XIV

660 119 56
                                    

Leżałem na niepościelonym łóżku, wpatrując się w sufit. Mógłbym przeczytać jakąś książkę, komiks, cokolwiek, by wypełnić ten przesycony nudą i niepewnością czas pozostały do końca przerwy świątecznej i powrotu do szkoły, jednak nie mogłem się na niczym skupić. Nie miałem żadnych wieści od Shiona, co powodowało u mnie jeszcze większy stres związany z ponownym spotkaniem z nim.

Miałem wątpliwości, czy w ogóle się do mnie jeszcze odezwie; w drodze powrotnej tego pamiętnego dnia był dość milczący, ale usprawiedliwiałem to zmęczeniem i późną porą. Może stwierdził, że posunąłem się za daleko? W zasadzie nie planowałem tego, tak jakoś pod wpływem chwili zdecydowałem się na ten pocałunek... Jakże tego teraz żałowałem!

Zasłoniłem oczy ramieniem, kiedy zimowe słońce postanowiło rozświetlić mój pokój. Zastanawiałem się, czy właśnie zaprzepaściłem moją prawdopodobnie jedyną szansę na przyjaźń z kimkolwiek. Z tych ponurych rozmyślań wyrwał mnie lekko zachrypnięty głos babci dobiegający od strony otwartych drzwi.

- Nezumi, napijesz się za mną herbatki? - spytała, uśmiechając się przy tym zachęcająco.

Byłem pewien, że ta propozycja nie wynika z mojego zaniedbania naszych relacji, bo starałem się spędzać z nią jak najwięcej czasu, a zresztą nie mogła narzekać na brak towarzystwa, bo wystarczająco często spotykałem jej przyjaciółki przesiadujące w naszym salonie. Miałem wrażenie, że babcia zauważyła moje niecodzienne zachowanie, i, jak to ona, starała się dowiedzieć, co mnie martwi, co było w pewien sposób miłe. Moje przypuszczenia potwierdziły się, gdy już w kuchni zagadnęła mnie, wlewając wrzątek do kubków.

- Co słychać u ciebie? - powiedziała pogodnym tonem, jakbyśmy nie mieszkali dobre kilka lat razem.

- Ummm... Nie wiem, po staremu – odpowiedziałem.

- Cieszysz się że niedługo wracasz do szkoły? Haha – roześmiała się. - Po co pytam, z twojej twarzy da się wszystko wyczytać.

Postawiła kubek z pachnącą, parującą cieczą przede mną. Rozchmurzyłem się odrobinę, kiedy zauważyłem, że dostałem herbatę w moim ulubionym kubku z dzieciństwa, z wymalowanymi postaciami z kreskówki, którą wówczas kochałem. Przez kilka chwil popijaliśmy w milczeniu swoje napoje, jednak babcia nie zadowoliła się moją zdawkową odpowiedzią.

- Trapi cię coś - bardziej powiedziała, niż zapytała, więc nawet nie siliłem się na odpowiedź wpatrując się w resztki śniegu zalegające na drzewach za oknem. - Zauważyłam to już kilka dni temu - ciągnęła. - Zawsze byłeś dość cichym dzieckiem, ale dawno nie widziałam cię aż tak przygnębionego.

- To nic takiego - mruknąłem. - Może to przez tę pogodę...

Chyba i tym jej nie przekonałem, bo westchnęła głęboko i spojrzała na mnie z troską.

- Nie chcę cię ciągnąć za język, ale znam cię i wiem, że lubisz dramatyzować - zaśmiała się krótko. - Więc to, co cię tak martwi, na pewno nie jest aż tak złe w rzeczywistości  - powiedziała pokrzepiającym tomem.

- Nie wiem, może... - niechętnie zgodziłem się z nią, bo miała rację: zawsze wyolbrzymiałem swoje problemy, przez co zamartwiałem się dwa razy bardziej.

Staruszka wstała od stołu, odłożyła pusty kubek na szafkę i podeszła do mnie.

- Pamiętaj tylko, że zawsze możesz przyjść do mnie, jeśli chcesz się wygadać - powiedziała, owijając sobie moje spięte w kucyk włosy na palec. - Może nie jestem już nastolatką, ale razem na pewno coś zaradzimy - zaśmiała się.

- Dobrze - odpowiedziałem, odwzajemniając słabo uśmiech.

***

Mimo słów babci stwierdziłem, że nie będę jej nic mówić, by nie martwiła się zbytnio. Może też dlatego, że bałem się przyznać, że nawet kiedy już znalazłem przyjaciela, musiałem wszystko zepsuć.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 02, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Najlepszy scenariuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz