26. Wyznania

311 20 0
                                    

- Ten film się już skończył ? - Pytam Wtulając w bok blondyna, na głowie mając jego bluzę.
- Tak, możesz już wyjsć ze skorupki żółwiku - Odkrywa kawałek materiały, odrazu podnoszę wzrok na jego twarz, ma prześliczne ciemne oczy. Ross został moim chłopakiem rok temu, gdy przyszłam do nowej szkoły.
- Mówiłeś że ten film nie jest straszny.
- Ups ! - Wzrusza ramionami chichocząc - Będę się zbierać - Patrzy na zegarek, który ma na ręku.
- Musisz ?! Przecież jutro jest wolne - Puszczam go i znajduje się w pozycji siedzącej.
- Wiesz, nie spieszy mi się tak bardzo, gdyż rodzieństwo baluje w klubach - Wstaje i wyjmuje komórkę. Trochę głupio mi jest że nigdzie nie poszliśmy przez moje samopoczucie.
- Przepraszam że nigdzie nie wyszliśmy - Znowu podnoszę wzrok i otulam się jego bluzą.
- Rozumiem, kochanie - Klęka przede mną i całuje w czoło - Wszystko dobrze ?
- Musze do toalety.
- To idź - Wstaje. Marszczę brwi - Anastazja, nie mów że się boisz ? - Podnosi brew. Kiwam głowa.
- Pójdziesz ze mną ? Znaczy zostaniesz za drzwiami ?
- Nie mam innego wyjścia - Uśmiecha się. Wstaje przed Rossem i idziemy do toalety. Myśle nad jedna rzeczą... - Okey, jesteśmy przed drzwiami.
- Zaraz, jestem - Uśmiecham się i wchodzę do środka.

Wychodzę z toalety. Oczywiście nie odbyło się to bez głupich żartów blondyna typu bawienie się pstryczkiem.    
- To co robimy ? - Pyta robiąc herbatę.
- Wiesz Ross, myślałam że... - Przelizuje usta - Że...
- No mów, kochanie - Obejmuje mnie w tali i całuje.
- Zostaniesz na noc ? - Zakrzywiam kącik ust.
- Dobrze - Całuje mnie. W tym całym roku spaliśmy ze sobą tylko z dwa, trzy razy ( nie, nigdy do tego nie doszło ) - Zamawiamy pizzę ?
- Jest już późno, nie mam chęci - Podchodzę do blatu, opierając plecami.  Chłopak, podchodzi do mnie, łapie moją twarz w dłonie.
- Anastazja, jesteśmy już ze sobą rok - Patrzy głęboko w moje oczy. Kciukiem Mizia mój policzek - Myślałem byśmy zrobili następny krok, chyba wiesz co mam na myśli ? - Kiwam głową - Jesteś gotowa ?
- Tak - Mruczę. Chociaż że mój głos jest spokojny i trochę niepewny, chce tego.
Całuje mnie, nic odmiennego. Dłońmi zjedzą do moich pośladków, zaciska na nich dłonie. Wskakuje na niego i wchodzimy do mojej sypialni.
Kładzie mnie na łożku i przestaje mnie całować, podnoszę wzrok. Zdejmuje ze mnie bluzkę, a potem spodenki. Zjedzą ustami do szyj. Zdejmuje z niego ubrania.
Teraz nic nie mamy na sobie. Kładzie się na mnie, kładę nogi na jego biodrach.
- Kocham Cię - Szepcze i wchodzi we mnie. Jest mi z nim dobrze, trochę bałam się ale teraz jest inaczej, kocham go.
- Ross ! - Szepcze. Wiem, że to nie jest jego pierwszy raz, przeciwieństwie do mnie.
- Jesteś tylko moja, na zawsze - Całuje mnie.
- Jesteś tylko mój, na zawsze.

Idę ciemną uliczką, tylko kilka lamp rozświetla drogę. Nie wiem czy dobrze robie idąc na to spotkanie z Rossem ale trzeba to zakończyć.
Skręcając w druga uliczkę. Zauważam Lynch. Biorę głęboki wdech i podchodzę do niego. Stoi tyłem.
- Ross - Odwraca się. Ubrany na czarno, inaczej niż zawsze.
- Anastazja - Podnosi brew.
- Musimy to zakończyć w tej chwili !
- Czemu ? - Wzrusza ramionami.
- Pracujesz z Mattem, on może się domyślać, a jak wpadniemy to będziemy przegrani - Widzę że wywraca oczami z tego co mowie - Nie chce byś stracił prace przez taką głupotę.
- Głupotą jest to że chcesz to zakończysz - Patrzy na mnie - Tęskniłem za tobą, teraz chce aby te lata wróciły.
- Ross, one nie wrócą - Podchodzę do mury i opieram się, trzymając ręce w kieszeni.
- Ostatnio kłócisz się dużo z Alexem - Zmienia temat. Marszczę czoło.
- Skąd to wiesz ?
- Widzę to po tobie że nie jesteś szczęśliwa - Odwraca się w moją stronę.
- Mam Ci przypomnieć jak liczyło się dla ciebie muzyka ? - Lynch przystaje - Od kiedy byliśmy już dłużej, mniej sie spotykaliśmy czułam się zaniedbana Alex mi ciebie zastępował - Podnoszę wzrok.
- Teraz ja go zastępuje - Podchodzi do mnie - Żałuje tego, tak bardzo żałuje. Kocham Cię - Zauważam w jego oczach iskierkę. Taką samą gdy pierwszy raz doszło do naszego stosunku, gdy to mówił.
- Ross, nie chce ranić Alexa ! - Odpycham go.
- Anastazja - Podchodzi do mnie i całuje. Powinnam go odepchnąć i odejść ale nie chce tego robić, tęskniłam za nim, czasem leżąc w łożku myślałam co teraz robi chociaż że koło mnie leżał Alex.
- Przepraszam, Rossy, tak bardzo - Mówię to ze łzami w oczach i odchodzę.

