Rumunia
rok 2010
-Szczerze to myślałem że będziemy tu szybciej.
- Tak. Faktycznie lot się troche opóźnił ale pół godziny nikogo nie zbawi.
- Nie o to mi chodzi. Gdy mówiłeś że jedziemy do Rumuni myślałem że wyjedziemy jeszcze tego samego dnia a minął już miesiąc.
- Na początku taki był plan ale byłem po robocie i byłem zmęczony.
- Przez miesiąc ?
- Byłem bardzo zmęczony.
- To czego dotyczy robota ?
-O. No więc słyszłeś o klanie dziewięciu smoków ?
- Nie.
- Nic dziwnego. Chodzi o to jakby grópka ninja której przewodzi 9 osób.
- Dziewieciu smoków ?
- Właśnie. Niestety nie mogą gościa załatwić osobiście więc będziemy działać w ich imieniu.
Dostaliśmy miecze których oni urzywają ...
- Zaraz. To my go nie zastrzelimy?
- Nie o ile nie muszą używają broni białej. Tak jest straszniej bo musisz sie zblirzyć. Tylko oni robią takue muecze. Klinga pozostawia dziwne rany. Taki znak rozpoznawczy.
- Dobra a gdzie są te miecze. Lerzą w szafie.
Lary wyjął z szafy dwa miecze i zapytał - A który mój ?
-Jest podpisane na pochwie.
- odpowiedziałem
- Nie ma. Są tylko srebrne znaczki.
- To właśnie ten napis. - powiedziałem
Wziąłeme swój miecz i po chwili dodałem - Przebieraj sie w jakieś czarne ciuch i kominiarke.
- Nasz klijent będzie dzisiaj w jednym burdelu.
22 MINUTY PÓŹNIEJ
- Przecierz jest dzień. Nie rozpoznają nas ? - spytał Lary
- Przecierz jesteś w kominiarce - powiedziałem
- Sory, troche sie denerwuje.
- Spoko. Tego sie nie da zepsuć. Podstawa to nie obciąć mu głowy.
- To on ?
- Tak. Wyskakujemy na 3. Gotowy ?
1 ... 2 ... 3 !!!
Wyskoczyliśmy z zza rogu i zaczeliśmy go ciachać po całym ciele. Wszystko zajęło od 5 do 8 sekund kiedy to nasz cel padł na ziemie i zaczął się wykrwawiać. Miał poobcinaną część palców poharataną twarz a z korpusu wylewały mu się falki z kilku głębszych ran. Wyjąłem nóż z listem który był przywiązany do rękojeści i wbiłem mu go w serce. Potem miecze zawineliśmy w szmaty rzeby nie było ich widać przebraliśmy sie z zakrwawionych ciuchów i szybciutko uciekliśmy.
DWIE GODZINY PÓŹNIEJ
- Czemu się tak denerwujesz ?
-spytał Lary
- Z tym klanem to nigdy nie wiadomo.
- O co ci chodzi ?
- Nie jesteśmy z ich klanu i jesteśmy jedynymi świadkami przestępstwa.
- To czemu wziąłeś te robote ?
- Bo jest dobrze płatna.
-Ile ?
- Nie wiem ale już kiedyś z nimi robiłem i dostałem dwie sztabki złota.
Nagle na mój telefon przyszła wiadomość.
- Lecicie do Rosji. Bilety macie w skrzynce pocztowej.
NASTĘPNEGO DNIA RANO W SAMOLOCIE
-Dlaczego do Rosji ? - spytał
Lary ?
- Nie mam pojęcia ale obstawiam że jak wylądujemy to sie dowiemy. - odpowiedziałem
- A masz tu jakąś inną
tożsamość ?
- Oczywiście. Patrz.
Podałem mu mój paszport.
Yuri Zajcew - przeczytał na głos.
-Troche jak ten snajper.
- No.
- Nigdy nie byłem w Rosji.
- powiedział Lary
- To z kąd znasz rosyjski ?
- Program nas nauczył. Nie wszyscy są płatnymi zabójcami i znają cyrylice.
Zaczeliśmy się śmiać.
4 GODZINY PÓŹNIEJ.
NA LOTNISKU.
Gdzir nasze bagarze ? - spytałem ale to nie było pytanie do kogoś konkretnego.
Yuri Zajcew? - usłyszeliśmy za plecami
Za nami stał rosyjski oficer w mundurze polowym.
- Tak. - odpowiedziałem
- A o co chodzi ?
-Ty i twój przyjaciel zostajecie oskarrzeni o zabójstwo dwóch asób i przemyt narkotyków które znaleźliśmy w waszych bagarzach. Jutro uałyszycie wyrok.
- A proces ?! - wykrzyknął Lary
- Proces też będzie. Ale nie nastawiajcie sie na ułaskawinie decyzja już zapadła - powiedział oficer