Cóż to za nieprzyjemne uczucie, coś śliskiego oraz mokrego obwijało jego osowiałą łydkę. Poczuł skrępowanie, jakby nie dochodziła tam już ani kropla krwi, a ciężkość powoli przenosiła się w stronę plakatu jego pleców, to uczucie go błyskawicznie piorunowało. Nie potrafił się podnieść, pozostawał bezgłośny, a w głowie zakręciła mu się karuzela pudrowych, wolnoobrotowych sadzawek myśli. Zastanawiał się czy to przypadkiem nie paraliż senny, ten pastwiący się nad nim w młodzieńczych latach, objawiający pod postacią kobiety o czarnych niczym nocne nagrobki patrzałkach. Podduszała ona go lub szeptała przeraźliwe rzeczy. Wtem wbijająca się igła w jego opaloną księżycem skórę. Ktoś odprawia na nim voodoo? Czy choć raz w tym domu nie mógł żyć pozbawiony dolin stresu? Pomyślał, że to ostatnie chwile jego życia, bowiem zaraz ktoś obetnie mu nogę albo dwie, a potem wyrzuci resztę ciała gdzieś w objęcia gruboskórych moczarów.
─ Jak ty się tu znalazłeś? ─ Tak, definitywnie głos należał do Jungkooka. Powróciło i uczucie lekkości, skradzione wcześniej anemicznemu ciałku, nic już go nie obciążało, chociaż tajemniczy hak przez kilka sekund nie chciał puścić. A potem coś go szczypnęło, wbiło się delikatnie, lecz głęboko. Jednak on dalej sparaliżowany leżał pomiędzy warstwami różnobarwnych pierzyn. Nie był w stanie przewidzieć co mu się stało, być może ktoś nafaszerował go lekami? Nagle poczuł obecność mężczyzny bezpośrednio przy własnej osi, który począł szeptać, owiewając wilgotnym oddechem jego małżowinę. ─ Za godzinę wydobrzejesz.
Ale co mu było? Nie mógł zapytać, lecz egzystencja panicza wspierała go. Minuty płynęły jak godziny, a on tracił różki rozumu. Pragnął obmyć się, aczkolwiek fakt, iż zastygnięte nasienie drugiego nadal wchłonięte zimowało między lśniącymi pasmami włosów nieco go podniecał. Żylaste, atletyczne śródręcze masowało skromne, skąpane złotem udko, co go nieco pocieszało, w dodatku odczuwał, iż niektóre z części smukłego ciała powoli się wybudzały, niczym abisyńskie kociątko po długim wylegiwaniu się wewnątrz grudek mieniącego się kurzu. Potrafił już ruszyć mozolnie palcami, a cukrowe fałdki wdzięcznie drgały. Po godzinie nastąpiła utopia.
─ Panie, co to było? ─ spytał ochryple starszy, dochodząc do siebie, niczym po stanie upojenia dziecięcym szampanem.
─ Rosie sprzątała nad ranem klatkę, pewnie zapomniała domknąć drzwiczki albo nie zatrzasnęła ich odpowiednio, a Lucyfer lubi czasem pozwiedzać. Nie obawiaj się, została zwolniona ─ wytłumaczył ciemnowłosy, a Taehyung oblał go kubłem niezrozumiałości.
─ Lucyfer...?
─ Mój wąż, a mianowicie kobra królewska. ─ Hah, dobry żart. Jadowity wąż go ukąsił w tyłek, kiedy spał. Hah... hah... ZARAZ, CO? Taehyung momentalnie uniósł się, wgniatając kocimi stopami w wypchany materac. Przebywał w jego sypialni dwa razy, a nie zauważył ogromnej klatki? Czy on ma w ogóle oczy? Zsunął się momentalnie z łóżka, rejestrowany wizjerem bacznych orbów, których właściciel przyglądał się mu ze skrzyżowanymi ramionami, klikając językiem nieśpiesznie. Koszula nieodbiegająca od oprószonej czekoladą bitej śmietany, otulającej mięśnie wydawała się zostać idealnie wyprasowana, a szczupły pasek nie pozwalał aby skrawek wydostał się z jego upiętych spodni. Zaraz dotarło do Taehyunga, co on najlepszego wczoraj zrobił. Gospodarz podarował mu taką szansę na ucieczkę, a on wyprał ją razem z zielonymi, w rezultacie pojąc się nasieniem młodszego. On naprawdę był jakąś pierwszą, lepszą dziwką. W jednej sekundzie poczuł się nieswojo, zauważając, iż wąż wystawił książęcy łebek, spoglądając na niego ciemnymi paciorkami. Istniał monstrualnie, co wyjaśniało dlaczego potężne cielsko było nie do zrzucenia. Przy meblu poległ zaawansowany sprzęt medyczny, oferujący swoje gabaryty, aby usunąć truciznę z organizmu. Gdyby tak umarł to chociaż nie musiałby się wstydzić, zaświaty wydawały się ciekawe, chciałby pojeździć z aniołkami deskorolką pod lodowych chmurach. Kilka kroków i już młodszy zaistniał przy nim, układając chłodne śródręcze na jego wypieczonych niczym dorodne jabłuszka pośladkach, ściskając je kurczowo. Paznokcie delikatnie wbił w poranioną skórę.
CZYTASZ
˹Wires˼ ✧ ᵛᵏᵒᵒᵏ
FanfictionJungkook to znudzony bogacz, który założył we własnej willi burdel. Jego życie wydaje się proste, póki nie pojawia się w nim sprzedany mu V. ✦ top - jjk → silny angst → smut → slave & master → pet play → prostytucja → okaleczanie #1 w Kpop - 20200...