Jestem rozdarta. Kocham ich obu, a nie wiem którego bardziej.
Wchodzę do mieszkania. Nie wiem czy widać że płakałam, nie obchodzi mnie to.
Zdejmuje buty i wchodzę do kuchni. Cisza, czyżby mąż poszedł spać, nie sądzę.
Zaczynam cicho szlochać, chce odpocząć od tego wszystkiego.
- Skarbie ? - Słyszę zatroskany głos męża. Nie podnoszę wzrok - Wszystko w porządku ? - Podchodzi do mnie i przytula - Ana, ty masz gorączkę ?! - Przykłada dłoń do czoła.
- Alex, ja... - Chce mu wszystko wyjawić. Puszczam go i staje przed nim - Źle się czuje - Wycieram oczy. Stchórzyłam ale nie mam na to sił.
- Poczekaj, zrobię Ci kąpiel, a jutro zostań w domu - Łapie moją dłoń i całuje - Kocham Cię.

- Trzydzieści osiem i pół, pięknie - Mówi mąż patrząc na termometr - Gdzie ty się tak załatwiłaś ?
- Nie wiem - Kręcę głowa. Ostatnio ochłodziło się w Londynie, a ja często bez niczego chodziłam na papierosa czy z Rossem jakoś tak na balkonie.
- Oj, skarbie - Siada - Myśle że przez to ciagle wychodzenie na papierosa - Gładzi moją skórę.
- Zostaniesz jutro ze mną ? - Podnoszę na niego wzrok.
- Nie mogę ale wrócę wcześnie - Całuje mnie. Zaczynam kasłać - Jutro zadzwoń do lekarza.
- Okey, może pójdę spać do gościnnego, żebym Cię nie zaraziła.
- Zostań tu - Kładzie mi dłoń na biodrze i delikatnie masuje - Mówiłem Ci już jak bardzo Cię kocham ? - Chichocze.
- Tak i to nie jeden raz, ale powiedz to jeszcze raz - Chowam dłonie pod poduszkę.
- Kocham Cię.
- Zostań ze mną, proszę - Dotyka moich rozpalonych policzków - Ale zostań tak jak kiedyś, połóż się obok mnie.
- Posuwam się do tyłu, mąż kładzie się na boku, na przeciwko mnie - Zawsze gadaliśmy o wszystkim, to były moje ulubione wspomnienia z tych czasów - Uśmiecham się - Zaczniesz.
- Okey - Wzdycha i spuszcza wzrok - Kiedyś miałem więcej do powiedzenia, czuje że się starzeje i to bardzo chociaż że mam trzydzieści lat. Teraz ty ? 
- Ciagle mnie pociągasz, tak jak kilka lat temu, nadal mi się podobasz. Nawet w tych długich włosach - Chichocze.
- Kiedy mieliśmy pierwsza próbę byś zaszła, chciałem mieć dziecko myślałem nad tym długo - Czuje ciepełko w sercu, chociaż że się trzęsę - Zimno Ci ? - Okrywa mnie kołdrą.
- Nie, chciałbyś mieć dziewczynkę czy chłopca ?
- Obojętnie, naprawdę chciałem mieć dziecko - Wzrusza ramionami.
- Czasem myśle że powinnam ciebie pierwszego poznać - Spuszczam wzrok. Wiem że uznacie to za wariactwo ale tak bardzo bym nie cierpiała teraz.
- Nie chciałabyś, naprawdę Ana.
- Czemu ?! - Wzdycha.
- Bo nie szukałem związku, zraniłbym Cię. Bawiłem się, wiem że powinienem dziękować tobie za to że mnie zmieniłaś  - Bierze w dłoń moją dłoń.
- Sama miałam popieprzona sytuacje - Wzruszam ramionami - Alex ?
- Słucham, skarbie ?
- Podkradam czasem twoja golarkę - Wybuchamy śmiechem.
- Od kiedy ?
- No, czasem.
- Weź już ją sobie - Chichoczemy. Nagle zaczynam ziewać - Księżniczka, idzie spać - Wstaje, puszczając dłoń. Przykrywa mnie kołdra - Przyjdę jeszcze rano - Całuje mnie - Dobranoc.
- Dobranoc.

Czekam na komentarze !!!

Kochanek doskonały // Turner & Lynch ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz