1 - Do obozu

352 25 4
                                    

Victoria
Luna i Jeff złapali mnie z dwóch stron i zaciągnęli do łazienki dla inwalidów.  Słyszałam że po drodze o czymś rozmawiali, ale kompletnie się tym nie przejmowałam. Byłam zajęta raczej fioletową poświatą, którą rzucała moja głowa. Czy to jakaś kara? Kara za to co zrobiłam Betty? Kara za pokazaniu jej jak się czuje ktoś kto jest poniżany? - Takie myśli ciągle przemykały mi przez głowę. Byłam pewna że zrobiłam dobrze. - A może to nie kara? Może właśnie zostałam Święta?
Poczułam jak dwie osoby wpychają mnie do łazienki dla inwalidów. Od razu zamknęli drzwi na kluczyk i włączyli światło. Przez chwilę wpatrywali sie w coś nad moją głową, a ja odruchowo pomyślałam o aureoli.  Wpatrywałam się chwilę w Lunę, która stojąc przed emną rysowała coś w szkicowniku, a potem w Jeffa i wszystko stało się dla mnie jasne:
- Jesteście aniołkami które przyszły po mnie żebym stała się waszą królową?

-Co? - Luna jakby obudziła się z transu- Nie! W życiu!

- W takim razie... - Spojrzałam w lustro nad zlewem. Światło nad moją głową już powoli przygasało. - Czemu nad głową swieci mi aureola a ja mam jakieś prorocze sny?

-W sumie czemu by jej nie powiedzieć. - Głos Jeffa. Zupełnie jak w tym śnie.

-A więc tak - Blondynka zatrzasnęła swój szkicownik i uśmiechnęła się. - Ty jesteś córką jednej z bogiń greckich, każdy potwór jakiemu staniesz na drodze, zrobi wszystko żeby cię zabić, ja, Jack i Bella jesteśmy herosami, a Jeff to pół koza.

- Że co niby?

- Jak słyszałaś Vic - Co było trochę, a nawet bardzo dziwne, Jeff stanął przed Luną i zdjął spodnie. - Jestem satyrem. Pół kozłem.

-Nie lubi jak się mówi że jest pół baranem- Dziewczyna stanęła obok i pomogła mu założyć spodnie.

-To prawda -Chłopak zapiął rozporek - Więc jak masz tak do mnie mówić, nigdy mnie o nic nie proś.

Miałam coś odpowiedzieć, kiedy usłyszeliśmy dzwonek, a następnie walenie w drzwi. To pewnie Cloe przyszła, żeby przeprosić za swoje zachowanie. Biedna, beze mnie nawet nie ma co liczyć na dobrą pozycję w klasie.
-Zajęte - Krzyknęła Luna kiedy już chciałam otworzyć drzwi.

-To ja! Jack! Otwórz nam.

Kiedy Jeff otworzył drzwi, do toalety wpadli Jack i Bella. Oczywiście zamiast się przywitać, zaczęli się wpatrywać w czubek mojej głowy. Jack jakby na złość złapał moją twarz i zaczął nią potrząsać:
-Przygasa! Przygasa!

-Ej Jack spokojnie! - Bella złapała go za ramiona i go uspokoiła.

-Trzeba uciekać - Na moje szczęście zostawił moją twarz w spokoju.

- Że co robić? - Czy ja dobrze usłyszałam? Wywiozą mnie gdzieś do Meksyku? - Uciekamy za granicę?

-Nie za granicę - Jack robił wrażenie jakiegoś poirytowanego jakby się na mnie wkurzył. Ale za co? Co ja mu zrobiłam? - Uciekamy z toalety. Zaraz jakiś nauczyciel zobaczy że się tu światło pali i nakabluje dyrektorowi.

Jak na zawołanie, usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Bella pokazała gestem że byśmy byli cicho, a sama odpowiedziała:

-Zajęte!

-Chyba nie jesteś niepełnosprawna Bella - Kiedy usłyszeliśmy głos rudej woźnej z nadmierną ilością zmarszczek, Jeff zaczął żywo gestykulować, jakby koniecznie musiał coś powiedzieć. Rozumiem. Też jej nie lubię i jest dla mnie wredna, ale nie boję się jej tak panicznie.

-Przepraszam. Niech pani nie mówi dyrektorowi.

-Przepraszam cię Bella, ale nawet w przypadku tak miłej dziewczynki jak ty, to jest mój obowiązek. - Nikt się nie odezwał. Tylko Jeff nadal żywo gestykulował, aż w końcu znowu usłyszeliśmy głos woźnej. - Wpuść mnie.

-Proszę pani...

-Wpuść mnie Bella bo będą kłopoty. - Dziewczyna zbliżyła się do drzwi i otworzyła ją, robiąc zrezygnowaną minę.

