralnego przywołała mnie do siebie machając scenariuszem.

- Eee.. Dzień dobry. - Musiałem jakoś wytłumaczyć moje wtargnięcie na próbę. - Mam zrobić reportaż do gazetki o tej sztuce, więc mam nadzieję, że nie będę zbytnio przeszkadzać przychodząc na próby?

- Oczywiście, że nie! W końcu twój reportaż będzie dla nas reklamą. - Zerknęła na zegarek. - Dobra, czas zaczynać! - krzyknęła, po czym odesłała mnie na widownię.

Rozsiadłem się na krzesełku i wyjąłem notatnik. Parę krzyknięć reżyserki i wszyscy zamilkli, gotowi. Nie oglądałem wcześniej innych występów tej grupy, więc byłem ciekawy, jak im pójdzie, zwłaszcza, że grają sztukę napisaną przez samą panią Ninę. Z tego, co się dowiedziałem to historia chłopca obdarzonego niezwykłym głosem, który zostaje porwany, by śpiewać na królewskich dworach. Chyba tak było to opisane.

Zastanawiałem się, kto ma zagrać owego chłopca, ale miałem się tego dowiedzieć już niedługo. Nie pamiętam, by jakiś chłopak w szkole miał dość dobry głos do tej roli, mimo że znałem większość uczniów. Może wezmą do tego dziewczynę przebraną za chłopaka...

Jak na razie próba przebiegała bez większych nieporozumień. Widziałem, że niektórzy jeszcze nie czują się pewnie na scenie, a reżyserka nie zapomniała zwrócić im uwagi. Na szczęście była cierpliwa i pomagała im wczuć się w swoją rolę. Jeszcze kiedy miałem z nią zajęcia w zeszłym roku, bardzo zyskała tym w moich oczach.

Po kilku minutach wstępu przyszedł czas na głównego bohatera. Musiał się przygotowywać za kulisami, bo nie widziałem go wśród innych aktorów kiedy tu przyszedłem. Jednak był to chłopak. Kojarzyłem go trochę. Każdy go trochę kojarzył. Chodził do klasy równoległej do mojej, jednak kiedy widywałem go na korytarzach, był trochę na uboczu. Zawsze sam wracał do domu, zawsze sam siedział w stołówce. Najczęściej czytał książki mając słuchawki na uszach.

Jak na chłopaka miał dosyć długie włosy. Trochę mnie to intrygowało. Nauczyciele musieli mu zwrócić uwagę lub po prostu mu przeszkadzały, bo nosił je związane. Miał pewną siebie postawę, zawsze wyprostowany, z uniesionym podbródkiem. Nigdy nie widziałem go z tak bliska, by zobaczyć, jaki ma kolor oczu, a te zawsze były czujne. Kiedy na ciebie patrzył, wyglądał, jakby wiedział o tobie wszystko. Nie spodziewałbym się, że zobaczę go jako aktora, a jednak. Tylko nie mogłem przypomnieć sobie jego imienia...

Wolnym krokiem zmierzał na środek sceny, mijając innych. Patrzyłem jak urzeczony, kiedy w końcu zatrzymał się. Rozejrzał się po auli, na chwilę zatrzymując na mnie wzrok. Pewnie nie spodziewał się, że ktoś nowy przyjdzie na próbę. Chyba nie zauważyłem niektórych scen, bo pogubiłem się już w akcji. Patrzyłem, jak główny bohater zostaje porwany, jak rodzina rozpoczyna poszukiwania, jak wywożą go daleko od domu.

Cała sztuka była dość długa, więc próba została przerwana w połowie, by skończyć następnym razem. Po kilku uwagach pani Niny wszyscy zaczęli zbierać swoje rzeczy i kierować się w stronę wyjścia. Sam również zebrałem swoje notatki i przewiesiłem torbę przez ramię. Już miałem wyjść z auli, kiedy zatrzymał mnie głos reżyserki.

- Shion, skarbie! - zapiała nauczycielka. - Znasz Nezumiego, prawda? - No tak, Nezumi, to było imię tego chłopaka.

- Niezbyt dobrze, znamy się tylko z widzenia. - Przyznałem zgodnie z prawdą.

- Trudno, najważniejsze, że jeszcze zdążysz go złapać. - Widziałem, że prawie wszyscy już wyszli. - Otóż... zostawił okulary w szatni - pomachała mi czarnym etui przed nosem. - lepiej, żeby odzyskał je przed weekendem, prawda?

- Więc... ja...? Mam mu je zanieść? - Trochę spanikowałem na tę myśl, zawsze sprawiało mi trudność rozmawianie pierwszy raz z kimś.

- Gdyby to nie był problem - zamrugała do mnie błagalnie.

- No cóż... - wziąłem od niej okulary. - Mam nadzieję, że dogonię go.

- To szybko, szybko! - nauczycielka poklepała mnie po plecach.

Wypadłem z budynku. Byłem trochę zdziwiony, że Nezumi nosi okulary. Nigdy nie widziałem, żeby miał je na nosie. Może tylko na lekcji je zakładał? Albo po prostu sam nie zwracam uwagi na takie rzeczy.

Starałem się przypomnieć sobie, w którą stronę zawsze kieruje się idąc do domu. Czy kiedykolwiek widziałem, którędy szedł...? W końcu wybrałem losową drogę. Modliłem się, że to dobry kierunek, nie chciałem zostać z tymi okularami do przyszłego tygodnia. Nie wspominając o tym, że Nezumi będzie ich szukał.

Najlepszy scenariuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz