-- Ink --
Ink spacerował po ulicach Snowdin. Tego dnia miasto było wyjątkowo przepełnione gośćmi. Rodziny mieszkańców przyjeżdżały na święta, dzieciaki lepili ze śniegu niesamowite figury albo bawiły się. W sklepach i restauracjach tłok. Każdy miał czapkę Mikołaja albo rogi na głowie. Najbardziej pomysłowi mieli przyczepiony świecący nos Rudolfa. Ink miał tylko płaszcz i czapkę elfa.
- O! Cześć Ink! - zagadało go Undyne która (ni z tąd ni z owąd) wyskoczyła zza drzwi jakiegoś sklepu. - Właśnie szłam włożyć prezenty pod choinkę! Chcesz iść ze mną?
Dziewczyna wygladała nieziemsko. Włosy jak zwykle spięte w kucyk. Czapka Mikołaja i obcisły płaszczyk. Do tego piękne kolczyki w kształcie śnieżek i kozaczki. Ink zaniemówił. Jedyne co był w stanie zrobić to kiwnąć głową.
- To chodź do Papsa! - zaśmiała się Undyne i pociągnęła go za rękę. Wchodząc do domu spojrzała na zmieszanego szkieleta i spytała: - Jeśli chcesz... Możesz razem z nami zjeść obiad z okazji świąt..?
- Emm - Ink pomyślał o Errorze a potem o tym co sie stało zaledwie dzień wcześniej. - Mógłbym - Potrm pomyślał o tym co sam mówił. Osoba dla której warto wracać...
- To super! - wykrzyknęła dziewczyna wyrywając szkieleta z zamyślenia. - Będzie karp, barszcz, pierogi i kompot!
Gdy Ink usadowił się na kanapie Undyne zaczęła biegać po całym domu z papierem do pakowania, pudłami i prezentami. Wszystkie włożyła pod choinkę. Potem spojrzała na Inka i na jedno z pudełek. Przełknęła ślinę poczym wyskoczyła z domu jak oparzona trzaskając za sobą drzwiami.
- Sans! Przestań zatruwać moje życie niespodziewaną muzyką! - usłyszał nagle Ink. To był głos Papyrusa. Był wyraźnie czymś zdenerwowany.
- Przepraszam, bro... - mruknął Sans.
Głosy dochodziły z kuchni. Ink postanowił skierować się do tamtego pomieszczenia. Zajrzał do środka i zobaczył dwa szkielety kłócące się ze sobą. Cała kuchnia był zastawiona garnkami z gotującymi się potrawami. Na tacach leżały świeżo ulepione pierogi a na patelniach smażyła się kawałki karpia. Posłuchano krzątała się (nikt inny jak nie) Toriel. Właśnie wyjmowała tacę z ciastem z piekarnika gdy zauważyła Inka wyglądającego zza drzwi.
- Witaj przyjacielu! - przywitała się. Położyła ciasto na blacie i przytuliła Inka. - Czy zostaniesz z nami na świątecznym obiedzie? Byłabym bardzo usatysfakcjonowana!
- Mogę - uśmiechnął się szkielet. Dopiero teraz Papyrus go zauważył.
- Cześć! Kiedy przyszedłeś? - zawołał na jego widok.
- Przyszedłem razem z Undyne.... - odpowiedział Ink - może wam w czymś pomóc?
- Jesteś naprawdę miły! Nie musisz! Jeśli masz ochotę to możesz wyjść teraz się przejść. Jak wrócisz wszystko będzie gotowe. - odpowiedziała Toriel z uśmiechem.
Ink zrobił tak jak proponowała. Wyszedł i skierował się do najbliższego marketu. Postanowił kupić prezenty.
- Co podać? - spytała sprzedawczyni z przyjaznym uśmiechem.
Ink postanowił kupić Papyrusowi - fartuch z napisem "Najlepszy kucharz świata", Sansowi - niebieską bluzę, Toriel - książkę o ślimakach, Undyne - piękną czerwoną suknie świąteczną i buty na obcasach. Kupił jeszcze jedną rzecz. Książkę pod tytułem: "Nowy ty, nowy ja". Dobrze wiedział komu chce dać tą książkę...Po pół godzinie wszedł do domu Papyrusa i prędko zapakował prezenty. Wsunął je pod choinkę i jakby nigdy nic usiadł na kanapie. Stół był już nakryty. Melodia kolęd płynęła z głośników.
- Cześć Ink! - przywitała się Undyne zasiadając do stołu.
Toriel usiadła obok Sansa, a Papyrus obok Undyne. Po jej drugiej stronie usiadł Ink. Po podzieleniu się opłatkiem, wszyscy zjedli obiad i zabrali się do wspólnego śpiewania kolęd. Zaczęła Toriel, potem Undyne. Na końcu Ink i Sans dołączyli się do śpiewającego już od samego początku Papyrusa. Potem Undyne zaczęła rozdzielać prezenty.
- Od Inka dla Sansa - wręczyła Sansowi pudełko ze schowaną w środku bluzą. Podziękował Inkowi poczym od razu ją ubrał. - Od Inka dla Papyrusa! - podała Papsowi opakowanie z fartuchem. Gdy tylko je otworzył wyszeptał tylko: "na prawdę tak myślisz?" I rozpłakał sie. - dla Toriel od Inka! - Kozica otworzyła prezent i pisnęła z radości przytulają Inka. - Od Inka dla.. MNIE! - zaśmiała się i odłożyła orężem na bok. - od Toriel dla Inka - i tak dalej... W każdym razie Ink obłowił się w: wełniany szal, płótno, czapkę Mikołaja i kupon na darmowego burgera u Grillbiego.
Na końcu Undyne otworzyła swoje prezenty. Od razu pobiegła do łazienki i przebrała się w ubrania od Inka. Gdy weszła z powrotem do salonu Sans, Ink i Papyrus oszołomieni spoglądali na nią.
- WOWIE! - wykrzyknął Papyrus. - Wyglądasz ślicznie!
- Pięknie wyglądasz kochana! - dodała Toriel z uśmiechem.
- Wow... - mruknął Sans.
- Pasuje ci - dorzucił Ink. Nim Undyne usiadła do stołu, zatańczyła z Papyrusem do rytmu jakiejś wolnej kolędy i zaśpiewała razem z Toriel. Ink tylko spojrzał na zegar i pożegnał się z gospodarzami dziękując za prezenty i miłą atmosferę.
- Zawsze jesteś u nas mile widziany - uśmiechnął się Sans.
Undyne odprowadziła Inka aż pod wrota i przytuliła.
- Przyjdziesz jutro? - spytała.
- Postaram się - zaśmiał się Ink.
- To.. Do jutra! - cała zarumieniona przytuliła go jeszcze raz i poszła.
- Do jutra... - szepnął i przeszedł przez drzwi.
- Dobrze znów cię widzieć... Fajnie że się stawiłeś! Jak było na świętach?! - Error naskoczył na niego od razu.
- Wesołych świąt Error - Ink rzucił w towarzysza zapakowaną książką.
On umilkł. Spojrzał na pakunek.
- To... - zaczął.
- Tak dla ciebie - uprzedził go Ink. - Nie jestem chamem. Nie było mnie to fakt... Ale chciałem byś też coś miał ze świąt... Więc tak jak mówiłem... Wesołych świąt...
- W-Wesołych Świąt... - szepnął Error. Rozpakował paczuszkę i spojrzał na książkę. Łza spłynęła po jego policzku. - D-Dziękuje! - rzucił się w ramiona Inka. Ten stał przez moment zdezorientowany. Po chwili objął przyjaciela i przyciągnął mocniej do siebie.
- Wesołych świąt.. - powtórzył Ink.------
Chyba najdłuższy rozdział jaki dotychczas pisałam...
Wowza... Trochę długo mi to zajęło ale cóż... Najgorszy miałam problem z prezentami. Hehe... Pa!
Nyehehe!
CZYTASZ
Get Dunked On | [Ink X Error]
FanfictionHistoria Sansa..? Sansów? - Gdzieś na świecie jest nas więcej... Ale to nie znaczy że trzeba to niszczyć.. Prawda..? - Dobrze ci mowić... Totalne przeciwieństwa ale i tak cie nie przyciągam... Czyż nie? - Do czego dążysz? Po prostu zostaw to AU w s...