*23*

2.7K 76 7
                                    

Jednak to nie byli oni. Był to chłopak ubrany w strój listonosza
- Dzień dobry, pani Sara Coney?- spytał się miło uśmiechając
- Tak to ja
- Poproszę o podpis i mam dla pani pzesyłkę- powiedział i podał mi kartek z adresami, na której się podpisałam później podał mi paczkę
- Tylko uważaj, bo ciężka- powiedział I się uśmiechnął, ja się zaśmiałam z jego słów
- Dzięki za paczkę i miłej pracy życzę
- Dzięki, a ja ci życzę miłej nauki- uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi. Położyłam paczkę na stole w kuchni. Podeszłam do drzwi ogrodowych i je otworzyłam żeby dom się trochę przewietrzył. Usłyszałam kolejny dzwonek. Oby to byli oni. Otworzyłam drzwi i ujrzałam trzy uśmiechnięte gęby
- To dobrze że wy idźcie przez salon do ogródka i możecie wybrać sobie jakiś leżak
- A ty co będziesz robić w tym czasie?- spytał Calum
- A ja przyniosę wam coś do picia i wezmę jakiś słodycze- powiedziałam i pokierowałam się do kuchni. Słyszałam że wyszli na ogródek. Zabrałam się za przygotowywanie picia. Wyjęłam cztery wysokie szklanki, jedną dużą, zimną kole z lodówki i cztery słomki w różnych kolorach. Nalałam do każdej szklanki napój i włożyłam po słomce. Wzięłam kilka maseczek. Po jednej wyspałem żelki, do drugiej inne żelki, do dwóch następnych jakieś różne chpisy. Włożyłam też do której czekoladę i inne różne przekąski. Wzięłam tacę i włożyłam na nie napoje i przekąski. Zaniosłam bez większych upadków, ponieważ kiedyś uczyłam się na kelnerkę. Położyłam wszystko na stoliczku, któremu dawał cień parasol. Na około stoliczka stały cztery małe sofy i cztery fotele. Odstawiłam tacę na półeczkę pod stoliczkiem
- Chłopacy chodźcie się napić- krzyknęłam
- A coż to?- spytał Luke śmiesznie się temu przyglądając
- Cola z lodówki więc jest zimna- powiedziałam i podałam im po jednym. Usiedliśmy na sofach. Ja siedziałam obok Luka, a Calum i Mike siedzieli na sofie naprzeciwko nas
- Od czego by tu zacząć- zamyśliłam się
- Mam pomysł... od początku- zaproponował Calum
- No to niech będzie odpoczątku. Jutro przylatuje Zara z naszą paczką, siostrą jednego przyjaciela i małą siostrą Zary i Leona. Dlaczego oni się ją opiekują to może wam kiedyś Zara powie- pokiwali głowami ze zrozumieniem- i musze jutro jechać na lotnisko. Czy moglibyście
- Cię zawieźć, bo ja ją nie mam jak tam się dostać?- spytał Luke
- Dokładnie, chyba czytasz w moich myślach. Jak się zgadzacie to o której godzinie wam napiszę
- Oczywiście że się zgadzamy jednorożcu- powiedział Mike biorąc żelki
- Dzięki. I ogólnie to czy chcielibyście pójść ze mną i z Zarą na zakupy? Będą też koledzy Leona i Leon- uśmiechnęłam się
- Możemy iść. Może lepiej poznym ludzi którzy musieli wytrzymać z takimi dwoma człowiekami jak ty- zaśmialiśmy się z wypowiedzią Caluma
- Dzięki, bo musimy z Zarą kupić nowe ciuszki i inne rzeczy- powiedziałam I zaczęłam się śmieć na nasze zakupy kiedy byłam jeszcze w starym mieście
- Powiedz z czego się tak śmiejesz, bo my też chcemy się pośmiać- powiedział Luke robiąc błagająca minkę
- Byłam sobie kiedyś z Zarcią za zakupach. Powiedziałyśmy mojej mamie że idziemy na małe zakupy, bo niedługo mamy wycieczkę. Wróciłyśmy każda z co najmniej z sześcioma torbami pełnymi ubrań, odstawiłyśmy to do pokoju Zary i poszliśmy na zakupy higieniczne. Kupiłyśmy jakieś szczotki, lakiery i dużo innych rzeczy potrzebnych na wyjazd. Wróciłyśmy każda po jednej dużej torbie pełnej kosmetyków. I to były nasze małe zakupy- znowu zaczęłam się śmiać jak opętana, ale teraz chłopacy śmiali się razem ze mną. Śmialiśmy się tak jeszcze jakiś czas. Później opowiadaliśmy sobie różne śmieszne historie z naszego długiego życia i się obrzeraliśmy słodyczami, które wcześniej przyniosłam. Co jakiś czas  wybuchaliśmy śmiechem. Śmialiśmy się nawet jak na siebie spojrzeliśmy. W końcu zrobił się wieczór i chłopacy musieli już wracać. Pożegnałam się z nimi przytulasem
- To do zobaczenia jutro. Godzinę zaraz wam prześlę- powiedziałam na pożegnanie
- Pa jednorożcu- powiedział Mike
- Pa Sara- pożegnał się Calum
- Papatki Sarcie- odpowiedział mi Luke
Pożegnałam się z nimi i zrobiłam sobie tosta z podwójną porcją sera. Wzięłam kubek nalałam tam soku pomarańczowego i  wyjełam talerz na którym zaraz znalazł się mój tost. Poszłam do pokoju i właczyłam na laptopie skypa, zadzwoniłam do Zary
- Hej Zara!- zapiszczałam
- Hej Sara. Już jutro się spotkamy i poznasz naszą Rose- odpowiedziała mi z uśmiechem
-  Nawet nie wiesz jak nie mogę doczekać się tego spotkania. Przyjadę na lotnisko z sosami, bo inaczej nie mam jak
- Czyli od razu ich poznam. O ja pierdole nie wierzę, że ich naprawdę poznam- rozmawiałyśmy jeszcze trochę i w między czasie napisałam do Luke, o której godzinie Zara ma samolot. Potem wrócili moi rodzice. Zeszłam na dół i porozmawiałam sobie z nimi chwilkę, a później czytałam jeszcze książkę. Następnie przygotowałam się do spania i poszłam spać

======================================

KIK \\ 5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz