Rozdział 4

241 15 0
                                    

  - Cześć braciszku - powiedziałam wchodząc do Sali, Michael rzucił mi podejrzliwie spojrzenie.

- Co jest siostra?

- Nigdy nie uwierzysz jak Ci powiem, co robię od kilku dni.

- Tylko mi nie mówi, że uczysz się jeździć pod wyścigi?

- Dobra nic nie mówię - powiedziałam siadając na krześle koło łóżka.

- Jezu nie wierzę. Doczekałem się dnia, w którym moja siostra zaczęła jeździć autem, a nie udawać, że jeździ - powiedział podekscytowany.

Pokręciłam głową z niedowierzaniem, serio za taką mnie minęli? Po prostu genialnie!

- Nie zapędzaj się tak z zachwytem, robię to tylko dla ciebie.

- Czekaj. Ty chcesz zastąpić mnie w wyścigach?

- A co myślałeś, że robię to ot, tak sobie? Jasne, że cię zastąpię.

- Sel, proszę nie rób tego. Styles i jego banda cię nie oszczędzą.

- Tego nie musisz mi mówić. Ten debil próbuje mnie poderwać, chcę tylko zobaczyć jego minę jak go zmiażdżę - Michael przyglądał mi się w dość dziwny sposób, westchnął i uśmiechnął się.

- Pokonasz go, jeszcze nigdy nie widziałem, żebyś tak się na kogoś uwzięła.

- A Damon?

- Nie, to nie jest to samo. Widzę w twoich oczach szczęście i satysfakcje, gdy mówisz o zniszczeniu Harry'ego - wyjaśnił i przytulił mnie.

Dawno nie czułam się tak szczęśliwa, jak teraz. Pomimo że Debil leży w szpitalu jestem szczęśliwa, sporo czasu nie było mnie w domu i zapomniałam już jak to jest żyć tutaj.

- Nie tęsknisz za tym?

- Tęsknię, ale wiem, że jeśli teraz skończę studia to zawiodę Diego i Darcy.

- Na pewno byłoby im przykro, ale zrozumieliby. Poza tym oni za tobą tęsknią więc myślę, że byliby szczęśliwi.

- Został mi tylko jeden rok. Chyba tyle przeżyją?

- Czyli wracasz na stałe do Vegas jak skończysz szkołę?

- Tak, długo mnie tu nie było i widzę ile straciłam. Poza tym, jeśli skopanie dupy Stylesowi mi się spodoba to będę to chciała kontynuować.

- Ty się na serio na niego uwzięłaś. Jestem z ciebie dumny siostra – powiedział a w jego oczach zobaczyłam błysk zadowolenia i dumy.

- Dzięki, ale jeszcze nie masz powodu do dumy. Jak na razie Louis chce mnie zabić, więc nie ma się czym chwalić.

- Louis?! Żal mi go. Debil jeden! Jak go na mówiłaś?

- Mam swoje sposoby - odparłam, na co miś wybuchnął śmiechem.

*************

Jęknęłam i wyjechałam spod auta. Dlaczego w żadnym aucie jeden klucz nie może pasować do wszystkiego? Czy to jest aż takie trudne? Przecież gdyby pomyśleli nie trzeba by było trzymać tyłu kluczy i jeszcze ich dopasowywać!

- Kurwa! Gdzie jest ten klucz! Czemu wszystko jest tutaj poprzestawianie! Do jasnej cholery! Kto naprawiał auta w moim garażu! – warknęłam przeszukując klucze leżące na stole - Zabiję każdego, kto tu wejdzie! Gdzie do kurwy nędzy jest wałek rozrządu!

- Mnie też stąd wygonisz, skarbie? - obróciłam się powoli słysząc ten głos, moim oczom ukazał się nie kto inny jak Styles. Nóż kurwa jeszcze, jego mi brakowało!

- Jeszcze ciebie mi tu brakuje - warknęłam i zaczęłam szukać paska - nie dość, że ktoś mi wszystko poprzestawiał to jeszcze On musiał tutaj przyjść.

- Tak właściwie, co tu robisz?

- No co robię we własnym garażu, to chyba jasne, że naprawiam samochód!!

- Widzę. Tylko że to już nie jest twój garaż, teraz jest mój! – mówi z naciskiem na słowo „już" i "mój" a ja patrzę na niego nie wiedząc, o co mu kurwa chodzi.



Mamy kolejny rozdział miśki 😉
Jak tam? Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba 😃

Lecę pisać kolejny 💜

DangerousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz