-Czyli dobrze się spisałeś ? - powoedział gruby biurokrata
-Nalerzy się 1000 talarów. - powiedziałe troche zdenerwowany że ktokolwiek ma czelność podwarzać moją reputacje.
Klijent ewidentnie już trochę przestraszony wyciągnął pieniądze i połorzył je na stole.
Wziąłem je i wróciłem do domu. Mieścił się w centrum miasta w Wilnie. Zdjąłem szable i połorzyłem ją na stole całą reszte uzbrojenia oraz pieniądze wrzuciłem do zamykanej skrzyni. Spokojnie usiadłem sobie przy stole i zaparzyłem herbaty. Nagle usłyszałem jakieś szepty przy drzwiach. Wstałem. Po chwili wypadły z zawiasów. Chwyciłem szable i wyjąłem ją z pochwy. Do pokoju wtoczyło się z 10 strzelców i drugie tyle husarów. Otoczyli mnie i pochylili włócznie tak żebym nie nógł się zblirzyć. Już jakby sam widok 10 karabinów nie wystarczał. Rzuć broń któryś krzyknął. Upuściłem szable i tak bym z niej nie miał pożytku. Do sierodka wkroczył jakiś facet w futrzez kota czy czymś równie obrzydliwym.
- Pan ... Miłosz jak mniemam ?
- Koledzy mówią mi Misiek. A o co chodzi ? - spytałem
- Jestem książe Jeremi Wiśnio ...
- Kojarze ! ... Spytałem o co chodzi? - powiedziałem gwałtownie
Chwyt psychologiczny odniósł efekt. Książe troche zbity z tropu usiadł przy jednym końcu stołu a mi kazał usiąść przy drugim.
- Jesteś zabójcą tak ?
- Tak.
- Trwa wojna z kozakami ...
- Widze ! Do rzeczy! - krzyknąłem znowu mu przerywając
- Mamy najlepszą ciężką jazde na świecie. Chcemy abyś wziął 100 husarów i 50 wyborowych strzelców i ich przeszkolił.
- Ile płacicie ?
- Zalerzy od efektu. Ale 20 % łupów jakie osiągniesz plus jakieś tam prowizje.
W ksiązkach zawsze jest, ktoś taki jak ja nie pracuje z władzami i wogule odrzucam propozycje a potem im chcąc nie chcąc pomagam bo mi porywją ukochaną. Robota dobrze płatnani jeszcze zamiast samemu napadać to bede miał od tego wojsko. Dziewczyny mi nie porwą bo moja ostatnia ukochana została rano wyrzucona z wyra z pieniędzmi.
- Zgoda.
- Doskonale. - rozpromienił się książe - W takim razie jutro ruszacie do Madzioł. To wieś niedaleko Wilna. Masz jakieś pytania ?
- W czym mają się specjalizować?
- Wszystkim.
2 TYGODNIE PÓŹNIEJ
-Baczność panowie!
150 żołnierzy jak jeden mąrz stanęło na baczność.
- Nie no dobra żartowałem. Spocznij! Panowie. Doskonale wiem, że jesteście zajebiści w tym co robicie. Jesteście elitą polskich wojsk. Mam za zadanie was przeszkolić w nowych sposobach walki. Na początek przećwiczymy walke szablą i sztyletem. Dzisiaj rano dostaliście ekwipunek tam będziecie mieli drewniane rekwizyty. Po 5 minutach wszyscy byli z powrotem. Husarzy to niesamowicie wielki chłopy i zastanawiałem sie czy ich nie przeszkolić lepiej w walce toporem ale o tym później.
- W co najlepiej celować w czasie walki bronią białą !?
Kilka niepewnych głosów odpowiedziało - W głowe.
-Brawo! Podejdź tu krzyknąłem do pierwszego lepszego żołnierza. Jak się nazywasz ?
- Zachariasz. - odpowiedział
- Ok. Zach zatakuj mnie ciosem z nad głowy. Uzbrojony w dokładnie taką samą broń co reszta szablą zablokowałem cios z góry a nożem zamarkowałem uderzenie na żebra.
- Dobrać się w pary i przećwiczyć!
Po 5 minutach zmieniałem ćwiczenie. Po dwóch godzinach wszyscy byli już potwornie zmęczeni. Odesłałem ich żeby odłorzylicsprzęt i przebrali się w inne ciuchy. Wrócili po kilku chwilach ale w tych samych ubraniach. Kultura mycia nie jeat u nas powszechna. 2 lata spędziłem w japoni gdzie mycie się od zawsze jest na porzątku dziennym.
- Dobra panowie idziemy ! - krzyknąłem
Kiedy doszliśmy nad jezioro kazałem im wszystkim ustawić się w trzech grópach po 50 osób. Słońce już zachodziło. Od wszystkich potwornie śmierdziało potem i ogulnie brudem.
- Do wody i porządnie się umyć! krzyknąłem
Wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariata.
- To rozkaz! Wbiegacie na 3.
1 ... 2 ... 3 RUSZAĆ !
Wszyscy wbiegli do wody, część się powywracała. Zdjąłem koszule i też wskoczyłem do wody. Wszyscy stali ale ewidentnie chcieli wychodzić.
-Głęboki wdech i pełne zanurzenie.
Rozkaz został wykonany z wielkim ociąganiem.
- Podobało się ?
Odpowiedziały mi pomruki niezadowolenia.
- Lepiej sie przyzwyczajcie bo tak bedzie codziennie.
DWA DNI PÓŹNIEJ
-Panowie! Teraz tak. Strzelcy jadą jako pierwsi Husaria za nimi.
Byliśmy na ogromnym polu na którym odbywały się ćwiczenia. Po drógiej stronie były ustawione kukły.
- Jeszcze raz to samo co wczoraj!
Husaria zatrzymała się w odległości 300m. Strzelcy jechali dalej. Szybko dojechali na wyznaczone pozycje i tylko delikatnie chamując konie zaczęli strzelać. W większości trafili jako że była to jednostka militarna. W chwili wystrzału husaria ruszyła z szarżą. Strzelcy bardzo szybciutko się rozjechali robiąc im miejsce. Husaria wpadła z pełnym impetem w kukły. Ciężka jazda polska miała zawsze ten problem, że nie za karzdym razem dawała rade się przebić przez pierwszą linie obrony. Jeżeli im się udało to nie było na nich mocnych. Ostrzał miał im ułatwić przedarcie się ale jeżeli jazda nie odsunęła by się na czas została by rozjechana przez ich kolegów. Zblirzał sie wieczór a my mieliśmy setki takich manewrów za sobą.
- Panowie odłorzyć sprzęt i do jeziora ! - krzyknąłem
MIESIĄC PÓŹNIEJ
- Mów !
- Niose rozkazy od samego króla. Niedaleko Turowa powstał taki jakby gród. Drewniana palisada a w sierodku około 300 kozaków siedzi. Siły to nie liczne jeno król chce sprawdzić jak się waszmości wojska sprawują a i do Kijowa wted bliżej.
- Powiec no królowi żeby za dwa tygodnie tam się stawił bo nie będziemy na niego z atakiem czekać - mówiąc to wyszedłem z namiotu i ruszyłem w strone zebranych tam wojsk.
- Panowie ruszamy na kozaków !