Ciemno. Willa była zrobiona jak staro rzymska. Celem był gubernator w sierodku. Dostał ochrone od samej gwardi królewskiej. Wlazłem na drzewo. Ceglany płot został przerobiony tak, że mogli po nim chodzić strarznicy. Obydwaj siedzieli na krzesłach i o czymś rozmawiali. Ubrany na czarno tak że tylko oczy było mi widać przeskakiwałem od cienia do cienia. Wyjołęm dwa zakrzywine noże i podciołem im gardła. Główna cześć domu znajdowała się na widoku jakieś piętnaście metrów od móru. Prawie cały czas byłbym na widoku ale był jeden słaby punkt. Od zachodniej strony willi był ogród z dużą ilością krzaków. Wejście do domu było jak w japoni. Wielkie sówane drzwi z papierem zamiast okien. Każda z czterech stron willi symbolizowała jedną z najwiękrzych kultur. Bezgłośnie wszedłem do sierodka. Szedłem ciągle w kuckach. Kiedy ojciec mnie tego uczył przez kilka miesięcy bolał mnie kręgosłup. Jest to jednak najlepsza metoda skradania. Po środku domu była ogromna sypialnia. Ale jeszcze nie pora było zakończyć zadanie. Najpierw trzeba sobie zabezpieczyć drogę ucieczki. Strażnica znajdowała sie po przeciwnej stronie sypialni żeby żołnierze mogli szybko chronić gubernatora. Składała się z dwóch pomieszczeń. W pierwszej siedział strażnik na służbie. Oczywiście spał. Następne było większe pomieszczenie gdzie spali wszyscy strażnicy. Po cichu podszedłem do wartownika. Wyjąłem mój nóż. Zatkałem mu usta ręką żeby nie krzyczał. Otworzył oczy ale zanim wydobył z siebie jakiś dźwięk wbiłem mu sztylet w bok szyi. Nie musiałem się już martwić że będzie krzyczał. Ostrze przebiło mu tchawice więc ciężko powiedzieć czy umarł z uduszenia czy wykrwawienia. Zamknąłem drzwi od baraku gdzie spała reszta strażników. Teraz jedna z tródniejszych części zadania. Dostanie się do komnaty wymagało niesamowitego wyczucia czasu i elementu zaskoczenia. Dębowych drzwi do sypialni gubernatora pilnowało dwóch strażników uzbrojonych w dwa karabiny z długimi bagnetami i szable. Była to elitarna jednostak brytyjskiej piechoty. Wziąłem dwa pistolety. Plan był taki: wybiegam z drzwi jednego strarznika dźgam nożem w pierś do drógiego strzelam , otwieram drzwi od sypialni wchodze do sierodka. Z drógiego pistoletu strzelam do gubernatora i uciekam. Otworzyłem dzwi i z rozpędu wbiłem strażnikowi nóż w splot słoneczny. Drugi zareagował znacznie szybciej niż myślałem obydwaj oddaliśmy strzał obydwaj chybiliśmy schowałem się za ścianą i wyjąłem drógi pistolet. On podniósł karabin kolegi i zaczął zbliżać się do rogu ściany. Szybko wyszedłem zza osłony. Obydwaj wystrzeliliśmy w tym samym momencie. On trafił ja nie. Dostałem pod obojczyk. Ból był nieznośny. Słyszałem jak zamknięci wartownicy próbują się wydostać. Obydwaj nie mieliśmy już pocisków. Ustawił się do ataku bagnetem. Odskoczyłem na bok i wyszarpnąłem mu jego szable. Zatakował jeszcze raz. Odskoczyłem w lewo i rozciąłem mu twarz. Ból w lewym barku sie nasilał. Otworzyłem drzwi od sypialni. Musiałem go ukatrupić ręcznie. Na wielkim łóżku siedział mały gróby stary facet. I mierzył do mnie z pistoletu. Strzelił. Ręce tak mu drżały, że kula nawet nie poleciała w moją strone. Tak jak przy każdej robocie tego typu dostałem. Oferte która przewyższała moją aktualną czterokrotnie. Nie mogłem sie na to zgodzić. Musiałem dbać o reputacje. Podbiegłem do niego i wbiłem mu szable w brzuch. Drzwi od baraków zostały wyrwane z zawiasów. Żołnierze zaczeli wybiegać na zewnątrz. Dwóch wpadło do sypialni. Wyrzuciłem dwa specjalne noże w ich strone. Obydwa trafiły. Dobra wiadomość: Reszta wartowników sie wycofała. Zła: został mi już tylko jeden nóż do rzucania. Wyskoczyłem przez okno i ruszyłem od razu w strone ogrodu. Stamtąd już poszło łatwo. Szybko wbiegłem na móry które teraz były puste poniewarz wszyscy szukali zabójcy w willi. Zeskoczyłem na ziemie po tym samym drzewie po którym wcześniej się wspiąłem i pobiegłem ile sił w nogach do miasta ....
***
-Zaraz, zaraz. Mówisz że kto to był? - Zapytał barman.
-Mój przodek. Odpowiedziałem dopijając piwo.
-Ciągle nie moge uwierzyć, że twoi przodkowie od wypraw krzyżowych byli zabójcami. A tak swoją drogą to jak ci poszło dzisiejsze zlecenie ?
- Dobrze ale opowiem jutro. Mam jeszcze w planach spotkanie z pośrednikiem a chce się wyspać.Przepraszam za wszystkie błedy ortograficzne. Mam nadzieje że sie podobało i do następnego rozdziału :)