Rozdział 4

655 55 5
                                    

Obudziły mnie chałasy dobiegające, gdzieś pokój obok, niż w tym w którym się aktualnie znajdowałam. Byłam w dość dużym pomieszczeniu. I na pewno to nie był mój pokój. Zrzuciłam kąłdrę i podeszłam do drzwi. Uchyliłam je lekko.

— Cholera!— usłyszałam.

Poznałam ten głos od razu. Otworzyłam szerzej drzwi i przetarłam dłonią oczy. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do źródła hałasu, czyli Hayamy. Oparłam się ramieniem o framugę drzwi i patrzyłam jak chłopak przygotowuje coś. Na ścianie ujrzałam zegar. Wskazywał on godzinę drugą w nocy.

— O, cześć Scar-chan!— powiedział Kotaro odwracając się do mnie.

Skinęłam mu głową. Nie zbyt bardzo jeszcze kontaktowałam się ze światem, toteż nie byłam w stanie nic powiedzieć. Podeszłam do stołu i usiadłam na jednym z pięciu krzeseł.

— Mieszkasz sam?— zapytałam w końcu.
— Nie, mieszkam jeszcze z siostrą, która aktualnie znajduje się w Paryżu...— powiedział.— Chce ona zostać projektantką. Zdolna z niej osoba!

Usmiechnęłam się lekko. Kotaro miał takie szczęście, że chociaż zna kogoś z rodziny...

— Proszę!— usłyszałam od niego.

Spojrzałam na talerz przed sobą. Były na nim kanapki z nutellą. O wiele za dużo kanapek.

— Dziękuję...— powiedziałam.— Ty chyba wiesz, że ja tego wszystkiego nie zjem?

Kotaro uśmiechnął się dyskretnie.

— Oczywiście, że wiem, dlatego też Ci kilka podkradnę.— puścił mi oczko.
— A bier ile chcesz!— powiedziałam z uśmiechem.— W końcu ty je zrobiłeś...— dodałam.

Wzięłam jedną, z największą ilością słodkiej czekolady. Ugryzłam ją i w moich ustach rozlał się smak, którego już od dawna mi brakowało. Nagle, Hayama, wstał i podszedł do mnie. Na chylił się i pocałował w sam czubek nosa.

— Ubrudziłaś się.— uśmiechnął się szeroko i wrócił na miejsce.

Spaliłam buraka. Szczerze? Podobało mi się. Uśmiechnęłam się lekko i skinęłam głową w podzience. Zrobiłam kolejne parę kęsów i po chwili mojej kanapki już nie było. Bez żadnego wstydliwego gestu wzięła kolejną, i następną, i oh, jeszcze dwie.

Po niecałych 20 minutach cały talerz był pusty. Oparłam się o oparcie krzesła i przeczesałam włosy. Zamknęłam oczy, ale po chwili je otworzyłam. Wstałam i podeszłam do swojej torby, która była na korytarzu. Wyciągłam z niej pare gumek-frotek i szczotkę. Popatrzyłam na Kotaro i się diabelsko usmiechnęłam.

Podeszłam do niego i zaczęłam bawić się jego włosami. Ten zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Można, że tak powiedzieć, że aż z zadowolenia zaczął udawać kota. Zaśmiałam się pod nosem. Nachyliłam się nad nim i pocałowałam go w czoło. Gdy skończyłam bawić się jego włosami (a efekt był dopracowany) on uśmiechnął się i podszedł do lustra, które było na korytarzu.

Zaczął się w nim przeglądać. Obracał głowę we wszystkie strony. Podeszłam do niego i uśmiechnęłam się.

— Podoba się fryzurka?— zapytałam z zacieszem na twarzy.
— Jesteś pierwsza osobą, która bawiła się moimi włosami w taki sposób... W taki delikatny!— powiedział po czym odwrócił się do mnie.— Scar, muszę Ci o czymś powiedzieć...

O czym ten Kotaro Hayama chce ją poinformować XDDD Domyślacie się? ;v

Kyoei Kokoro «A. Seijuurōu»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz