68. Przedświąteczna euforia w May River

1.2K 205 47
                                    


GABRIELLE

― To jak, Briel, dla kogo chciałabyś w tym roku kupić prezent?

Gabrielle i jej mama właśnie zaparkowały pod galerią handlową, do której przybyły w celu nabycia prezentów świątecznych. Co prawda dziewczynę dziwił ten pośpiech ― był przecież dopiero 9 grudnia ― ale jeśli Juliet Ethans miała jakiś zamiar, nic nie mogło jej od niego odwieść.

― Nie wiem, nie zastanawiałam się jeszcze ― przyznała szczerze. ― No, na pewno dla wszystkich z rodziny, a oprócz nich...

Juliet spojrzała na córkę wyczekująco, ale też z pewną dozą obawy. Doskonale wiedziała, że Gabrielle zawsze kupowała prezent Kendrze, a teraz to kompletnie nieaktualne.

Ostatnio relacja między matką a córką znacznie się pogłębiła. Briel znowu zaczęła jej opowiadać o swoim życiu, wyjaśniła historię z Cade'em i Kendrą, opowiedziała o świeżej, ale już zaskakująco mocnej przyjaźni z Larą oraz Esme, ponarzekała na Coral, przytoczyła kilka najsłynniejszych historii z barwnego żywota Haidera. Juliet słuchała z uwagą, śmiała się w odpowiednich momentach, psioczyła na Coral i oburzała się zachowaniem najmłodszego Hambledona. Chociaż jakiś czas temu nawet by nie pomyślała, że będzie spędzała tak dużo czasu z mamą, cieszyła się z takiego obrotu spraw, bo w ten sposób zyskała w niej prawdziwą przyjaciółkę.

― Pewnie Larze i Esme? ― zaproponowała Juliet delikatnie. Ostatnio Briel coraz częściej odpływała myślami w środku zdania.

― Och, tak ― zgodziła się dziewczyna. ― Może jeszcze Haiderowi.

― A reszcie przyjaciół Lary?

― Nie wiem ― westchnęła. ― Bardzo ich lubię, ale oni ciągle są przyjaciółmi Lary. Mam trochę poczucie winy, że zabieram im ją, lecz są naprawdę bardzo cierpliwi i traktują mnie wspaniale. Trochę mnie wciągają do swojego grona, ale dają mi czas.

Juliet uśmiechnęła się.

― Lara naprawdę potrafi zgromadzić wokół siebie cudownych ludzi.

Briel nie pozostało nic innego, niż się zgodzić.

Weszły do środka, a ona znowu pogrążyła się w myślach. Ostatnie tygodnie minęły dość spokojnie. Powoli zaczęła przyzwyczajać się do wszystkich zmian w jej świecie, które nastąpiły po Balu Listopadowym. Co prawda nie spotykała się za wiele z Larą i Esme, głównie przez brak czasu rudowłosej, ale nawet ich codzienne rozmowy, to, że jadły obiad przy jednym stoliku, szły razem na przystanek ― to wszystko sprawiało jej radość. To było zupełnie niesamowite ― po czterech latach w Castle, spędzonych u boku Kendry, znalazła wspaniałe przyjaciółki praktycznie z dnia na dzień. Wiedziała, że nić porozumienia, która natychmiast złączyła je trzy, była czymś naprawdę wyjątkowym.

Dawniej lubiła Larę, ale nie na tyle, by podejść i z nią porozmawiać. Przede wszystkim przeszkadzało jej w tym to, że nie lubiła się wychylać, a rudowłosa zawsze stała w blasku szkolnych jupiterów, nawet jeśli nie zdawała sobie z tego sprawy. Teraz nie zwracała uwagi na to, że część uwagi spadała także na nią. Lockwood okazała się jeszcze ciekawszą osobą, niż myślała, w dodatku wyszło na jaw, że ona i Gabrielle miały wiele wspólnych cech. Słuchały podobnej muzyki, czytały te same książki, żywiły bardzo zbliżone do siebie poglądy. Rudą Coral irytowała tak samo jak Briel, obie uwielbiały narzekać na szkolne zupy, obie przepadały za filmami, których akcja dzieje się we Francji.

Lonely Hearts ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz