69. Uczucia

93 25 24
                                    

Wiersz napisany z myślą o dziadku, który stracił swoją rodzinę. Do końca swego życia był przy mnie. (Wiersz dla mnie ważny, bo nawet po części nie da się opisać co się stało, wierszem to za mało ;'c)


Wiatr za oknem wieje.

Reklamówka odbija się,

od fal dźwiękowych na niebie.

Obok mnie,

ktoś stoi z lewej,

z prawej zaś,

zakurzone dziadka zdjęcie.

Czy on żyje jeszcze?

W myślach to on,

odwiedza mnie wiecznie.

Dopiero był tu,

a jest już tam.

Czas zabrał jego serce.

Stracił wszystko co miał,

jego serce zamknięto w trumnie,

jego serce przykrył sam piach.


Stracił wszystko co miał,

najpierw żona,

którą bardzo kochał.

Całe życie z nią był,

dla niej muzykę grał.

Osoba z niego wrażliwa była,

tak samo jak ja,

uczciwa,

troskliwa.

Gdybym się nie urodził,

jego żona by żyła.

Tego nie da się słowami opisać.

Że tak przeze mnie,

ona z tego świata znikła.

I ich dziecko jedyne,

na dno morza,

upadło,

przez fale zabrane zostało.

One na tym świecie delikatnie śpiewało.

Każdy jeden głos,

serce człowieka uszczęśliwiało.

A gdy ostatni raz zapłakało?

Żaden człowiek nie usłyszał.

Kiedy ciało upadło,

na dnie gniło,

na dnie się rozpadło.


A gdy ojciec przyszedł,

widząc swego dziecka ciało.

Kazano nam odejść,

łez było tak dużo,

tej sytuacji nie opisano.

Nikt nie wie jak to się stało.

Tak nagle się rozwiało..


Kazano nam odejść,

świece na cmentarzu rozpalano.

Obok matki dziecko pochowano.

I za pięć lat,

nawet jego zabrakło.

On był dla mnie tak ważny.

To z nim na świecie,

liczyłem gwiazdy.

Z nim trasy,

i wyjazdy.

Z nim wszystko skończyłem.

I co dzień widziałem jak chorował,

cierpiał,

łzy swoje chował.

A na końcu umarł,

a był jeszcze szczęśliwy,

za nim to się stało.

Kiedy na tym świecie jego zabrakło?

Tak ostatnio.

Pamiętam.

Światło mrugało.

Stał obok mnie,

na cmentarzu.

Oglądaliśmy telewizję,

na cmentarzu.

Stałem przy nim,

przy grobie.

Przy łzach,

przy bliskich.

Gdzieś, 

tylko gdzie?

Łza liczy na łzę.

Ja liczę na własnego siebie.

Nie mam przyjaciół,

czy istnieje coś jak szczęście?

Nie ma czegoś takiego,

choć mam na codzień,

rodzinę z którą się śmieję.

Choć chciałbym mieć osobę,

jedną dla siebie.

To kim ja jestem?

Śmieję się do siebie,

płaczę deszczem,

krew ze mnie się leje,

nikt mnie nie rozumie.

Moje serce mnie kłuje,

i dotykam jedną ręką Ciebie.

Chmurę.

Anioły.

Niebo.

Pisząc piórem wiersze,

tak smutne,

nikt nie rozumie,

że pragnę drugiej osoby?

Nikt nie rozumie,

że kiedy to piszę płaczę.

Bo pragnę,

żeby ktoś mnie pocieszył.

Co ja piszę?

Umieram,

umarłem.

Nadużywam tego słowa,

naprawdę?

Nie czujesz tego co ja,,

możesz mnie ranić,

a po co szanować?

Wrażliwych ludzi najlepiej co zrobić?

Zostawić?

Czy po prostu zranić?

Ja mam dość,

krew łączy się z łzami.

Nie rozumiesz człowieku,

że drugiej osoby się nie rani..

Nie rozumiesz?

To zrozum!

LUDZI SIĘ NIE RANI..




Feelings/Uczucia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz