Na początku cichy szept, który przeradza się we wrzask. Rozsadza mi głowę... wypominając mi jakim to jestem bezużytecznym śmieciem.
"Znowu Ci nie wyszło ofermo! Nawet się zabić nie umiesz! Potrafisz tylko sobie rączki kaleczyć! Pewnie twój ojciec się teraz cieszy... skończył się jego problem! A twój Pan? Poczekaj dzień lub dwa... zostawi Cię. Po co się co się meczysz? Wystarczy sznureczek... albo twoja przyjaciółka- żyletka"
-Nie! Nie! Nie! Przestań! Proszę przestań!- zacząłem się wrzeszczeć. Mężczyzna cofnął się ode mnie. Miał przyśpieszony oddech...
-W-wybacz... -powiedział cicho i usłyszałem skrzypienie. Chyba wstał.
-Jak... będziesz czegoś potrzebował to wołaj... -mruknął i wyszedł z pomieszczenia...
O! Jak miło... nie zamknął drzwi na klucz.- pomyślałem ironicznie.Leżałem jak lalka. Bez ruchu. Bez żadnego wyrazu. Nie spałem... chyba. Tylko cicho oddychałem. Tak mijały godziny. Monotonne stukanie zegara podpasowało sobie moje bicie serca.
Nagle znajomy skrzyp przerwał rutynę zegara. Otworzyły się drzwi. Moje rany automatycznie zapiekły.
-Przyniosłem ci coś do picia... -powiedział łagodnie mój Pan.
Cisza.
Po chwili ciche stuknięcie... chyba położył tacke z piciem na stoliku.
-Chcesz się teraz napić?
Cisza.
Przyjemna cisza... którą niestety musiał on przerwać. Westchnął ciężko.
-Mam być tu z to...
-Nie. -warknąlem. Pierwszy raz mu przerwałem... on wstał. Bez słowa wyszedł.
A ja? Ja już nic nie czułem... ani bólu, ani smutku, żalu, złości. Po prostu pustka. Ona chyba jeszcze bardziej mnie dobijała.
Już nie słyszałem tego zegara, który pozwał mi uspokoić myśli. Dlaczego go nie słyszę? Ta cisza zaczęła mnie przygniatać... myślałem, że lubię być sam. Myślałem, że przywykłem do samotności.
Myliłem się.
Żyłem tylko w iluzji owej samotności.
W szkole... byli ludzie.
Na ulicy.. byli ludzie.
W bloku... byli ludzie.
W mieszkaniu... był tata.
Zawsze, kiedy już spał, słuchałem jak oddycha, bojąc się, że przestanie. A jego słabe serce się zatrzyma. Tak bardzo zawsze się tego bałem. Nie mógłbym zostać sam... kochałem... dalej kocham mojego ojca. Nawet po tym wszystkim.Cisza.
Ta pierdolona cisza.
Już nie mogę! Nie mogę tego znieść!
Chce by ktoś tu był... muszę kogoś zawołać... Ale napewno nie jego. Nie mogę... to przez niego tak skończyłem. A-ale już nie daje rady sam!
Dwa różne głosy bily się w mojej głowie. To jest straszne... jeden mówił bym go zawołał, a drugi bym się opamiętał bo przez niego tak się czuję.
Nie rozumiałem... nie mogłem pojąć co się ze mną dzieje.
Pomocy...
Po...mo...cy...Cisza.
================================
Witam, witam ^-^
Mam nadzieję, że się spodobał nowy rozdział?
Następny pojawi się niedługo... (obiecuje)
![](https://img.wattpad.com/cover/82759514-288-k219967.jpg)
CZYTASZ
Blizny
Любовные романыFabian ma szesnaście lat. Zazwyczaj się uśmiecha przy innych... Ale to tylko taka "maska". Pewnego dnia zostaje porwany... A co się z nim stanie? Niewiadomo...