- Już jestem! - Poinformował Alex. Powoli schodzę ze schodów ubrana w czarny, jedwabny szlafrok, włosy rozpuszczone - Matt mnie podwiózł.
Schodzę z ostatniego schodka i staje przed nim.
- To dobrze że już jesteś - Uśmiecham się, krzyżując ręce na piersi.
- Skończyliśmy trochę wcześniej - Zdejmuje ostatniego buta i podnosi wzrok. Po jego minie można łatwo poznać że jest zaszokowany, Okey nie zawsze go witam w takim stroju - Oh...
- Widzę że jesteś zaskoczony - Podchodzę do niego, kładę ręce na jego ramionach i całuje w policzek.
- Nawet nie wiesz jak - Uśmiecha się. Wtulam się w niego, kładąc jedną nogę na jego biodro - Przepraszam że rano zachowywałam się jak zołza - Całuje go w usta.
- Okey, każdy czasem ma zły humor - Po chwili wskakuje na niego - Ana?!
- Chodź na górę, proszę - Szepcze mu do ucha i całuje w szyje, palce wplątuje w jego ciemne włosy.
- Ana, o co cho... - Zamykam jego usta moimi. Czuje jak zaciska dłonie na moich pośladkach.
Wchodzimy powoli na górę, wiem że Alex nie odpuści tego, nawet jeśli jest po pracy.
Przekraczamy próg sypialni. Kładzie mnie na łożku, znajduje się nade mną.
- Alex - Spuszczam wzrok w dół i Rozpinam jego koszule.
- Słucham? - Całuje moją szyje, delikatnie kładąc się na mnie. Przygryzam wargi.
- Możesz dzisiejszego wieczoru robić ze mną co chcesz - Zsuwam z niego ubranie.
- Serio?! - Pyta zaskoczony.
- Tak, kochanie - Podnoszę brew, na jego twarzy pojawia się szczery uśmiech. Właśnie zgodziłam się na to by Alex pokazał swoją ciemną stronę.
- Kocham Cię - Szepcze i odwiązuje mój, nic pod nim nie mam.
Zsuwam z niego spodnie.
Odwraca mnie na brzuch i tylko czuje na sobie jego dotyk, który znajduje się na plecach.- Anastazja?
- Co, skarbie? - Całuje go w mostek, leżąc na jego nagim torsie.
- Czemu się na to zgodziłaś? - Delikatnie podnoszę się patrząc prosto w jego oczy.
- Bo Cię kocham - Wzruszam ramionami. Przybliżam się by go pocałować ale odsuwa się.
- Ale ty nie lubisz jak za bardzo się wczuwam - Wywracam oczami - A dziś chciałaś mnie zabić, Ana?! - Pyta zdziwiony. Próbuje zachować spokój.
- Przestań! Czasem chce abyś się wyżył na mnie - Prycham.
- Anastazja, zrobiłaś jedna rzecz, która wpajasz mi od początku naszego wiązki. Jestem zdziwiony.
- Alex! - Siadam na nim okrakiem - Zmieniłam zdanie, jesteś moim mężem chce czasem zmienić te rutynę w łożku w coś innego - Patrzymy sobie prosto w oczy.
- Gadaj, co zrobiłaś? - Spuszczam wzrok ale po chwili podnoszę.
- Nie będziesz krzyczał? - Wywraca oczami.
- Nie.
Biorę głęboki wdech.
- No wiesz... parkując twoim autem, No...
- Co?! Powiedz że go nie rozbiłaś?! - Podnosi głos.
- Nie, znaczy tak, znaczy trochę tył - Mąż zrzuca mnie z siebie i wstaje z łóżka ubierając się - Alex, ale nie zauważyłam... ściany - Owijam się kołdrą.
- Co mnie do cholery jasnej podkusiło dać Ci mój samochód - Zapina pasek od spodni.
- Alex, przepraszam - Ubieram szlafrok - Byłam wkurzona.
- Swoje Camaro rozbiłaś w miesiąc. Wiesz jął bardzo zależy mi na tym aucie - Wiem, kochanie - Zawiązuje na brzuchu pasek. Alex jest bardzo wkurzony. Po chwili wychodzi z sypialni - Gdzie idziesz?
- Zobaczyć samochód.
Kurwa.- Ana - Słyszę ciche westchnięcie męża. Zdenerwowana obgryzam skórki wokół paznokci. Mąż już trzeci raz okrąża auto - Na szczęście tylko tył jest wgnieciony - Wstaje z klęczków.
- Przepraszam, nie chciałam - Mówię łamiącym głosem.
- Ana, jesteś nienormalna - Podchodzi do mnie.
- No wiem - Odwracam wzrok. Po chwili słyszę jego śmiech.
- Czemu się uśmiechasz? - Pytam zaszokowana. Myślałam że mnie zamorduje.
- Dałaś mi się abym nie był zły na ciebie? - Kiwam głową - To Ci się udaje - Cmoka mnie w usta.
- Przepraszam, byłam tam zamyślona - Krzywię kącik ust.
- Okey, patrząc tak teraz na ciebie - Zakłada mój kosmyk za ucho - Widzę jął mi obciągnęłaś - Wybucha śmiechem.
- Oh, przestań. Za dużo dla ciebie robie - Wchodzę do windy.
- Bo mnie kochasz, a ja ciebie - Wchodzi za mną.Idę na spotkanie z Lynch'em. Nie mam na to chęci i natchnienia.
Wchodzę do kawiarnii. Przy jednym stoliku siedzi blondyn, podchodzę do niego.
- Hej - Siadam przed nim.
- Cześć, maleńka! - Nachyla się i całuje mnie w usta.
- Ross...
- Tak, wiem! Alex, czymś Cię oczarował i teraz ja nie istnieje - Z uśmiechem na ustach wywraca oczami.
- Zazdrosny?
- Nawet bardzo, kochanie - Przeciera palcem podbródek.
- Ross, to wszystko bez sensu - Opadam na oparcie krzesła, cieżko wzdychając.
- Bawimy się, kochamy, mamy z tego kosztach - Bierze łyk kawy - Chcesz coś?
- Nie, dziękuje.
- Wiesz, że Alex chyba też cię zdradza? - Podnosi brew.
- I co jeszcze?!
- Nic, tylko Ci mówię - Wzrusza ramionami - Łyk?
- Mogę - Zabieram z jego dłoni kubek, delikatnie dotyka mojego kciuka. Ostatecznie odbieram z jego rąk i pije ciepła kawę.
- Kiedy przyjdziesz do mnie?
- Narazie mam robotę - Dodaje mu naczynie - Dzięki.
- Nie ma za co kochanie.- Robie białe pranie, masz jakieś koszule? - Opieram się o framugę drzwi.
- Wszystkie dałem - Wpatrzony jest w ekran komputera.
- Napewno?
- Napewno.
- Na sto procent?
- Na sto procent.
- Serio?
- Serio.
- Na milion procent.
- Anastazja!! - Podnosi głos, podnosząc na mnie.
- Tylko się pytam - Chichocze i wychodzę z jego pokoju.
Porządkując pranie pisze jednocześnie z Rossem.
Siedząc na puszystym dywanem.
Biorąc setną koszule do ręki widzę na kołnierzu na niej szminkę.
Marszczę brwi i przykładam materiał do nosa. Damskie perfumy ale nie moje.
Próbuje zachować spokój, bo nie wiem co myślec.Jeszcze może trzy rozdziały i Epilog i... druga część !!
Dzisiaj jadąc do szkoły w autobusie wymyśliłam. Pojawi sie jeden z moich idoli.
Czekam na komentarze!!
CZYTASZ
Kochanek doskonały // Turner & Lynch ✔️
Fanfic" Ross, to nie to co myślisz ?! " " Nie ?! To wytłumacz dlaczego poszłaś do łóżka z nim ?! " " Sama nie wiem... " " Po tylu latach z tobą robisz mi taką rzecz... Zrywam z tobą. " " Ross, proszę !! Przepraszam !! " " Widzisz mnie ostatni raz !! Najl...