Sofia
Widziałam dziewczynę ciągniętą przez pirata o krótkich kasztanowych włosach oraz hipnotyzujących oczach. Z daleka nie widziałam co on do niej mówi ani o czym, ale wyraźnie starał się odciągnąć ją od tego statku. Lecz nie to zwróciło moją uwagę akurat na nią. To była właśnie dziewczyna z mojego snu, nękającego mnie od wielu nocy. Miała długie czarne włosy, które powoli się zlepiały przez to że ich nie myto. Jej ciemna karnacja rzuciła się natarczywie w oczy.
Jednak ruszyłam bezwiednie w stronę trapu choć pewnie nie zdołałabym zejść na ląd. Mimo to wolałabym podejść sprawdzić czy aby na pewno jest prawdziwa.
- Puść mnie! - krzyknęłam na Dymitra, który złapał mnie w pasie utrudniając zejście.
- Nie, nie możesz zejść!
- Dlaczego? - wybuchłam rozwścieczona jego tandetnym zachowaniem.
- Ponieważ nie - zacisnął palce na moim biodrze. - Pamiętasz moją opowieść? To dobrze, a teraz przyjrzyj się jej skórze.
Zrobiłam to i wydałam zduszony okrzyk. Jej ciemna skóra lśniła wewnętrznym światłem, światłem, które sprawiało, że ludzie w około uśmiechali się radośnie ze zwykłych przyziemnych rzeczy. Dzięki niej ludzie wreszcie dostrzegli innych.
- Ale jej oczy - wyszeptałam widząc w nich zalążki choroby przez zaczerwienione białka oczne.
- Właśnie ludzie ją zabijają - przytaknął. - Jej jedynym lekarstwem jest właśnie to czym jest. A jeśli ten chłopak jest w stanie jej to zapewnić, my się nie mieszajmy.
- A jeśli nie? Co jeśli ona wpierw zginie nim dojdzie do niego, że coś do niej czuje? Bo wy czasami nie potraficie dostrzec tego co jest tak dobrze widoczne.
Dymitr zamarł, niepewnie spojrzał na moją twarz próbując coś powiedzieć, ale aktualnie nie wiedział co. Wolał stać wpatrując się we mnie tępo, czekając na dalsze wydarzenia ze zrezygnowanym wyrazem twarzy. Nawet pozwolił swoim blond włosom latać swobodnie na wietrze.
- Masz rację - zgodziłam się wreszcie. - On widocznie ją kocha skoro traktuje ją z szacunkiem na jaki stać pirata. Ty natomiast jesteś zwykłym kretynem. Kiedy do ciebie dotrze, że ja...
Urwałam czując przeszywający ból w klatce piersiowej. To połączyło się z rozpaczą po samobójstwie z pomocą Dymitra, Willa. Mężczyzna zabił się mówiąc, że w ten sposób ja będę w stanie znów żyć. Zabił się dla mnie i czułam się przez to jak skończona samolubna istota. Najgorszy chłam na ziemi.
- Sofio? Wszystko w porządku? - zaniepokojony mężczyzna pochylił się nade mną z troską.
- Muszę odpocząć - wyminęłam go kierując się w stronę kajuty kapitańskiej. Odwróciłam się po raz ostatni w stronę Miłości, która również na mnie patrzyła. Oddaliłyśmy się od siebie w tym samym czasie. Zgodnie.
I tak zamknęłam się w swoim pokoju płacząc za kimś kto od wieków traktował mnie z obojętnością, a jednak był jedyna osobą pozostającą że mną przez ten czas. Reszta ginęła, przychodziła i pozostawiła mnie, ale on był zawsze w bibliotece gotowy wyjaśnić takiej ignorantce absolutnie wszystko. Mądrości, które jego samego zachwycały.
- Skarbie? - ciocia Tola weszła do środka pobrzękując kluczami wiszącymi jej na szyi. Wydawała się dokładnie wiedzieć co zaszło w mieszkaniu Widzących. - Wiem co czujesz, ale nie odtrącaj od siebie innych to tylko utrudni ci pożegnanie Willa. Musisz dać odejść duszy, która i tak dawno temu powinna odejść.
Zarzuciłam jej ramiona na szyję, gdy tylko usiadła na moim łóżku. Razem becząc wyrzucałyśmy z siebie wszystkie zabawne sytuacje w wykonaniu mężczyzny: jego słowa, gesty czy zachowania. Nawet wyniosłe spojrzenia wydawały nam się pełne życzliwości wobec nas. Tak bardzo chciałyśmy zobaczyć go po raz ostatni z tym aroganckim uśmiechem na ustach kiedy wchodził do naszego pokoju, aby oznajmić jaki jest mądry.
CZYTASZ
Miłość i Sofia
RomanceWiecie może jak to jest być duchem? Ja wiem i chętnie opowiem Wam o plusach i minusach, zostania po śmierci na ziemi, a konkretnie na promie na planecie Konstuncji. Tym bardziej, że nieoczekiwanie dostaję drugą szansę na powrót do życia. Jednak co s...