nie mam siły stać.

3.6K 504 34
                                    

─ Mam ochotę dać ci zaliczkę za tę cudowną buzię. ─ Taehyung wpadł w sidła swojej własnej pułapki. Kleszcze zacisnęły się na strukturze kruchych, filigranowych kości wyciskając z otaczającego ich mięsa miąższ. To zazdrość przejęła nad nim kontrolę, odebrała mu tę pałeczkę, która pozwalała rządzić własnym życiem. Nagle klęczał on nad starszym mężczyzną, kapelutkiem nosa smyrając po zakrytym udzie. Tak bardzo go to obrzydzało głęboko w duszy, lecz alkohol robił swoje, powodował, iż zagubione jagnię stało się chorobliwie skołowane, a do tego tak cholernie nieszczęśliwe. Kula ziemska egzystencji uciekła grawitacji, Jungkook traktował go tylko jak zabawkę na kilka dni, na pewno tak było. Jak mógłby dorównać Yoongiemu, który jedynie spojrzeniem sprawiał, iż przeciętny człowiek się topił? Taehyung zdawał sobie sprawę, że podoba się mężczyźnie, prawił mu komplementy już kolejną godzinę. Był nazywany gwiazdką, księżniczką, cukiereczkiem, a silne śródręcza głaskały go, umysł podziwiał. Jungkook był zupełnie inny, aczkolwiek tylko on potrafił poruszyć rubinowe, kryształowe serce. Jego jedyna miłość została mu odebrana, chyba nie po drodze było mu być szczęśliwym. Nie powinien od tej chwili denerwować Jeona, nachodzić go, przylepiać się, mówić, że kocha. Był nikim, jak zawsze. Gdy miał już wysunąć język, by wziąć się do roboty, nagle zdrętwiał. Nie mógł, po prostu nie mógł. Kochał Jeona, tylko jego jednego, jak mógłby pracować w taki sposób? Poczuł, iż zwymiotuje.

─ Przepraszam, zaraz wrócę. Pójdę tylko na chwilę do łazienki się odświeżyć─ Młodszy mężczyzna podniósł się na równe nogi, aby uciec do ubikacji, obdarzony mieszanką glinianych uczuć, zanim drugi zdążył jakkolwiek zareagować. Alkohol wirował w nim, niczym iglasty jeż w pralce na najwyższych obrotach, a on ledwo dobiegł do sedesu, nie zdążając nawet zatrzasnąć drzwi, kiedy obiad postanowił stworzyć festiwal kolorów przednim wyjściem. Zafajdał całą muszlę, nie oszczędzając lśniącego środkiem czystości tronu, czując iż szumiało mu w głowie. Nie dość, iż cierpiał całą drogę, szybując w chmurach, to jeszcze to. Przynajmniej teraz sam sobie był winien, Jimin nalegał, aby przestał. Wytarł różane półksiężyce dłonią, słysząc czyjeś ciężkie kroki. Nie zapukał nawet do przymkniętymi drzwi, a walił, jakby cała armia małych wielorybów zgłaszała sprzeciw. Usłyszał on za chwilę męski, nieznajomy głos.

─ Kurwa, wyłaź człowieku. Modlisz się tam? Wszystko zajęte, albo się bzykają albo urządzają pogawędkę z kupskiem ─ warknął, a ponieważ Taehyung czuł, że wszystko co miało się z niego wylać to zrobiło, wyszedł z kabiny, nawet nie spoglądając na człowieka, który zaczął wyklinać. Tak gustowny lokal, a takie buraki szczyciły go obecnością, ręce opadają i wzdychają. Chwiejnym krokiem doszedł do umywalki, po czym zaczął przemywać dokładnie twarz. W małym lustrzanym kubku dostrzegł kilka czystych szczoteczek i pastę do zębów, tak jakby sprzątaczki przewidywały najczęstsze wizyty. Bez zastanowienia zaczął szorować kły, ilustrując w lustrze człowieka-mizerie, którym stał się w przeciągu tych kilku minionych godzin. Musiał coś wymyślić, aby wymknąć się z tych przeraźliwych, krwiożerczych sideł. Szkoda tylko, że nie wiedział, co działo się w samym sercu pubu, gdy go nie było.

Hoseok przeczuł, że Kim będzie chciał się jakoś wyrwać, wyglądał na nieco spiętego, a przecież trzeba było to zmienić. Pragnął się zabawić, a trafił na chłopaczka, który tylko udawał rasową suczkę, znał się na ludziach, poprosić więc Jimina o przysługę.

─ No dalej, tak jak ostatnio, Park. Mała tabletka oraz kapka tajemnicy dla mnie, a dla ciebie za to kilka pachnących banknotów. To jak będzie? ─ zapytał, barman zaś przegryzł spierzchnięty pączek wargi. Widać, iż się zastanawiał, dlatego mężczyzna począł liczyć pieniądze na jego oczach.

─ Dobra, ale to ostatni raz...

─ Oczywiście, kochaniutki ─ odparł, oczywiście nie dowierzając jego słowom, bowiem kto raz poczuł zapach gotówki, nie pragnął się z nim żegnać. Pracownik nie pochwalał własnego zachowania, lecz bywało, iż nie starczało mu na czynsz, a w tych czasach trzeba było sobie jakoś radzić. Kiedy wynosili nieprzytomnego chłopaka, to po prostu udawał, że nie widzi. Tym razem chciał odmówić, tak bardzo tego pragnął, lecz siostra urodziła niepełnosprawną dziewczynkę i po prostu mu się nie przelewało zza rękawa. Zdawał sobie sprawę, iż sumienie będzie go gryzło przez przynajmniej rok, gdyż bardzo polubił Taehyunga i nie chciał, by stała mu się krzywda, aczkolwiek rodzina była ważniejsza od chłopaka, którego znał zaledwie wieczór. Czuł adrenalinę, gdy wrzucał pastylkę do drinka, a ta w mgnieniu oka zlała się z substancją. Skutki połknięcia sprawiały niezwykłą uległość, jak i popęd seksualny. Ofiara nie miała siły ani nie chciała się przeciwstawiać, była w stanie zrobić wszystko, o co prosiła dana osoba. Oczywiście na następny dzień jej wspomnienia miały zostać wymazane. Alkohol spał już cierpliwie w kieliszku, czekając na szybie opróżnienie kieliszka, a Hobi uśmiechał się szyderczo, spoglądając na smukłe figury tańczące w bikini, owijające swym ciałem długie, srebrzyste rury.

˹Wires˼ ✧ ᵛᵏᵒᵒᵏOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz