Witamy w piekle.
Księga pierwsza
Pięćdziesiąt kilometrów na zachód od Seulu, pomiędzy arcypięknymi tajgami jodłowymi, a dębami mongolskimi, znajdywała się nietuzinkowa, kasandryczna rezydencja. Część lasu została całkowicie wygolona na koszt jej budowy, a dojechać można do niej było jedynie wąską dróżką, która prowadziła do seraficznych, żelaznych bram, inspirowanych wampirzym dworkiem. Zapach który unosił się tutaj w powietrzu przypominał pradawne drewno bukowe, ociekające świetlną żywicą, a dźwięki uderzały do bębenków najdelikatniej jak tylko potrafiły, niosąc ze sobą pieśń młodych ar żółtoskrzydłych. Ktoś by pomyślał, iż mieszkał tu emerytowany oficer z piramidą pieniędzy oraz podniebną rangą lub śpiący na fortunie biznesmen, gdyż budynek był dokończony gustownie lecz i nieoszczędnie. Lecz któż był właścicielem? Nikt inny, jak Jeon Jungkook, młody "panicz", któremu w życiu się poszczęściło od momentu przecięcia zaiste obrzydliwej pępowiny. Bobas wychowywał się pod nadzorem najlepszych niań, pokojówek, nauczycieli, gospodyń domowych. Posiadał on starszą o szesnaście lat siostrę, była bardzo piękna oraz miała talent do projektowania ubrań dlatego, nadal będąc cynamonową bułką, mało ją widywał. Dziewczę jeździło na różne pokazy do Paryża, Mediolanu oraz innych stolic mody, jednak kochała ona swojego rozpieszczonego braciszka, któremu zawsze przywoziła nowe zabawki z Europy czy Ameryki. Państwo Jeon interesowali się bardziej handlem oraz pieniędzmi wpływającymi do ich portfela, dlatego dziecko dla nich było jedynie spadkobiercą. Na co dzień przebywali poza krajem, nawet na wakacje jeździli sami, a postępów z dorastania szkraba dowiadywali się ze zdjęć czy filmików.
Kilkanaście lat w przód. Śpiący na banknotach w pełni już mężczyzna zakupił cyklopowy obszar lasu, o którym zapomnieli jacykolwiek tubylcy. Lokalizacja istniała niczym wisienka na puchatym, obciekającym ajerkoniakiem torcie, pobliże zaś owiewała istna harmonia, nie to jak w stolicy. Oaza pozbawiona wielokolorowych, elektryzujących koteczka świateł, bezdomnych, błagających o miedziaka, smarkaczy sprzedających maryśkę na ulicy. Jedynie po skwarnym, topniejącym pod nadzorem promieni słonecznych asfalcie, przechadzał się burek ze zwichniętą łapą. Tytaniczny pawilon wykwitł w samym sercu cudownej utopii, a Jeon, jak to Jeon, już myślał o stokrotkach w krezusowych skafanderkach. Budowa zajęła okrągły rok, niektóre drzewa przy budynku zostały odziane w kamery, do ćwierkotania skowronków dołączył dźwięk chlupania wody z fontanny, a zatrudnienie pomocy domowej odbywało się już kilka miesięcy wstecz. Każdy musiał złożyć bogate CV. Tak właśnie powstał "Pałac Cielesności". A nie była to zwykła rezydencja. Jungkook po prostu sprowadzał sobie dziwki. Zazwyczaj sprzedawała mu je rodzina, przyjaciele lecz i typy spod czarnej gwiazdy polarnej. Oczywiście on pomijał dotykanie ich zniewieściałych kości, bowiem jadło nadawało się jedynie do sprzedaży. Nowobogaccy goście zjeżdżali się w interesach, przy tym korzystając z usług seksualnych, nieważne jakiej płci byli, wybór pozostawał znakomity, nikt nie narzekał. Tak, ten rozpieszczony synek wyrósł na dorosłego zbereźnika. Lwia część prostytutek przywykła do swojego nowego życia, porzucając marzenie o podcięciu sobie gardła czy powieszeniu na prześcieradle pachnącym karmelizowanymi baziami. Wiedli tu życie na poziomie, jeśli odliczyć namiętne, nocne stosunki, gdy księżyc w nowiu. Zezwolono im na spacery po ogrodzie, dopieszczanie bernardynów, czytanie książek czy najzwyklejszą interakcję. Niektórzy swoją pyskatą naturą odstraszali potencjalnych kandydatów, przez co wiedli spokojny żywot.
Późna jesień zjechała na srebrzystym źrebaku jako ulubiona kochanka Jeona. Jego biuro posiadało wyjście na homeryczny, przyodziany w różnorodne rośliny balkon, eksponując filigranowe aksamitki rozpierzchłe, nemezje powabne oraz petunie ogrodowe. Satynowe fotele gniły pod mamucimi okiennicami, demonstrując grafitową barwę, a panorama zezwalała rzucać okiem na przecudowne, brunatne barwy. Często wtedy popijał szkocką z lodem, zastanawiając nad sensem tylko jemu wiadomych spraw. Jungkook był jeszcze młody, większość dziwek w jego rezydencji była dla niego starszą siostrą czy bratem, jednak on swoim niewiarygodnie chłodnym stosunkiem względem ludzi mógłby zmrozić do szpiku kruchej kości. Nikt nigdy nie wiedział o czym myśli, gdzie pojedzie, co zażąda. Niemożebnie podły typ człowieka, ale wiele zawdzięczało mu życie. Wiedzieli że gdyby nie on, nadal żyliby gdzieś na melinie, śpiąc w psich wymiocinach.
CZYTASZ
˹Wires˼ ✧ ᵛᵏᵒᵒᵏ
FanficJungkook to znudzony bogacz, który założył we własnej willi burdel. Jego życie wydaje się proste, póki nie pojawia się w nim sprzedany mu V. ✦ top - jjk → silny angst → smut → slave & master → pet play → prostytucja → okaleczanie #1 w Kpop - 20200...