Rozdział XIII

491 24 4
                                    

Dlaczego na ślub trzeba zakładać biel? Kto wymyślił tą dziwną tradycje? Najchętniej ubrałabym się w czarną suknie bo dzisiejszy dzień jest najgorszym w moim życiu. Jednak musiałam ubrać się tak jak nakazuje obyczaj. Modliłam się tylko by ta farsa zwana ślubem skończyła się jak najszybciej. Lily jako moja druhna, Adam jako świadek Nathana, paru znaczących gości dla Kosterów i ja, panna młoda. Kroczyłam do ołtarza szybciej niż powinnam, gdy do niego dotarłam podałam Nathanielowi swoja dłoń, duchowny zaczął swoja przemowę a ja po prostu się wyłączyłam. Słysząc słowa" Jeżeli ktoś zna powód dla którego to małżeństwo nie powinno być zawarte niech powie to teraz lub zamilknie na zawsze" liczyłam po cichu na cud, że ktoś to przerwie,ale nic takiego się nie stało, każdy myślał, że ten ślub jest z wielkiej miłości. Przysięga złożona, obrączki założone i ostatnie słowa "Możesz pocałować żonę" wywołały dreszcz na moim ciele, uchyliłam się przed ustami Natha i ucałował mnie w kącik ust, wiedziałam, że mu się to nie spodobało. Przeszliśmy do części restauracyjnej gdzie podana została kolacja weselna, chwyciłam kieliszek z winem i pociągnęłam z niego spory łyk, czując przyjemne ciepło rozchodzące się po moim gardle wywołało chwile rozluźnienia. Poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku i spojrzałam na starsza kobietę, która uśmiechała się do mnie ciepło, nie znałam jej, wiedziałam tylko że była bliska znajomą rodziców braci Koster.
-Kochanieńka nie powinnaś pić w tym stanie, to nie zdrowe.
-Nie jestem w ciąży- posłałam jej grymas na wyraz uśmiechu.
-Oh, przepraszam, myślałam... no bo ten ślub taki nagły..
-Rozumiem pomyłkę,proszę się nie martwić jeśli będę w ciąży, na pewno nie będę narażać swojego dziecka pijąc alkohol.
-Cieszy mnie to kwiatuszku,oby jak najszybciej udało wam się zmajstrować małego bobo.Dzieci to prawdziwa radość, sama dochowałam się dwójki dzieci i już trójki wnuków, to na prawdę sama radość, choć jest wiele nieprzespanych nocy i nie tylko wtedy gdy są niemowlakami- posłała mi oczko i odeszła wracając na swoje miejsce,za pewne obok swojego męża.
Kolacja skończyła się dwie godziny później, szczęśliwa że to przedstawienie dobiegło końca zdjęłam z siebie suknie, uprzednio zamykając się w swojej sypialni. W domu było kilka sypialni i nie zamierzałam dzielić jednej wspólnej z moim "mężem". Zakopałam się pod kołdrą i powoli odpływałam w sen, gdy zaczęło się gwałtowne szarpanie za klamkę.
-Rose! Otwórz drzwi.
-Nie mam zamiaru, w domu jest kilka sypialni, wybierz sobie inna ta jest moja.
-Otwórz te drzwi!
-Nie! Nie będziesz tu spać!
-Otwórz te drzwi do cholery bo je wyważę! 
-Powodzenia!
Nastała cisza i byłam pewna swojej wygranej, ale nadzieja matką głupich. Najpierw jedno uderzenie, później kolejne i kolejne, ze strachem obserwowałam co się dzieję. W końcu w drzwiach pojawiła się wielka dziura, a przez nią przeszedł Nathaniel trzymając w dłoniach siekierę. Wybałuszyłam oczy na ten widok, z jednej strony byłam przerażona z drugiej chciało mi się śmiać na ten widok. Zasapany Nathaniel, dyszący jak byk na corridzie, cały czerwony w ślubnym garniturze, trzymający siekierę tak mocno, że aż mu kłykcie zbielały. Podciągnęłam kołdrę pod samą szyję widząc chęć mordu w jego oczach, czekałam w gotowości na jego ruch.
-Jesteś moją żoną i będziemy spać w jednym łóżku, a co więcej spełnisz obowiązki żony.-odrzucił siekierę w kąt pokoju i zaczął zbliżać się do łóżka jak drapieżnik do swojej ofiary. Przesuwałam się w drugi kąt łóżka aż dotknęłam plecami ramy i droga mojej ucieczki się skończyła. Nathaniel chwycił mnie za kostki i już po chwili leżałam pod nim, gdy spróbował mnie pocałować znów przechyliłam głowę i trafił w policzek czym rozwścieczyłam go przekraczając każdą granice. Chwycił jedną dłonią za moje nadgarstki unieruchamiając mi ręce, drugą złapał za moja brodę i opadł swoimi ustami na moje. Pocałunek był brutalny i zachłanny, całował mocno i szybko, gdy przesunął językiem po wardze prosząc o dostęp, którego mu nie dałam, przygryzł moją wargę, przez co mimowolnie uchyliłam wargi. Wdarł się do środa swoim językiem i rozpoczęła się walka o dominacje. Z każdą chwilą mój opór malał, a zaczynało sprawiać mi to przyjemność co strasznie mi się nie podobało. Na chwilę poddałam się temu uczuciu, moje ciało zaczęło reagować, na skórze miałam ciarki, gdy jego dłoń zaczęła się przesuwać w dół mojego ciała, zatrzymując się na biodrze, które zaczął ściskać, czułam ciepło kiełkujące w moim podbrzuszu i wtedy wróciła moja świadomość. Wykorzystując rozproszenie Nathaniela wyszarpałam ręce z jego uścisku i odepchnęłam go nogą, nie był na to przygotowany, stracił równowagę z głośnym plaskiem wylądował tyłkiem na podłodze,po sekundzie ocknął się z szoku i gdyby wzrok mógł zabijać właśnie leżała bym martwa a nawet poćwiartowana.
-Co ty odpierdalasz?- z gracją podniósł się z podłogi i wyprostował się jak struna,górując nade mną swoim wzrostem.
-To, że zmusiłeś mnie do tego ślubu nie znaczy, że wejdę ci do łóżka- kleknęłam na łóżku by choć trochę mu dorównać wzrostem- Jestem twoją żoną tylko i wyłącznie na papierze.
-Jeszcze będziesz mnie prosić bym cię dotknął i błagać bym cię pieprzył- wysyczał mi w twarz i wyszedł do łazienki, usłyszałam tylko szum wody i ponownie schowałam się pod kołdrę. Szczelnie opatulona czekałam na sen, który nie chciał przyjść, usłyszałam otwierające się drzwi. Spod przymrużonych powiek obserwowałam jak Koster przechodzi przez pokój w samym ręczniku, nisko owiniętym wokół bioder. Wszedł do garderoby by po chwili wyjść w samych bokserkach, zacisnęłam mocno powieki, poczułam jak obok ugina się materac i delikatne szarpniecie kołdry.
-Ale spać w jednym łóżku będziemy i nawet nie próbuj żadnych sztuczek, jeśli będzie trzeba przywiąże ci ręce i nogi do łóżka i nie radzę ci testować czy mówię prawdę. Dobranoc, pani Koster.
Wpatruje się w ciemność a w głowie echem rozbrzmiewają mi dwa słowa "pani Koster". Słyszałam spokojny oddech mężczyzny obok, który spał sobie w najlepsze, gdy ja przeżywałam koszmar życia, nagle jego silne ramie oplotło mnie w pasie przyciągając do twardego torsu. Mimo prób nie udało mi się wyplątać z tego uścisku, w końcu poddałam się i po chwili ogarnął mnie spokój. Odpłynęłam w objęciach Morfeusza.
Ranek nastał szybciej niż się spodziewałam, po wojnie toczącej się w moim umyśle nie spodziewałam się że sen przyjdzie, ale mimo to czuję się jakby coś mnie przeżuło, wypluło i ponownie żuło. Głowa pęka mi niemiłosiernie pomimo że alkoholu nie piłam wczoraj zbyt dużo, słońce razi i pali moje oczy żywym płomieniem, a dźwięk powiadomienia w telefonie rozbrzmiewa w mojej głowie niczym dzwon Zygmuntowski. Diagnoza jest tylko jedna - migrena. Sprawdzam lewą ręką drugą stronę łóżka, boje się ruszać głową by ból się nie wzmocnił, ale wyczuwam tylko pustkę i chłód w miejscu gdzie parę godzin wcześniej spał mój "mąż". Boże.... Ja mam męża... A podobno miesiąc miodowy to najlepszy czas w życiu małżeństwa. Z głośnym jękiem podciągam się do pozycji w pół siedzącej i sięgam po telefon, jasność ekranu jest dla mnie zabójcza dlatego zmniejszam ją na minimalna i odczytuje SMS od Lily.
-Jak noc poślubna pani Koster
-Ledwo żyję, mam migrenę - rozumiesz co to znaczy. - odpisuje szybką odpowiedź i zamykam aplikacje a moim oczom ukazuje się godzina 14. Skoro przespałam już i tak praktycznie cały dzień nie zamierzam ruszać tyłka z łóżka.
 - Bosze lasu szumiącego a co tu się stało?



Hej!
Jak żyjecie? Jak spędzacie tą " kwarantanne"? Ja obecnie poszukuje dobrych seriali bądź filmów do oglądania, polecicie coś?

Podryw dla sportuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz