101. Dowody na cienkim papierze

793 135 13
                                    

GABRIELLE

― To naprawdę zaskakujące ― uznała panna Carman, z okularami zsuniętymi na czubek nosa, wpisując coś w dzienniku. ― Myślałam, że karne przesadzanie to odpowiedni instrument kontroli dla dzieci w podstawówce, ewentualnie pierwszej, drugiej klasie, ale okazuje się, że i na czwartoklasistów działa.

Gabrielle wymieniła spojrzenia z Elly, powstrzymując się od śmiechu. Obie obserwowały ciężko wzdychającą Larę , siedzącą samotnie w pierwszej ławce, miejscu tak nieodpowiednim dla jej niedorzecznego wzrostu. Delia patrzyła zirytowana na Kendrę, do której nakazała przesiąść jej się panna Carman, a w dawnym miejscu Lockwood, obok Grace, tym razem znajdowała się Melanie Narracott, najlepsza przyjaciółka Coral, również niezbyt zadowolona ze zmiany miejsca.

― A mogłaby pani po prostu brać przykład z pani przyjaciółek ― zauważyła niewinnym tonem anglistka, zwracając się do rudowłosej uczennicy. ― Podobnie pani, panno Raines, o panu Boyce nie mówiąc. Na przykład panna Ethans i panna Jephson nie wymagają żadnych zabiegów uciszających, to chyba nie jest takie trudne, prawda?

Obie skinęły z trudną do utrzymania powagą, niczym wzorowe uczennice. Delia, upewniwszy się, że wychowawczyni jej nie widzi, wystawiła język w ich stronę.

― Tak więc, przejdźmy do najbardziej istotnej sprawy dzisiaj ― oznajmiła nauczycielka, zamykając z impetem dziennik. ― Wycieczka. Wszyscy wiemy, że czwartym klasom przysługuje ten przywilej jednego tygodniowego wyjazdu. W tym roku jedziemy wraz z klasą S, klasa T wybiera się gdzie indziej, choć jeden uczeń stamtąd zdecydował się pojechać z nami, w zamian za jedną z uczennic klasy S. ― Elly uśmiechnęła się szeroko na wspomnienie Haidera. ― Dyrektor Easton zadecydował, że nasza grupa pojedzie nad morze, choć, rzecz jasna, nie macie co liczyć na kąpiele, konkretniej do miejscowości Millarion.

― Coś mi to mówi ― szepnęła Briel do jasnowłosej. ― Jestem pewna, że już słyszałam tę nazwę...

― Też mam takie wrażenie.

― A to nie jest w jakiś sposób związane z jakimiś artystami czy coś? ― zastanawiała się fotografka. ― A zresztą, nieważne.

― Jak wiecie, wyjeżdżamy dwudziestego trzeciego maja, czyli za...

― Dwanaście dni ― podsunął uprzejmie Scott Canner.

― Tak, dokładnie. Powrót jest zaplanowany na wieczór dwudziestego dziewiątego. Jako akt łaski i ukłon w waszą stronę po tygodniu egzaminów, poniedziałek trzydziestego jest wolny dla was, żebyście odpoczęli – nie wiadomo, jak późno wrócimy – oraz, rzecz jasna, przygotowali się na sprawdzian z fizyki, który zapowiedział wam pan Ravis. ― Ze strony klasy rozległ się przeciągły jęk rozpaczy. Mimo niewątpliwie miłego usposobienia nauczyciela, nikt nie przepadał za jego całkiem wymagającymi klasówkami. ― W ramach atrakcji zaplanowaliśmy zwiedzanie jednego lub dwóch pobliskich muzeów, rzecz jasna wycieczki terenowe...

― Dlaczego? ― zapytała dramatycznie Grace, siedząca za Elly i Briel.

― ...a także warsztaty artystyczne, więc na pewno nie będziecie się nudzić, moi drodzy. Wybierzemy się tam autokarem, a odjazd odbędzie się o siódmej rano, żebyśmy, rzecz jasna, mieli jak najwięcej wspólnego czasu. ― Panna Carman mrugnęła do uczniów z pewną dozą mściwej satysfakcji. ― Droga nie powinna nam zająć dłużej niż dwie-trzy godziny. Będziemy mieszkać w przystosowanym ośrodku, więc o warunki też nie powinniście się martwić, odwiedziłam już to miejsce parę razy. Pytania?

Kiedy wychowawczynię 4R zaatakowała masa wątpliwości jej uczniów, Gabrielle odwróciła się w stronę Elly.

― Jak myślisz? Co za niesamowite przygody czekają nas na jakże wspaniałej wycieczce?

Lonely Hearts ClubOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz