Góra Fujin

10 0 0
                                    

-Wyspani ? - spytał Li
- Nie specjalnie ale lepiej tutaj niż w ruskim więzieniu. Zjedliśmy śniadanie. -
- Załatwiłem broń. Skombinuej może jeszcze granaty - powiedział Li - Ale pamiętajcie że to kawał drogi.
3 DNI PÓŹNIEJ
- Siedzieliśmy w krzakach przy klasztorze.
Był jebczy. Byłem tam raz  we wnętrzu głównej hali narad.
- To co robimy. - spytał  Lary
- Schowajcie MP5 ale glocki trzymajcie w pogotowiu. - powiedział Li - Ja pukam a kiedy drzwi zaczynają się otwierać Billy strzela ty wrzucasz granat wbiegamy i strzelamy.
- To brzmi jak plan. Łatwy prosty i do zapamiętania.
Plan szedł  dobrze dopuki Li nie zaczął pukać. Drzwi otworzyły się natychmiast i z takim impetem, że zwaliły go z nóg. Zza bramy wypadł mały chinol z mieczem i zamachnął się na mnie. Wystrzeliłem dostał dwie kulki w brzuch ale wpadł na mnie i mnie wywrócił. Lary wrzucił granat zapalający do sierodka podpalając jedną dróżke. Zanim sie pozbieraliśmy to połowa wojowników była już na zewnątrz. Wbiliśmy do sierodka. Przed sobą mieliśmy ogromny plac z różnymi rzeczami do ćwiczeń. Po sierodku pola stał wielki drewniany ring bez jakichkolwiek lin czy zabezpieczeń. Wszędzie wokół wzdłórz muru ciągneły się takie jakby domki staro chińskie ale wszystkie były połączone przed nimi były jebcze ogrody z wielkimi roślinami i tak dalej. Zaczeliśmy strzelać na ślepo i wszyscy rzuciliśmy się na prawo do ogrodu. Obok nas latały strzały gwiazdki ninja kamyki i kilka dzid ale nic nam nie wyrządziło szkody. Schowaliśmy się za jakimś krzakiem i zaczeliśmy ich ostrzeliwywać. Zaczęli nas zachodzić z lewej więc rzuciliśmy tam dwa granaty zapalające.
- I na chuj ja się tu pakowałem ? -  krzyczał Li - Jaki wy kurwa macie plan powystrzelać ich wszystkich przecierz to jest pierdolona armia psycholi!
- Zamknij morde Li z kąd mieliśmy wiedzieć, że tych kurw się tyle namnorzyło? - odkrzyknąłem
- Zmieniamy pozycje ?  -zaproponował Lary
- Tak ja spierdalam. - krzyknął Li
Rzucił zwkły granat pod ściane jednego z budynków wysadzając ją. Wbiegliśmy przez dzióre. Wywróciliśmy stół i schowaliśmy się za nim. Zaczeliśmy przeładowywać a wszystkie wrzaski i bijacie się ostrych przedmiotó w około ustało.
- Ej panowie. Wiem, że narzekam ale dzięki, że mnie zabraliście - powiedział Li
Jeden pojawił się w otworze wszyscy trzej zaczeliśmy strzelać. Padł już doslownie w strzępach. Wyrzuciłem tam granat zaplający żeby odgrodzić im wejście. Teraz mogliw wejść tylko przez drzwi. Obróciliśmy stół tak żeby się od nich osłonić.
- Tak w sumie to na razie nie idzie nam źle. Troche ich natłukliśmy i jeszcze nas nie drasnęło - zauważył Lary
-Panowie czemu zawdzięczamy tę wizyte ? - powiedział straczy głos
W przejściu pojawilo si3 dzięwięciu podstarzałych już panów. Wszyscy z mieczami.
- Nie wkurwiaj mnie. Zajebałem tego kolesia tak jak nalerzało i co za to mam. Siedziałem w ruskim pierdlu i jeszcze nie dostałem zapłaty. - powiedziałem a właściwie wykrzyczałem
Wyszliśmy zza stołu mp5 zarzuciliśmy sobie na plecy ale glocki ciągle trzymaliśmy
-Mówiłem, że dawanie zadania komuś z poza klanu to głupi pomysł nie mają peawa niczego od nas żądać. Zabijmy ich i miejmy problem z głowy.
Bez namysłu wycelowałem i wypaliłem w mówce.
-Panowie żądamy jedynie naszej zapłaty oraz przeprosin a dalej będziemy robić interesy i będziemy na wasze usługi.
- Zgoda powiedział jeden z nich. Zapraszamy do sali biesiadnej. Broń możecie zostawić tu.
- Nie ma mowy! - wykrzyknął Li - MP5 moge zostawić bo mi sie amunicja skończyła ale pistolety bierzemy ze sobą. Dopiero idąc korytarzem zobaczyliśmy ile szkód narobiliśmy na placu lerzało ze dwadzieścia a może i 30 trupów. Durza część była ranna. Kule poprzebijały się przez cienkie drewno. Gdzieniegdzie "mnisi" jeszcze nie dogasili płomieni po granatach. Usiedliśmy przy stole. Przez kilka chwil panowała niezręczna cisza.
Po pewnym czasie przedemną i Larym połorzono coś zawiniętego w szkarłatną tkanine z symbolem klanu. Odkryliśmy zawartość były to dwie sztabki srebra karzda warta jakieś 3500$. Były raczej spore.
- Mała rada panowie. Wartość srebra szybko spada więc najlepiej je jak najszybciej upłynnić.
- Coś mi sie nie podoba. Skoro zostaliśmy przez was perfidnie oszukani a znani jestescie ze swego honoru uwżam, że Li też nalerzy się zapłata za to że sie tu z nami pofatygował aby wyjaśnić to nieporozumienie. Po chwili milczenia staruszek skinął głową i przed Li równierz pojawiła się identyczna sztabka.
- A teraz panowie jeżeli jeszcze kiedyś będziecie potrzbować naszych usług jesteśmy do dyapozycji a na razie musimy się porzegnać. - to mówiąc wtałem i wyszedłem a chłopaki wraz ze mną
3 DNI PÓŹNIEJ
- To co robimy. - spytał Lary
Siedzieliśmy u Li w domu. Droga porotna zajęła nam jakieś pół dnia mniej.
- A myślisz, że po wała cie ucze Polskiego. Na jakiś tydzień eyskoczymy do mojej ojczyzny. Jedziesz Li ?
- No jacha. Po tym co zrobiliście z Yakuzą dla mnie to będzie nawet bezpieczniej. A ten Polski to tródny jest?
- Nie.
- A co to znaczy " Jebło to jebło na chuj drążyć teamt ?"
- Oglądasz polskiego Youtuba ?
- Tak.
Wiesz po angielsku to ciężko wyjaśnić.

Przepraszam za wszsytkie błędy ortograficzne i do następnego razu :)

ZabójcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz