Weszłam do liceum. Była przerwa. Wiele osób już na starcie mnie popchnęło tak, że prawie upadłam. Poprawiłam okulary i zaczęłam się przepychać. W końcu dotarłam do mojej szafki. Obok mnie stał chłopak o długich czarnych włosach.
— Reo?— zapytałam.
Chłopak spiął się po czym odwrócił.
— Oh, Midorima!— powiedział i mnie przytulił.
Wszyscy na korytarzu spojrzeli na nas dziwnym wzrokiem.
— Mówiłam, żebyś tak do mnie nie mówił!— krzyknęłam.
Trzepłam go po głowie.
— Gomenasaiiiii...— zaczął się mazać. — Dobra, dobra. Opowiadaj, jak tam w drużynie!— uśmiechnęłam się. — Jak radzicie sobie z Kotaro? — Bardzo światnie. Oboje jesteśmy w pierwszym składzie! — No to gratulacje!— walnęłam go lekko w ramię. — Musisz poznać Eikchi'ego! Potworna z niego bestia...— powiedział teatralnie— Czasami mam wrażenie, że chce mnie zabić swoimi trzepnięciami w plecy...— dodał szeptem.
Zaśmiałam się. Oh, Reo, Reo...
— Właśnie, wpadniesz dzisiaj do mnie? Będzie też Kise.— zapytał. — Już się z nim dzisiaj witałam, ale z cjętnością wpadnę.— mrugnęłam do niego.
W ten rozległ się dzwonek ogłaszający rozpoczęcie lekcji.
— No to o 18 u mnie, dobra?— zapytał.
Zaczęłam powoli oddalać się od niego z tłumem.
— Dobrze!— krzyknęłam.
Mam nadzieję, że usłyszał. Nie chciałabym go potem szukać po całej szkole. Powolnym krokiem udałam się w stronę sali od wf-u. Weszłam do szatni i postawiłam torbę na ławkę. Wyszłam z pomieszczenia i zaczęłam szukać pana Futugi, drugiego nauczyciela wf-u w liceum. Nie było go na sali gdzie miałam lekcje, dlatego udałam się do pierwszej sali gimnastycznej. Trenowała tam klasa Mibuchi'ego. Uchyliłam drzwi i zapatrzyłam się jak chłopach grają w kosza.
— S-sugoi...— wydobyło się z moich ust.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię i odwraca. Brutalnie przygniótł do ściany i wpis w moje usta. Językiem wtargnął do lekko rozchylonych warg i zaczął jeździć po podniebieniu. Po chwili odsunął się i odbiegł. Byłam w szoku. Nawet nie pamiętam wyglądu tego sprawcy. Koniuszkiem palców dotknęłam swoich ust. Pierwszy pocałunek został mi skradziony. Zatkałam sobie usta i pozwoliłam moim oczom płakać. Osunęłam się po ścianie. Cichy szloch rozniósł się po pustym korytarzu. Czemu ja?