Nie wiedziałam co mam zrobić, więc patrzyłam tylko jak Jeff z coraz wielkim strachem  macha rękami żeby nie otwierać drzwi, ale wtedy wydawało mi się że nie mamy większego problemu niż rozmowa z dyrektorem. Niestety. Myliłam się.

→→→→→

Sprzątaczka weszła do toalety, a kiedy nas zobaczyła zrobiła oburzoną minę, ale wydawało mi się że zauważyłam w niej coś sztucznego. Rozejrzałam  się. Bella stała obok sprzątaczki z miną niewiniątka, Jacka nagle zaciekawiły sznurówki, a Jeff wpatrywał się w kobietę ze strachem w oczach jakiego nigdy nie widziałam. Wydawało mi się nawet że jego oczy powiększyły się dwukrotnie.

-No to grubo po dzwonku - Powiedziała Luna ze sztucznym zdziwieniem patrząc na korytarz - Chyba musimy iść na lekcje.

-Nie tak prędko. Ja myślę że nauczyciele sobie bez was poradzą, a wy za mną do dyrektora.

W sumie dobrze że ojciec się mną nie interesuje. Może dyrektorem też się nie przejmie. Ruszyliśmy ze spuszczonymi głowami za  woźną. Tylko Jeff ciągle stał i się gapił  jakby potwora zobaczył.

-Nie wyraźnie powiedziałam? - W oczach kobiety pojawił się niebezpieczny błysk. - Proszę za mną panie Brain.

-N-nie, n-nie wolno oceniać bez dowodów proszę pani.

-Pójdziesz ze mną, albo porozmawiamy na osobności. - Czy mi się wydawało czy ostatnie słowo wypowiedziała z lekko francuskim akcentem?

Ponownie ruszyliśmy za nią, tym razem, razem z Jeffem. Szliśmy przez ciemny korytarz, a że woźna szła przed nami, Jeff próbował nam coś pokazać na migi. Wszyscy patrzyliśmy na niego. Wskazał na kobietę, a potem bezgłośnie coś powiedział. Co?- Wszyscy zapytali także bezgłośnie. Kolejna próba- Co? Następna- Co? W końcu chłopak ze strachem w oczach zauważył że zbliżamy się do najbardziej odludnionej części szkoły i nie wytrzymał.

-Mantikora! - Wszyscy, razem z woźną, gwałtownie się zatrzymaliśmy.

Mantikora? O co tu chodzi? To jakaś nowa gra? Na hasło mantikora trzeba się zatrzymać? Wszyscy spojrzeli na Jeffa ze strachem w oczach. Przez chwilę staliśmy w bezruchu, aż w końcu kobieta się do nas odwróciła. Jej zęby wydawały mi się jakieś bielsze i mocniejsze, a jeśli chodzi  o oczy, jedno miała niebieskie, a drugie żółte. Czy ona wcześniej tak miała?

-Nie wolhno oceniać bezh dowodhów panie Brain. - Nagle zza jej pleców wyrósł ogromny ogon, a ciało zaczęło przeistaczać się w wielkiego rudego lwa.

-Co to jest?! - Zaczęłam  panikować, ale to chyba normalne w przypadku kogoś, kto coś takiego widział tylko w filmach.

-Mantikora - Luna patrzyła na przemieniającą się postać z przerażeniem- Jeff czemu nie powiedziałeś wcześniej?

Chłopak posłał jej mordercze spojrzenie.

- Jeff, bierz Victorię do wyjścia. Jeśli będzie wam coś grozić, jedźcie do obozu bez nas. - Kiedy w ręku chłopaka pojawił się wielki miecz, odwrócił się w stronę mantikory - Zawsze wiedziałem że rude są wredne.

********************************************************

Okey. Pierwsza sprawa - przepraszam jeśli ktoś kto to czyta jest rudy. Oczywiście  są osoby które kompletnie nie wiem czemu nie akceptują rudych, ja osobiście nic do nich nie mam. Uważam że rudy jest śliczny, mam nawet rudą przyjaciółkę, a jeśli chcecie się dowiedzieć czemu Jack nie akceptuje takich ludzi to czytajcie dalej. Druga sprawa - ponad 180 wyświetleń. Oczywiście wiele osób już jak zaczyna pisać to ma po 1k wyświetleń więc może wam się wydawać że ponad 180 wyświetleń to mało, ale ja się cieszę i nie wiecie jak mnie motywują te wszystkie komentarze i gwiazdki od was. Jesteście kochani i jeśli rozdział się spodobał to:

* + kom = motywacja, wena i ciekawy rozdział

brak * + brak kom = brak motywacji, brak weny i nudny rozdział

Córka Nemezis - Obóz Herosów (Lekka Korekta)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz