Rozdział 1

92 7 4
                                    

- Nic nie warta- Poprawiłem okulary.

Patrzyłem jak klacz odchodzi. Miała zaraz nam pokazać jaki talent w sobie kryje.

- Ma klasę- Powiedział jeden ze stajennych.

Uśmiechnołem się do się do siebie.

- Zobaczymy jak biega- Powiedziałem, patrząc w skupieniu. Nie można niczego stwierdzić, dopóki się nie zobaczy.

Klacz zaczeła kłusować. Zapierało dech w piersi. Długie piękne nogi podwajały jej kroku. Byłem zachwycony.

Ruffian była zbudowana niczym zegarek, poruszała się harmonijnie. Miała smukłe, silnie ciało, głowe i szyje o tak szlachetnej linii ,jakby nakreślił je Dowinchi.

***** APRIL 1974 ****

Nastał ranek, dziś klacz miała nam pokazać co potrafii na torze.

Gdy Dżokej dosiadł klacz, zaczoł kłusować przed szybkim biegiem.

-1200 Metrów

- Niepogardzaj.

Mój koń znalazł się w nieznanym otoczeniu, słyszał nowe dźwięki, widział tor poraz pierwszy.

Klacz zaczeła biec coraz szybciej, włączyłem stoper. Zaczeło się za nią kurzyć. Czułem że to będzie prawdziwa niepokonana klacz. 

RUFFIAN |ZAWIESZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz