Własny biznes

13 1 0
                                    

Następnego dnia rano wszystko było tak samo. Strażnicy się darli i stukali pałkami o kraty. Poszliśmy na śniadanie. Byłem potwornie głodny bo wczoraj nie zjadłem absolutnie nic. Tym razem nikt nas nie zaczepiał. Dostaliśmy swoje pircje i usiwdliśmy przy jednym ze stołów. Nikt sie do nas nie dosiadał a my jedliśmy w ciszy. Śniadanie trwało jakieś 5-10 min.
Potem odstawiliśmy naczynia do okno i ruszyliśmy w strone celi. Droga była prosta a co 2 m stali strażnicy. Nic dziwnego, że nikt sie tu nie bił choć żaden skazany nie był w kajdankach. Weszliśmy do swijej celi i kraty się za nami zamknęły. Przez 2 godziny nie robiliśmy absolutnie nic. W końcu przyszedł czas spaceru. Zostaliśmy wyprowadzeni na spacerniak. Był to spory kwadratowy obszar. W jednym jego rogu stała prosta siłownia. Kilka metrów dalej boisko do kosza. Przy ścianie więziennej stały trzy rzędy ławek a po sierodku stało troche stolików z szachownicą na blacie. Cały spacerniak był ogrodzony siadką pomijając ściane budynku. Od siatki do murów było jeszcze dobrych 10 m. Zauwarzyłem, że tylko 10 osób kieruje się w strone siłowni. Pewnie jacyś warzni ludzie bo miejsca jest tam dla 20 osób.
-Idziemy. - powiedziałem do Larego
- Życie ci nie miłe. Przecierz to muszą być królowie jakichś gangów.
- Właśnie - odpowiedziałem i ruszyłem w tamtą strone
Kiedy ćwiczący zauwarzyli że podszedłem wszyscy ćwiczący spojrzeli w naszą strone. Nagle droge zastąpiło nam dwóch goryli. Obydwaj wytatuowani a to zły znak. To oznacza że już siedzieli. Obydwaj mieli na piersi wytatuowanego takiego jakby demona z wyszczerzonymi kłami. Gdyby nie podpis na górze собаka nie domyślił bym się że to pies. Pies oznacza sprzeciw wobec władzy do tego obydwaj mieli wytatuowane stopnie wojskowe z czaszką na barkach co oznacza słurzby specjalne.
Чего вы хотите? - spytał jeden
продавать - odpowiedziałem
Jedn z tych goryli spojrzał na szefa.
Хорошо - powiedział facet siedzący na ławce
Goryle się odsunęły a my podeszliśmy blirzej. Facet na ławce był troche wyrzszy od nas. Blondyn krótko ścięty odrobine dopakowany ale nie góra mięśni. Na barkach miał sześcioramienne gwiazdy co oznacza przywudce. On też miał psa na piersi.
- Zanim was zapytam co chcecie sprzedać jerzeli jeszcze raz będziecie tak kaleczyć mój język nie dojdzie do żadnej tranzakcji.
Przez ten twój akcent nic się nie da zrozumieć. - powiedział po angielsku - Więc co chcecie?
- Wyciągnąłem na chwilke prowizoruczny nożyk z kieszeni. Wszyscy ruszyli w naszą strone. Ale szybko go schowałem.
- Masz kawałek nożyka. Ciekawe ale w walce małos skuteczne bo morzna nim tylko ciąć.
- Ale w cichych zabujstwach jest idealny. W tłumie przecinasz tętnice udową czy pod pachą i delikwent się wykrwawia.
- Co za niego chcesz. Chce wiedzieć że nas nim nie zabijecie.
- Mały mamy teraz wojne. Wiesz w co sie pakujesz prosząc żebyśmy cię ochraniali. Nie chce żebyście mnie ochraniali tylko żebyście mnie nie atakowali ale skoro trwa wojna to może moge pomóc. Możecie mnie traktować jako najemnika.
Wszyscy się zaśmieli.
- To że nakopałeś "cwanemu" to nie oznacza że ze wszystkimi se dasz rade. Zgoda powiedział przywudca. Widzisz tego łysego. Zdejmiesz jego tooo ... a właśnie co chcesz w zamian.
- Zapalniczke i stróne od gitary. Lary zrobił zdziwioną mine ale niogo innego to nie zaskoczyło.
- Zgoda. powiedział przywudca
Odwróciłem się i poszedłem z larym w strone łysego.
- Oszlałeś. - spytał Lary - Tutaj też chcesz to robić ?
- Spokojnie. Wiem jak to zrobić. Robimy kilka kułek przechodząc bardzo blisko nich. A potem samo wyjdzie. I faktycznie zaczeliśmy łazić wokół spacerniaka gadając właściwie o niczym. Za każdym razem kiedy przechodziliśmy obok celu on i jego ludzie sie na nas gapili nie pewni czy już naruszamy ich teren. W końcu przeszliśmy pomiędzy nimi.
-Czego tutaj - powiedział jeden z nich
- Nie twój inters. - wrzasnął na niego Lary
Jeden z więźniąw próbował go popchnąć ale Lary uderzył go w twarz wybijając mu jedynke.
Więzień padł nieprzytomny. Wszyscy włącznie ze mną spojrzeli na Larego z niedowierzaniem. Nagle któryś z nich rzucił się na niego. Lary odsunął się i podciął mu nogi a potem udiadł na nim okrakiem i zaczął go bić po twarzy. Strażnicy już biegli w naszą strone. Wywiązała się bójka w której uczestniczyłem tylko pośrednio. Lary kopał ile tylko mógł rzeby utrzymać ich na dystans. Kiedy wszyscy byli zajęci dopadłem do łysego. Kopnąłem go w kolano pod kątem tak że mu się złamało. Upadł. Usiadłem na nim o skręciłem mu kark. Kiedy Lary zobaczył że robota skończona rzuciliśmy się w wir walki biliśmy kopaliśmy ale nie mieliśmy najmniejszycj szans. Ich było zbyt dużo. Na szczęscie po pewnym czasie dopadli do nas strażnicy i zaczęli ich od nas odciągać. Obydwaj byliśmy strasznie pobici. Kiedy zobaczyli trópa powiedzieli tylko " Już nawet my nie musimy was karać. Teraz macie po prostu przejebane." I nic nam niebzrobili. Strażnik gwizdkiem zarządził koniec spaceru. Wszyscy zaczęli się kierować do wyjścia. Nagle podszedł do mnie zleceniodawca.
- Dobrze sie spisaliście.- powiedział
- Dzięki. W takim razie gdzie zapłata.
-Dostaniecie jutro na spacerniaku. I jeszcze jedno jestem Daniił. Dla przyjaciół Dany.
- Zaliczamy się do nich ?
- Tak - odpwiedział Dany

Przepraszam za wszystkie błędy ortograficzne i do następnego :)

ZabójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz