- Cześć Tato.
- Cześć. Co tam u ciebie ?
- Siedze w ruskim pierdlu.
- No tak. Głupie pytanie. Dobra wiadomość jest taka że mam coś dla ciebie.
Wziął mnie za ręke i włorzył 100 rubli i paczke fajek. Schowałem je do kieszeni.
- A zła - zapytałem
- Że jeszcze z miesiąc.
-Damy rade.
-No nie wiem. Ale może uda mi się przekupić sędziego.
Wtedy strażnik zarządził koniec widzenia.
KILKA DNI PÓŹNIEJ
Dzięki pieniądzom od ojca spłaciliśmy strażnika i dorabialiśmy sobie przez tatuowanie.
- Bedzie wojna - powiedział Dany
- Co to znaczy?!- spytaliśmy obydwaj
Doskonale wiedzieliśmy że z czystej lojalności powinniśmy im pomóc ale jeśli to zrobimy możemy się narazić na wyższy wyrok.
- No bo gang z innego bloku przejmuje handel narkotykami i chcieli byśmy was zatródnić.
- Pomożemy wam za darmo. W końcu wy pomagacie nam.
DWA DNI PÓŹNIEJ
-Pośpiesz sie za godzine spacerniak - powiedział Lary
- Prawie skończyłem.
Ostatnio złamałem kijek od szczotki i właśnie go ostrzyłem pocierając nim o podłoge. Lary miał kawałek starego śrubokręta. Schowaliśmy wszystko i wyszliśmy na spacerniak. Obydwie strony przekupiły syrażników. My wychodziliśmy z jednej a oni z drógiej strony pola. Dany szedł z przodu. Tak samo ich przywudca. Po pewnym czasie obie grópy się zatrzymały tylko oni szli dalej. Kiedy się spotkali Dany powiedział - Macie ostatnią szanse żeby przestać handlować.
Ten drógi odpowiedział mu mniej uprzejmie. Odwrócili sie do siebie plecami i podeszli do swoich gróp. Kiedy Danu do nas doszedł odwrócił się i zaczął biec na przeciwników a my w ślad za nim. Najgorsze było pierwsze zderzenie. Wyskoczyłem i kopnąłem kogoś kolanem w twarz. Poczulem jak pęka mu nos. Lary znacznie bardziej wyrafinowanie przeżucił sobiebkogoś przez biodro abkiedy ten upadł zaczął go kopać po twarzy podeszwą. Przez pierwszą minute wszyscy się bili na pięści. Dopiero po pewnym czasie słychać było krzyki rannych. Na sierodku walczył Dany z drógim przywudcą. Okładali się równo bez specjalnej techniki. W końcu ktoś do nich podbiegł i wbił Danemy kawałek spiłowanej śrub w udo. Dany wrzasnął i upadł na kolano. Jego przeciwnik wyciągnął kawałek metalowej pałki i zaczął go obkładać. Poczułem silne uderzenie i upadłem na ziemie. Jakiś więzień na mnie usiadł i zaczął uderzać. Nagle zobaczyłem że spadł z bardzo durzym impetem. Lary do niego doskoczył i zaczął kopać po twarzy z każdym kopnięciem mówiąc - Ty jebany skórwysynu zostaw go w spokoju bo cie wykastróje tępym narzędziem.
Podbiegłem do niego
- Dzięki. - powiedziałem - Musimy pomóc Danemu. - dodałem
Dany lerzał prawie bez przytomności ciągle bity dtalowym prętem. Podbiegłem do atakującego i wbiłem mu zaostrzony kijek w splot słoneczny po czym popchnąłem. Chwyciliśmy z Larym Danego pod pache i zawlekliśmy poza pole bujki. Naszych było troche więcej zwarzywszy na to, że nasz gang był starszy i bardziej wpływowy. Zaczynaliśmy ich spychać nie mniej jednak kiedy odcholowywaliśmy Larego podeszło do nas dwóch z innego gangu.
- Doniesiesz go? - spytał Lary
- Tak.
Przeżuciłem sobie Danego przez ramie i ruszyłem w strone naszych. Lary wyjął śróbokręt i wbił go jednemu w szyje następnie wyciągnął i wykonując obrót z całej siły dźgnął go w brzuch. Siła uderzenie byłatak wielka,że obydwaj upadli. Do Larego doskoczyły dwie inne osoby i zaczęły go kopać. Odstawiłem Danego i rzuciłem mu się na pomoc. Jednego z rozpędu kopnąłem frontalnie, że aż się wywrócił. Drógiego uderzyłem prawym prostym w szczęke a lewą nogą kopnąłem frontalnie w kolano łaniąc je.
( To sie chyba w piłce nożnej nazywa nakładka ) Pomogłem Laremu wstać. Był posiniaczony.
- Zobacz ! - krzyknął
Domiejsca w którym odstawiłem Danego zblirzało się kilku typów. Ruszyliśmy biegiem żeby mu pomóc. Nasi właściwie kończyli ich gang ale oczywiście nikt nie został zabespieczać tyły. Wpadliśmy w nich całym impetem. Tłukliśmy ich jak tylko mogliśmy choć smutna świadomość ,że nam sie nie uda nie dawała nam spokoju. Ich było znacznie więcej. Coraz częściej zaczynaliśmy dostawać. Uderzaliśmy i kopaliśmy w kogo tylko mogliśmy. W końcu dostałem pizdebna ryj. Upadłem na ziemie i poczułem kopanie. Lary stawiał opór niewiele dłużej. Jakieś kpnięcie rozbiło mi łuk brwiowy i krew zalała mi oczy. Usłyszałem jakieś krzyki kopnięcia ustały. Poczułem jak ktoś wycieea mi krew z twarzy koszulką. Niedaleko mnie siedział Lary, a troche dalej Dany. Po pewnym czasie wszyscy lerzeliśmy w skrzydle szpitalnym. Przez tydzień dochodziliśmy do siebie. Pewnego dnia podszedł do nas Dany.
- Dzięki panowie. - powiedział - Chce wam coś zaproponować.
Może chcieli byście dołączyć do naszego gangu. Spojrzałem na Larego ale wiedziałem co powie.
-No pewnie - odpowiedzieliśmy zgodnie. Obróciliśmy się na brzóch a Dany zaczął nam tatuować znak klubu na plecach. Była to czaszka przebita nożem.-A i jeszcze jedno. Dowiedliście że jesteście niesamowicie odwarzni i lojalni i , że zasługujecie na szacunek. Razem z chłopakami w drodze głosowania wyszło, że macie prawo do gwiazdy. Niebkryliśmy szczęścia. Gwiazda była spełniniem naszych marzeń. Była to oznaka największego szacunku.
- Yuri masz gości. - krzyknął strażnik
W więzieniu ciągle byłem zanotowany pod fałszywym nazwiskiem.
- Cześć tato.
- Hej. Udało sie za tydzień wychodzisz.
TEGO SAMEGO DNIA WIECZOREM
Obydwaj podziwialiśmy swoje nowo zdobyte dziary. Po godzinie oglądania połorzyliśmy się na pryczach.
Nagle Lary powiedział
- Na początku zaraz po wyjściu chciałem usunąć te tatuaże ale teraz nie jestem tego taki pewien.
- A co napawają cie dumą.
- Tak.
- Zasłurzyliśmy na nie. Też chciałem je usunąć bo przez nie łatwiej mnie rozpoznać ale wywalczyłem je. I już nigdy nie oddam.
- Co zrobimy jak wyjdziemy na wolność ? - spytał Lary
- Zemścimy się. - odpowiedziałem
- Na kim ?
- Na klanie 9 smoków.Mam nadzieje że się podobało i do następnego rozdziału :)