ESME
Siedziała na drzewie w parku, ze szkicownikiem na kolanach. Dokładnie tak samo jak wtedy, miesiąc wcześniej, kiedy rysowała Wiosnę i jej rodzeństwo.
Miesiąc... To naprawdę było tylko miesiąc temu? Wydawało jej się, że od tego czasu minął rok. Wtedy Lara była właściwie niczym, jedynie ciekawą obserwacją, a teraz... Kim była teraz? Koleżanką? Przyjaciółką? Nie umiała dobrze określać relacji, to zawsze sprawiało jej trudność. Przyjaciółka... hm, możliwe. Jednak jej przyjaciółką była Cień, a ich znajomość wyglądała zupełnie inaczej.
Znowu siedziała na drzewie, tak jak miesiąc wcześniej. Tyle że tym razem drzewo nie dawało jej tak dobrej osłony, liście spadały z niego tak szybko, rude i ogniste. I tym razem nie widziała Wiosny na dole.
Wczoraj zakradła się do pokoju siostry i ukradła jej MP3. Już dawno z niej nie korzystała, wolała słuchać muzyki na telefonie, więc nie powinna dostrzec braku. Zwykle nie kradła jej rzeczy, właściwie z w y k l e niczego nie kradła, ale teraz musiała.
Wiedziała, że przekroczenie granicy normalności tak daleko, że zniknęła za horyzontem, nie upoważniało ją do zarówno do kradzieży, jak i do przekraczania granicy ze wszystkich możliwych stron, ale czasem ciężko było się powstrzymać. Była tak daleko od g r a n i c y, od wszystkich ludzi... Kto mógłby ją zobaczyć? Kto mógłby ją przyłapać?
Kto mógłby jej p o m ó c?
Myśl o tym podlała jej oczy łzami.
Od kiedy wyszła z szatni od WF-u wtedy, kiedy Naklejka oszalała, nie płakała ani razu. Teraz jednak potrzebowała tego, rozpaczliwie potrzebowała użalać się nad sobą i wylać z siebie wszystkie łzy, jakie kolekcjonowała. Łzy na specjalne okazje, łzy codzienne, łzy poranne, popołudniowe, wieczorne, a nade wszystko łzy nocne, egzemplarze kolekcjonerskie. Gdyby mogłaby je wyjąć ze swojej duszy niby skarbca bez klucza, mogłaby rozkręcić rynek handlu łzami.
Włożyła do uszu słuchawki MP3. Siostra ściągała dużo muzyki, miała nadzieję, że znajdzie te piosenki, które puszczała jej Wiosna. Pamiętała każdy tytuł. Udało jej się na razie znaleźć tylko Halsey. Włączyła jeden z jej ulubionych utworów. Ciekawe, czy Lara go zna. Na pewno tak. Ona znała wszystko, wiedziała wszystko, była... była wszystkim.
„I'm trying not to let it show, that I don't want to let this go.
Is there somewhere you can meet me?
Cause I clutched your arms like stairway railings.
And you clutched my brain and eased my ailing."Oparła się o pień drzewa, obejmując kolana ramionami. Jej wargi układały się w słowa piosenki, ale nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego głosu poza cichym szlochem.
„And I try to refrain but you're stuck in my brain"
Patrzyła na drzewa, które próbowały mieć taki kolor, co jej włosy. Ogniste liście rozmywały się w jej oczach i spływały po policzkach.
Nikt jej nie zobaczy.
Zamknęła oczy. Natychmiast znalazła się w tym świecie, w którym żyła naprawdę, w s w o i m wymiarze. Dzisiaj nie była w pokoiku. Dzisiaj była na pustkowiu, daleko za Granicą.
Urodziła się tutaj, na tej pustyni, przykuta łańcuchem do kamienia. Czasami lądowały tutaj samoloty, a z nich wysiadali ludzie o perfekcyjnych twarzach, w specjalnych kostiumach. Zbliżali się do niej, obserwowali kajdany, robili notatki. Podchodziła do niej matka, najpierw nienaturalnie spokojna. Wyciągała do niej ręce, ale ona nie potrafiła ich dosięgnąć. Była daleko, za daleko, oddzielona zbyt wieloma tarczami, należącymi do towarzyszących jej ochroniarzy. Potem nie była już spokojna. Płakała, krzyczała i błagała ją o coś, czego nie potrafiła zrobić.
CZYTASZ
Lonely Hearts Club
Novela JuvenilGabrielle lubi uwieczniać chwile, ale nie lubi uciekać przed wspomnieniami, co i tak robi cały czas. Lara lubi oczy pewnego chłopaka z ławki przed nią, ale nie lubi świadomości, że on nie lubi jej. Całej. Esme lubi chmury, ale jeszcze bardziej lubi...