Prolog

1.5K 39 3
                                    

******6 lat wcześniej******

-Jesteś zwykła szmata! Puszczasz się z każdym!

-Gdybyś nie przepijał każdego grosza nie musiałabym tego robić! Tylko wódka dla ciebie istnieje!

Siedzę skulona na łóżku, jak zawsze zapłakana gdy z kuchni słychać kolejna kłótnie rodziców. Chociaż nie wiem czy powinnam ich tak nazywać, to ze mnie spłodzili nie znaczy, że nimi są. Dziś skończyłam liceum i czas zacząć nowe życie. Ocieram łzy, które będą moimi ostatnimi łzami wylanymi przez tych ludzi. Biorę starą torbę znaleziona w szafie,która kiedyś należała do mojej mamy,jedyna jaka mam,jest zniszczona ale na ta jedna podroż mi wystarczy, pakuje kilka rzeczy, dokumenty,portfel i telefon. Ostatni raz spoglądam na mój pokój a raczej na miejsce bólu, koszmaru bicia i poniżania. Wychodzę oknem, ponieważ mieszkanie znajduje się na parterze. Ubrana w ciepła szarą bluzę i zwykłe jeansy przemierzam ulice Denvill. Jest tylko jedno miejsce które muszę odwiedzić. To cmentarz. Tam leży mój młodszy braciszek, którego ojciec pobił na śmierć, a ja nie zdążyłam go uratować. Miał trzy latka, teraz miałby osiem, jego małe ciałko ojciec wyrzucił przez okno by nie wydało się,że to on. Matka uwierzyła,że wypadł przez okno,że to ja go nie upilnowałam,przez co stałam się dla niej obcą osobą, nie mogła mi tego wybaczyć, a ja nie mogłam wyznać prawdy. Ojciec zagroził mi,że mnie tez zabije jeśli coś powiem, wiec milczałam w obawie o swoje życie. Teraz czas na zmiany i zemstę.
- Do zobaczenia braciszku, opiekuj się mną tam z góry.- ostatni raz kładę kwiaty na jego małym grobie usypanym z ziemi.

Na dworcu kupuje bilet na najbliższy autobus do Nowego Yorku, jednak nie mogę tak wyjechać. Musze wykonać ostatni telefon. Lily od zawsze była ze mną. Rozumiała mnie najlepiej bo jej sytuacja była podobna jednak ona była tylko biedna bo nie miała pieniędzy, jej rodzice ją kochali a jej mama była dla mnie mama nie raz. Zawsze dzielili się ze mną jedzeniem gdy ja byłam głodna choć sami mało mieli. Lily pomagała mi w nauce, pomagała we wszystkim, dlatego nie mogę jej zostawić tak bez słowa. Wybieram numer i po drugim sygnale słyszę jej głos.
-Rose? Coś się stało?
-Lily...... dzwonie się pożegnać.
-Co? Jak to?
-Mam już dość, jadę zacząć nowe życie.
-I zostawisz mnie?
-Nigdy cie nie zostawię, będę się odzywać.
-Dokąd jedziesz?
-Jak na razie do Nowego Jorku, a później zobaczę.
-Gdzie jesteś?
-Na dworcu autobusowym.
-O której masz autobus?
-Za godzinę.
Dźwięk zakończonego połączenia bardzo mnie zaskoczył. Pewnie jest na mnie zła, zadzwonię znowu już z NY. Siadam na ławce, zakładam słuchawki i wsłuchuje się w moją ulubioną piosenkę, opierając głowę o ścianę.Jest dość ciepły wieczór jak na początek lata, po mojej głowie krąży tysiące myśli, z czego będę żyć, gdzie mieszkać, nie mam żadnego planu na start,ale chyba każdy los jest lepszy niż to co mam w tym "domu". Po jakimś czasie czuje mocne uderzenie w udo. 

- Poje... Co ty tu robisz?! - jestem w szoku widząc Lily z torba siedząca obok mnie.
-Jadę z tobą, nie widać?
- Oszalałaś?
-Nie, gdzie ty tam i ja.
-Lily, nie możesz sobie zrujnować życia przeze mnie. Nie wiem co mnie czeka, nic nie jest pewne, a co na to twoi rodzice?
-Wyobraź sobie że mam swój rozum i umiem podejmować sama decyzję i też chcę zaryzykować. A co do moich rodziców to byli smutni ale zrozumieli że chce mieć lepszy start w życie. I patrz dali mi swoje oszczędności abyśmy miały od czego zacząć.
-Lily..
-Rosalindo Johnson, nie ma żadnego ale!- gdy używała mojego pełnego imienia widziałam że to koniec dyskusji.
-Tak jest, Liliano Watson - zasalutowałam jej i wybuchłyśmy obie śmiechem. Właśnie podjechał autobus i ze śmiechem na ustach wsiadłyśmy do niego i ruszyłyśmy po nowe życie do Nowego Jorku. Może nie będzie tak źle? Co dwie głowy to nie jedna.


***************
Po bardzo długiej przerwie znów powracam z tym opowiadaniem, postaram się publikować rozdziały regularnie. Mam nadzieję że tym razem się uda i dokończę opowiadanie, i nie zawiodę was kiepską historią.

Podryw dla sportuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz