91

337 37 15
                                    

Będąc już w ósmym miesiącu ciąży byłam kompletnie przerażona porodem i tym wszystkim. Niestety Jorge nie mógł być ciągle w domu, ale w związku z tym, że Sofia nie nagrywała nic na nową płytę zgodziła się posiedzieć ze mną, w razie czego, kiedy mojego narzeczonego nie będzie.

Wszystko zaczęło się tak szybko. Krzyknęłam, że jedziemy do szpitala, kiedy poczułam skurcze.  Bałam się bardzo, więc pezy najmniejszym odczuciu, że dziecko się zbliża panikowałam i kazałam zawozić się do lekarza.

Sofia poprowadziła mnie do windy i w niepokoju stukałyśmy butami o podłogę. Dotarłyśmy do jej samochodu, a ona ruszyła.

- Zwolnij Sof, nie chcę być plackiem przed ślubem.

Zdecydowanie mogłam powiedzieć, że brunetka stała się moją najlepszą przyjaciółką. Pomagała mi w doborze sukni ślubnej jak i wszystkich innych ubrań, bo miała lepszy styl.

Byłyśmy w środku szpitala, kiedy ona zaczęła krzyczeć "NARZECZONA JORGE BLANCO RODZI POMÓŻCIE JEJ".

♡Jorge♡

- Hej, wszystko w porządku? - zapytałem z uśmiechem odbierając połączenie od Carson.
- Blanca rodzi, przyjeżdżaj szybko. - zacząłem panikować. Wybiegłem ze studio do samochodu i jak ci z filmu "Szybcy i wściekli" odejchałem pędem z podjazdu. Najprawdopodobniej zatrzyma mnie policja, ale teraz mam to głęboko gdzieś.

Byłem już w budynku, kiedy kobieta ze sztucznym, firmowym uśmieszkiem zapytała

- W czym mogę pomóc?

- Blanca Santos. W trakcie porodu. Proszę podać numer sali.

- Jest pan kimś z rodziny? Nie wolno mi podawać takich informacji ze względu na to, iż rzeczona kobieta jest sławna. - myślałem, że rozszarpię tę babę.

- Jorge Blanco. Narzeczony. - na mojej twarzy widniał grymas.

- Sala numer 335, ale niestety nie można tam wchodzić. Proszę zacze - lecz dalej już jej nie słuchałem tylko biegłem ile sił w nogach na porodówkę. Już z daleka widziałem machającą do mnie Sofi z przejętym wyrazem twarzy.

- Co tak długo? - rzuciła

- Jakaś głupia wydra na recepcji robiła problemy. Co z Blancą?

- Nikt z tamtąd nie wychodził.

Usiedliśmy na plastikowych krzesełkach, ale nic nie działo się przez kilka godzin. Nagle drzwi się otwarły, a my podnieśliśmy się jak oparzeni.

- Co z nią? - zapytałem

- Niestety, ale dziecko nie przeżyło. Zaplątało się w pępowinę. Przykro mi. - uśmiechnął się smutno i odszedł. Co za skurwiel. Szybko wszedłem do sali zastając moją narzeczoną płaczącą. Złapałem ją za rękę. Odtrąciła mnie.

- Idźcie stąd jeśli macie mi mówić jaka jestem beznadziejna.

- Kochanie, nie przejmuj się. Widocznie Bóg nie chciał, żebyśmy byli rodzicami teraz.

Podniosła się, a ja przytuliłem ją do siebie. To dziecko nie było teraz ważne. Musiałem jej pomóc wyjść z tego, ona nie może się zadręczać. Niedługo odbędzie się nasz ślub, a ona nie może płakać. Nie potrafię na to patrzeć.

***

przepraszam ok

#chamskareklama zapraszam na poradniki do okładek mojej koleżanki ezziesky 💕 besoski

+ TUMBLR DO SI TU TE VAS NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE 👉👉 situtevas-stuff.tumblr.com

hey blanco i'm blanca, jorge blanco.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz