74. Nie dokończony wiersz

86 22 10
                                    

(Nagła wena, nie dokończony wiersz, stracona wena, słowa pokazywały po części prawdę.)


Chłopak


I z rana wstałem,

byleby się ubrać

i pójść w nieznane.

Po drodze parę osób spotkałem,

jedna z nich,

mówiła do mnie "kochanie".

Czyżby dziewczyna, 

o której nic nie wiedziałem?

Jednak szedłem dalej,

rozglądając się,

o pomoc wołałem.

Gdzie serce zrobiło się moje blade,

na ziemi już w łzach, 

nie wytrzymywałem.

Tylko głos,

krzyk jakiejś osoby usłyszałem.

Na końcu gdzieś ja byłem

i od nowa wstałem

i od nowa wszystko

ranek w nocy.

Widziałem jakieś światło,

moje oczy płaczą,

moje oczy.

Jakiś lekarz patrzył na mnie z góry,

ja zaś patrzyłem,

jednym okiem w chmury,

gdzie świat szary i ponury.

"Ale to chmury",

wymamrotałem.

Bóle głowy ciągłe miałem.

Podniosłem się,

nic nie widząc.

Tylko jedna osoba przede mną,

jakiś mrok,

łez tak pełno.

A atrament rozlał się,

tak jak wiersz,

utracona w ogniu jego większa część.


Wiersz


Nieskończony zostałem.

I tak się rozkleiłem.

Inne słowa,

po drodze powrotnej zgubiłem.

A co się z jego sercem stało?

Że blade tak znikąd bolało.

Płakały oczy,

świat był podobno mroczny.

To w końcu jak się zaczęło?


Szedłem drogą,

Ty byłaś ze mną.

Razem na spacerku,

deszcz padał lekko.

Moje serce wcześniej bolało,

moje ciało nagle zasłabło.

Jak to mówią,

"światło zgasło".

W śnie mój duch, 

biegał za mną.

Obudzony przez światło,

wstałem pijąc wodę.

Poprosiłem o pomoc,

mrucząc łagodnie.

Ale czy ja wstałem?

Nic nie widziałem.


A teraz w domu siedzę,

i uderzam głową o ścianę.

Bo nie potrafię przeżyć samotności,

to mnie zabija,

siedzę w domu pustka,

godzina za godziną mija.

I piszę to samo,

ból od środka mnie zabija,

gdzie pójdę,

tam zranią moje nogi.

Gdzie pójdę,

tam zranią moje ręce.

Gdzie pójdę,

tam zranią moją duszę i serce.

I co ja tu robię,

WIECZNIE TO SAMO.

Ktoś wyłącza mnie jak światło.

No ile tych łez,

z mych oczu już spadło?

Kap,

jedna gdzieś ucieka.

Kap, 

druga na mnie już czeka.

Kap,

o trzeciej to już nie wspomnę.

Kap,

ból o którym nigdy nie zapomnę.

Kap,

ile mam jeszcze czekać?

NO ILE?

Tak dużo w mym sercu cierpienia.

I jeszcze się uśmiecham,

jak nie jedna osoba,

mnie na tym świecie docenia.

Pocieszyć potrafi,

oraz zamknąć moje oczy do snu.

A co najważniejsze potrafi?

Uderzyć i wbić ostateczny nóż.

Pozostaje,

ból,

ból,

i ból.







Feelings/Uczucia ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz