XII

647 117 19
                                    

Mój puls przyspieszył. Uświadomiłem sobie, co właśnie zrobiłem. To było zupełnie nieświadome, odruchowe. Spojrzałem ponownie na Shiona, spodziewając się oburzenia, jednak jego twarz nie okazywała żadnych emocji. Nadal stał z twarzą uniesioną ku opadającym płatkom. Wyglądał niemal jak posąg, jedyną oznaką życia były małe obłoczki pary wydostające się z sinych ust.

I ciepło jego skóry. Na mojej skórze.

Wyrwałem swoją dłoń z uścisku. Czułem, jak krew uderza mi do głowy. Shion otworzył oczy i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem, nic nie rozumiejąc. Bałem się. Bałem się jego reakcji, albo że źle to odbierze. Że stracę jedynego przyjaciela.

Przyjaciela? Czy przypadkiem przed chwilą nie chciałeś czegoś więcej?, spytał mnie cichy głosik gdzieś z tyłu czaszki. Zignorowałem go. Zrobiłem krok w tył. I jeszcze jeden. Liście zaszeleściły pod moimi stopami.

- Ja... przepraszam - szepnąłem tylko. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź obróciłem się i zwyczajnie uciekłem, zażenowany całą sytuacją. Znajdując drogę w ciemności rozproszonej jedynie światłem latarni ulicznych obiegłem budynek, dzięki czemu znów znalazłem się przed frontowymi drzwiami.

Miałem jeszcze na tyle sprawny umysł, by uświadomić sobie, iż jestem w samej bluzie. Wbiegłem do korytarza. W momencie, w którym ściągałem swoją kurtkę z wieszaka, z kuchni wyjrzała mama Shiona, opierając ręce na biodrach.

- Nezumi? Wychodzisz już? - Zmarszczyła smutno brwi. - Nie zostaniesz na kolac...

- Nie dam rady, przepraszam - przerwałem jej. Już trzymałem kurczowo klamkę, już wychodziłem. - Do widzenia!

Wypadłem na zewnątrz i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę domu, zakładając naprędce kurtkę i szal. Chciałem jak najszybciej znaleźć się już w swoim pokoju, odciąć się od wszystkiego. Jednak natrętne myśli nadal mnie nie opuszczały. Wciąż wracały do tej sytuacji. Przyspieszyłem kroku. Co mnie poniosło? Dlaczego to zrobiłem...? Jęknąłem cicho. Zapewne po tym Shion nie będzie chciał mieć ze mną nic wspólnego. Teraz szedłem jeszcze szybciej, niemal biegłem. Rany, dlaczego zrobiłem się taki słaby? Całe życie starałem się nie okazywać uczuć bo wiedziałem, że to się źle skończy.

Minąłem zakręt już w pełnym biegu, próbując rozładować emocje. Kretyn... idiota... Gdybym tylko się powstrzymał, zatrzymał ten odruch. Może nadal udawałbym, że wszystko jest w porządku. Może pozostalibyśmy przyjaciółmi. Musiałeś wszystko zepsuć.

Zatrzymałem się dopiero, kiedy wbiegłem po schodkach na ganek. Z impetem otworzyłem drzwi i wszedłem się do środka. Odetchnąłem i oparłem się o ścianę, próbując wyrównać oddech. Nie słyszałem żadnych odgłosów z głębi domu, do moich uszu docierało jedynie monotonne burczenie lodówki. Może babcia już zasnęła, w końcu było dosyć późno. Tak czy owak starając się zachować względną ciszę zsunąłem buty i skierowałem się na górę.

Przestępując próg mojego pokoju lekko się uspokoiłem. Ale naprawdę tylko lekko. Nadal coś ściskało mnie w gardle, utrudniając oddychanie. Zrobiłem kilka ostatnich kroków w stronę łóżka, nogi same się pode mną ugięły. Opadłem na zmiętą pościel, zapadając się w materac. Wpatrywałem się pustym wzrokiem w sufit i odtwarzałem wszystko od nowa, od nowa, od nowa i od nowa...

Zakryłem oczy ramieniem, próbując pozbierać myśli. Gdyby ktoś mnie zapytał, co mną kierowało tam na tyłach domu, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Wiem tylko, że to jedyna rzecz, którą chciałem zrobić w tamtej chwili. Patrzyłem wtedy na Shiona. Widziałem, jak potrafi cieszyć się z takich drobnostek, jak choćby śnieg spadający z nieba, roztapiający się na jego policzkach zarumienionych z zimna. Dziwne uczucie ogarnęło mnie od środka. Nie wiedziałem, jak to nazwać, aczkolwiek było to dość miłe. Porzuciłem dalsze spekulacje co do tych uczuć. W swoim czasie dowiem się sam. Jednak nie mogłem pozbyć się wrażenia, jakbym przez tę jedną chwilę nie był sobą. Jakby sama obecność Shiona działała na mnie w pewien sposób hipnotyzująco... Uh, sam nie wiem, o czym ja myślę...

Najlepszy scenariuszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz