Rozdział I

969 138 44
                                    


Była noc. Księżyc niczym lampa w salonie, ozdabiał gwieździste niebo. Mimo, że było już bardzo późno, to blask ciał niebieskich na niebie, oświetlał całą okolicę. Moi rodzice wyjechali godzinę temu na zakupy, bo pracowali od 8smej rano i mogli tylko pojechać na zakupy wieczorem, albo w nocy, no generalnie po pracy. Byłam więc w domu sama, tylko ja i mój wierny przyjaciel komputer. Postanowiłam, że wejdę na facebooka by sprawdzić, co ciekawego dzieje się na świecie. W ten usłyszałam dźwięk wiadomości. Napisał on. JDabrowsky.

-cześć Karolina;

Nogi miałam miękkie jak z waty, nigdy nie pisał do mnie o tej porze. Czasami mu się zdarzało napisać, ale to tylko w porach obiadowych, więc troszeczkę się zdziwiłam.

-Cześć. - odpisałam z dawką ostrożności.

-Piękną masz koszulkę na sobie - odpisał. Ale... skąd on wie? Że mam teraz koszulkę, równie dobrze mogłabym siedzieć teraz w samej bluzie, bo jest zima.

-Dziękuję. - odpisałam, lekko ze strachem.

-Proszę. - Jezu, czy ja napisałam coś nie tak? Odpisał tylko "PROSZĘ", może nie powinnam udawać takiej niedostępnej i takiej fiu wzdiu do przodu.

Nagle, niczym burza piaskowa na pustyni, niespodziewanie coś zabrzmiało na piętrze niżej, jakby otwierały się drzwi, ale moi rodzice lubią robić długo zakupy, więc to nie oni.

-HAAALO! - krzyknęłam. Jesli ktoś tam jest, to niech odpowie. NIECH CHOCIAŻ KRZYKNIE, ŻE JEST PRZESTĘPCOM.

Cisza. Nikt się nie odzywa. I tak bym stała w tej cichej ciszy, gdyby tu nagle nie odgłos kolejnej wiadomości. TYDYM.

-Co tam?- zapytał JDabrowsky.

-Chyba ktoś jest w moim domu, nie wiem co robić - chyba zepsułam, bo to mało romantyczne, ale no kurcze, no nie wiem rzeczywiście co robić, ale chociaż mogłam mu tego nie pisać, by nie czuł, że jestem mało zdecydowaną dziewczyną, strachliwą.

-To ja.

-Co Ty?

-To ja jestem na dole.

Poczułam szczęście, mój idol jest na dole.

-Żartowałem.

NAJGORZEJ, to nie był JDabrowsky, to był ktoś obcy, a wątpię by to był rezi, albo multi których też lubię, więc to musi być przestępca. Ubrałam skarpetki, by się nie przeziębić i zeszłam na dół.

Firanka Karolina SitarzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz