Rozdział II

822 35 3
                                    

-Lily! No wychodź wreszcie!- siedziałam na miękkiej kanapie, popijając latte w salonie sukien ślubnych już od ponad godziny i przymierzyła chyba ze 40 sukienek i nie mogła się zdecydować na żadna, jakby to był jej pierwszy ślub...Jednak Lily zawsze twierdziła, że musi wyglądać idealnie mimo wszystko, tylko że ona w każdej tak wyglądała, jednak dla niej suknia musiała mieć to "coś", Lily musiała się w niej zakochać. W końcu zasłona przebieralni została odsunięta a blondynka wyszła w ślicznej sukni, której opięta koronka idealnie podkreślała delikatnie ramiona, a całość pięknie współgrała z jej figura (zdjęcie wyżej :D) 

-Wow, Lily wyglądasz po prostu cudownie.
-Sama nie wiem, to nie jest jeszcze to ....
-Lily uwierz,że to jest to. Zawsze wyglądasz pięknie, ale w tej sukni naprawdę wyjątkowo.
-To w takim razie mamy wybraną- uśmiechnęła się szczerze i wróciła do przymierzalni by zdjąć suknie a ja skończyłam swoje latte.

*******

-Czy suknie odbierze pani teraz czy życzy sobie by dostarczyć do mieszkania?- młoda ekspedientka słodko zapytała Lily kiedy ta płaciła za suknie. Nigdy nie kupowałyśmy w jednym sklepie dwa razy sukni, na szczęście w Nowym Jorku sklepów z sukniami ślubnymi było wystarczająco dużo.

-Proszę dostarczyć do mieszkania.
-Adres?- zapytała biorąc w dłonie notes by go zapisać, w tym momencie się wyłączyłam z rozmowy, ponieważ za oknem dostrzegłam mężczyznę który kręcił się przy naszym audi , uważnie mu się przyglądał a następnie zrobił zdjęcie tablic rejestracyjnych. To było na prawdę dziwne. Nie wiele myśląc, szybkim krokiem wyszłam ze sklepu i podeszłam do tego faceta.

-Czego pan chce od mojego samochodu?!- krzyknęłam tuz za uchem mężczyzny czym go wystraszyłam. Był on mojego wzrostu czyli niski,bo ja miałam za ledwie metr siedemdziesiąt , wyglądał na starszego niż 30 lat a  jego twarz ze strachu zrobiła się czerwona.

-Komisarz Mac Hudson. pani bilet parkingowy skończył się 5 minut temu,będzie mandat.

Zrobiłam wielkie oczy, wystraszyłam policjanta a do tego przyczepił się o 5 minut...cholerne 5 minut! Znalazł się służbista. Przybrałam jednak miły uśmiech na twarz, mimo że w środku się gotowałam z nerwów.

-Och, wybaczy pan, panie komisarzu, nie chciałam wystraszyć- przyłożyłam rękę do serca by uwiarygodnić słowa- A jeśli chodzi o ten mandat to czy musi on być? Właśnie wracałam do samochodu, to takie delikatne opóźnienie, ponieważ czekam na przyjaciółkę. 

-Przykro mi, ale nie nie da się zrobić-odburknął znudzony 

-Rose,a co tu się dzieje?-odwróciłam się na głos Lily,a pan komisarz bacznie się jej przygląda.

-Lily to pan komisarz Mac Hudson, niestety dostane mandat , ale mówiłam ci żebyś nie gadała o weselu z tą ekspedientka.
-Przepraszam, ale pani wychodzi za mąż?- zapytał uważnie lustrując Lily od stop do głowy. O to chodziło!

-Tak, za tydzień-odparła Lily z wielkim uśmiechem- Własnie kupiłam suknie ślubna, ahh  ekspedientka musiała wypytać o wszystkie szczegóły i trochę się zagadałam, ale sam pan rozumie to takie wielkie wydarzenie w moim życiu...-Lily się rozgadała na temat swojego ślubu a ja podziwiałam jaka jest genialna aktorka, jej oczy błyszczały kiedy o tym opowiadała a policjant słuchał tego w zachwycie.

-W takim razie nie wystawie pani mandatu, taki mały prezent ślubny dla przyjaciółki. Do widzenia!

-Bardzo dziękuje! Do widzenia!

Gdy tylko policjant zniknął nam z oczu, obie wsiadłyśmy do samochodu i zaczęłyśmy się szczerze śmiać.

-Lily jesteś genialna!

Podryw dla sportuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz