Pustka...

3.9K 257 39
                                    

Pustka... to czuje.
Czuję pustkę.
Nic.
Zero jakichkolwiek uczuć.
Po prostu jakby ktoś mi je wyłączył.
Patrzyłem się tępo w biały sufit.
Byłem już emocjonalnie wykończony...
Na skraju wyczerpania psychicznego... starałem się nie myśleć o tym wszystkim. Jak zwykle. Nie udało się.
Chciałem umrzeć... zapomnieć i zniknąć.
Po policzku mimowolnie spłynęła mi łza.

Nagle trzask. Od razu usiadłem. To był on. Przyszedł z uśmiechem na twarzy, usiadł obok mnie, dosyć blisko... A ja się troszkę odsunąłem.
Oczywiście na twarzy miałem mój cudowny uśmiech.
Mój Pan objął mnie ramieniem i przysunął do siebie. Ja już nawet nie reagowałem.
-Jak Ci się podoba pokój?- zapytał po chwili.
-Jest cudowny.- powiedziałem uśmiechając się. Tak naprawdę nawet nie chciałem w nim przebywać... chciałem wrócić do swojego małego, skromnie urządzonego pokoiku.
-Cieszę się!- powiedział z radością w głosie. Chwilę jeszcze mnie tak obejmował, po czym złapał mnie za podbródek i odwrócił moją twarz w jego stronę.
Zrobiłem wielkie oczy, a on przysuwał się coraz bliżej. Odsunąłem się.
-N-nie dzisiaj... j-jestem zmęczony...- powiedziałem udając zawstydzenie.
Mężczyzna tylko westchnął i poczochrał mnie po włosach; wstał i rzekł:
-Idź już spać... jutro przyjdę. Dobranoc, kiciusiu...- uśmiechnął się i wyszedł.
Odetchnąłem z ulgą. Opadłem na łóżko jeszcze z szybko bijącym sercem.
C-co t-to miało być!? Chciał mnie pocałować?! 
Nie rozumiałem tego. Czułem jeszcze większe obrzydzenie do niego niż wcześniej.

Bałem się co będzie jutro...
Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że on mnie pocałuje.

Oczy mi się już kleiły. Okryłem się niepewnie kołdrą i ułożyłem wygodnie.
Nie zasługuje na takie wygody... taki śmieć, tchórz jak ja nie zasługuje na nic.
Leżałem tak jeszcze chwilę, po czym Morfeusz wziął mnie w swoje objęcia.

Leżę w wannie pełnej krwi. Mojej krwi. Lewa ręka, rozcięta na całej długości. Uśmiecham się ale mam zamknięte oczy. Oddycham spokojnie, po czym przestaje. Nareszcie... mój oddech zabrał czas. Moje życie na reszcie się kończy. Jedyne co widze to ciemność.
Pustka.

Otwieram, zawiedziony oczy. Ty był tylko sen. Piękny sen... w którym nie jestem takim tchórzem. Dlaczego mi nic nie wychodzi... nawet zabić się nie umiem.
Spojrzałem na zegarek. Była 11:24.
Usiadłem i przeczesałem ręka włosy... dopiero po chwili zorientowałem się, że mój Pan stoi przy drzwiach i się uśmiecha.
-Dzień dobry, kochanie. -usiadł obok mnie. W środku miałem ochotę zaczął krzyczeć, żeby zostawił mnie, ale tylko się słabo uśmiechnąłem.
-D-dzień dobry, Panie.- odpowiedziałem jeszcze zaspanym głosem. Położył rękę na moim kolanie. Przeszedł mnie dreszcz.
Przysunął się do mnie, drugą ręką łapiąc mnie za policzki.
Po chwili złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

Miałem łzy w oczach, cały drżałem, a serce szalało z nerwów...
Czułem obrzydzenie do niego i samego siebie.

Po chwili, Pan zaczął całować mnie namiętniej... O ile można to nazwać namiętnym pocałunkiem... po prostu wepchał mi język do gardła.
Łzy spływały mi po policzkach stróżkami. Byłem sparaliżowany, nie mogłem zrobić żadnego ruchu.
Po długiej chwili się ode mnie odsunął, uśmiechnął się delikatnie.
-Przygotuj się na wieczór... -powiedział wstając.

Serce mi na chwilę stanęło. Oddech się zatrzymał. Oczy patrzyły ślepo na niego.
On się się tylko okropnie uśmiechnął, wysłał mi całusa i wyszedł.

Po chwili serce wróciło do rytmu i nabrałem powietrze w płuca.
Nie wierzyłem w to co orzech chwilą powiedział.
"Przygotuj się na wieczór"- to zdanie ciągle chodziło mi po głowie.
Nie jestem aż tak głupi i wiedziałem co to znaczy...

Byłem załamany... Łzy napłynęły mi do oczu, pobiegłem szybko do łazienki i odkręciłem wodę pod prysznicem.
Zacząłem płakać. Ryczeć z bezradności. Szum prysznica wszystko zagłuszył.
Nie wiem ile tak siedziałem, ale za oknem zaczęło się już ściemniać.
Odbyłem czerwoną i opuchniętą, bałem się jak dziecko. bałem się, że był już wieczór.
Wstałem powoli z podłogi, na drżących nogach powędrowałem w stronę łóżka.

A jeśli on zobaczy moje rany?! Co wtedy zrobi?! Co ze mną będzie?!

Panikę przerwał skrzyp drzwi, serce mi stanęło. Pan powolnym krokiem kierował się w moją stronę. Uśmiechnąłem się słabo... byłem wycieńczony od wielogodzinnego płaczu. Oczywiście na dałem po sobie tego poznać. Mężczyzna nachylił się nade mną i pocałował w czoło.

-Gotowy?- zapytał uśmiechając się. Ja udałem zawstydzenie i odwróciłem wzrok. Mój Pan zrozumiał to jako głośne "TAK", więc nie mówiąc nic więcej, wziął mnie na ręce. Byłem jeszcze bardziej zestresowany niż wcześniej, w oczach miałem łzy, lecz specjalnie patrzyłem się w drugą stronę, by Pan nie zobaczył.

Wiedziałem co on ze mną zrobi....

taki śmieć jak ja zasługuje na to...


==================================================================================

Hejo, kochani ^^ Przepraszam, że długo nie było rozdziału... ale już jest! Dzisiaj postaram się dodać kolejny ^^

Zapraszam na mojego snapa ^^ będę tan dodawać info o rozdziałach ^^

shinu13

BliznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz