Rozdział 11

63 2 0
                                    

Kolejny wyścig miał odbyć się dzisiaj w nocy, tym razem miało być inaczej. Z racji tego, że nasza poprzednia lokalizacja została zdemaskowana, musieliśmy znaleźć sobie inne miejsce na wyścig.
Oczywiście nie interesuje mnie, gdzie będziemy się ścigać, mnie zależy tylko na zniszczeniu Harry'ego.
Każdy z nas był nakręcony na ten wyścig, ale tata słusznie zauważył, że ja byłam bardziej niż inni nakręcona. Jest to zrozumie zwłaszcza, iż muszę odzyskać swój warsztat.

- Sel musisz go pokonać - powiedział do mnie Zayn wieczorem przy kolacji.

- Zdaję sobie z tego sprawę - odparłam.

- Pamiętaj nie zależnie od tego, co się stanie musisz jechać dalej - dodał Louis.

Rada nie była zła, choć patrząc na to, co on ostatnio zrobił, zaczynam się zastanawiać czy słuchać jego rad. Nie to żebym nie szanowała go, po prostu nie jestem w stanie brać go na poważnie, gdy przypomnę sobie jak przywalił w ostatnim wyścigu.

- Dobrze, dobrze. Tylko pamiętaj, wyrób sobie w zakręt.

Na moje słowa wszyscy wybuchnęli śmiechem. Louis zrobił obrażoną minę i udał, że zatyka uszy.

- Przestaniecie w końcu o tym mówić - warknął.

- My możemy, ale jestem pewien, że ludzie z naszej widowni długo tego nie zapomną - mruknął Zayn.

W sumie miał sporo racji ludzie lubią często powielać te same informację przez długi czas. Już wystarczy, że my się z niego nabijamy, a co dopiero inni ludzie. Jego wyczyn zostanie zapamiętany bardzo dobrze, zwłaszcza że jest uważany za jedną z lepszych osób w tym, co robi. Trochę przypomina mi Michaela on też lubi się przechwalać, a jak przyjdzie co do czegoś to i tak wychodzi to średnio.

- No już dobrze. Przestańcie go denerwować, w końcu on też dzisiaj jedzie - powiedziała mama.

Nie ważne co by mama nie powiedziała wszyscy i tak jej słuchają, dlatego już po chwili nikogo nie było w kuchni. Każdy poszedł w swoją stronę i starał się czymś zająć przed wyścigiem. Oczywiście dla mnie nigdy wyluzowanie nie było proste, mój problem z tym głównie brał się stąd, iż w dzieciństwie zawsze dzieci dokuczały mi z powodu tego, że jestem adoptowana. Chłopaki próbowali coś z tym zrobić, ale nie ukrywam, iż im się to nie za bardzo udało. Dlatego często zamykałam się w pokoju sama albo uciekałam w oglądanie wyścigów chłopaków. W Londynie nauczyłam się jeszcze jednego sposobu, ale nie mogę tego zrobić, bo nie pojadę dzisiaj w wyścigu. Tak jak możecie się domyślić, w Londynie nauczyłam się balować i dużo pić, ale nie mogę tego teraz zrobić.
No nic trzeba coś nowego sobie znaleźć, z ciężkim sercem udałam się do pokoju i położyłam się na łóżku. Zerkając w sufit zaczęłam zastanawiać, się nad tym, co się dzieje między mną, a Stylesem. Między nami jest coś między nienawiścią a ciekawością. Nienawidzę go za to, co zrobił mojemu bratu, ale z drugiej strony jestem ciekawa jego osoby. Nie chodzi mi o to, jak wygląda, ale o jego charakter. Kiedy jest ze znajomymi jest całkiem inny, niż to, co ja widziałam przez krótką chwilę w domku. Z drugiej strony ja mam to samo, oczywiście nie mówię, iż go polubiłam, ale jest to fascynacja jego osobą. Co już dla mnie jest samo w sobie dziwne.

Między nienawiścią a miłością jest cienka granica.

***************

Nowa trasa była jeszcze lepsza niż poprzednia, było w niej jeszcze więcej zakrętów i ciekawych wyzwań . Trasa znajdowała się kilka, kilometrów od poprzedniej trasy. Ludzi oczywiście tak jak poprzednio było bardzo dużo.

- Myślałem, że zrezygnujesz - usłyszałam znany mi już dobrze głos. Zarówno Harry, jak i jego kumple nie mogli nie przyjechać z pompom, ale starała się nie zwracać na to najmniejszej uwagi.

- Oj, Styles ty jeszcze mnie nie znasz. Ja nigdy się nie poddaję - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego szyderczo. Pozostawiając ich z zaskoczony mi minami wsiadłam do swojego autka.

- Witam was poraz kolejny na wielkim wyścigu. Niestety poprzednio nie udało nam się dowiedzieć, kto tym razem wygra. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Szczególnie że już mamy mniej więcej pojęcie jak Rebel może namieszać w rankingu. Uważałbym na nią chłopaki.

Po prostu go kocham, nie wiem jak on to robi, ale jestem mu wdzięczna. Otworzyłam szybę i pomachała ma do tłumu, który od razu zaczął krzyczeć głośniej. Spojrzałam się po obu stronach i tak jak przypuszczałam dostrzegłam wściekłość Harrego i chyba Liama. No cóż, chłopaki, ze mną nie będzie tak łatwo.

- Zawodnicy gotowi!!!!

Na znak gotowości, każdy z nas zaczął dodawać do silnika gazu by wydobył się charakterystyczny warkot silnika. W tym samym czasie skąpo ubrana dziewczyna z flagą stanęła na linii startu.

- 3,2,1 Start!!!

Wszyscy szybko ruszyliśmy, tym razem każdy z nas wszedł pięknie w zakręt. Wiedziałam już mniej więcej, do czego jest zdolny Harry, więc tak jak poprzednio postanowiłam odrobinę być za nim. Tym razem na przodzie był Harry z Zaynem, chłopaki wzajemnie mnie wyprzedzali się zderzak w zderzak. Głupcy, tutaj ważna jest finezja, a nie testosteron. Uśmiechnęła się i zmieniałam biegi przed kolejnym zakrętem, również i z tego zakrętu wyszłam pięknie i gładko. Jednak ten zakręt zaprowadził nas wprost na główną drogę przelotową, oj nie ładnie chłopaki. Zaczęła wymijać sprawnie i szybko kolejne auta, w lusterku dostrzegłam, że ten cały Liam próbuje mnie wsiąść z lewej strony.

- Oj nie będzie tak łatwo skarbie.

Szybko zmieniłam bieg i skręciłam w lewo zajeżdząc mu tym samym drogę, w lusterku dostrzegłam jak wykrzykuje stek przekleństw. Uśmiechnęłam się i przyśpieszyłam, zgrabnie mijając kolejne auta. Tym samym zostawiłam chłopaka w tyle, niestety jednak na horyzoncie nie widziałam już ani Harrego ani Zayna, co znaczyło, że musieli nieźle się ode mnie oddalić.
Cholera, nie nie pozwolę mu wygrać.
Zmieniłam bieg i skręciłam w boczną drogę, jeśli dobrze pamiętam to wyjdę kawałek dalej na głównej trasie. Mijałam kolejne auta wciąż przyśpieszając. Po chwili zauważyłam ciężarówkę, która do połowy stała uniesiona do góry, była wypełniona gruzem.

- Serio!

Nie miałam szansy jej minąć, więc zmieniłam bieg i dodałam więcej gazu, jechałam wprost na nią. Widziałam, że ludzie po bokach machali mi, żebym zwolniła, ale nie miałam nawet najmniejszego zamiaru, przyspieszyłam jeszcze bardziej. Ludzie uciekli na boki, a ja z zawrotną prędkością wjechałam na uniesioną ciężarówkę tak jak na rampę, prędkość, z jaką jechałam sprawiła, że przez chwilę leciałam w powietrzu, by za chwile, spaść ciągle nie przestałam dociskać pedału gazu, co sprawiło, że po dość twardym lądowaniu od razu wystrzeliłam w przód. Oczywiście posypało się trochę części z auta, ale to nic, bo przed sobą miałam auta Zayna i Harrego. Na ten widok uśmiechnęłam się.

- Czas na zabawę chłopaki.

Zaczęliśmy wchodzić w ostatni zakręt, szybko zmieniłam biegi i wcisnęłam hamulec co spowodowało, że obróciłam się dupą do przodu, po czym wcisnęłam pedał gazu. Powoli zaczęliśmy wychodzić z zakrętu, a ja zrównałam się z chłopakami. Widziałam ich zaskoczone twarze, uśmiechnęłam się szeroko, pomachałam im na pożegnanie i wcisnęła, pedał gazu do oporu. Wychodząc z zakrętu zredukowałam bieg i wcisnęłam hamulec co spowodowało, że znowu jechałam prawidłowo. Nie czekając, aż chłopaki wyjdą zza zakrętu zmieniłam biegi i wcisnęłam nitro. Już po chwili sunęła ma pięknie mijając kolejne auta, w lusterku widziałam jak chłopaki próbowali mnie do gonić również włączając nitro, ale było już za późno minęłam ostatnie auto i przecięła ma linię mety, kończąc wyścig jakieś 200 metrów dalej.

Witam was po przerwie, mam nadzieję, iż rozdział wam się podobał. Długo nad nim myślałam i wiele konceptów poszło do kosza, ale ostateczna wersja mi się podoba, oczywiście nie jest zachwycająca, ale może być. Mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu. Kolejny rozdział za jakiś czas, ale bądźcie tutaj i zaglądajcie.
Lecę pa

DangerousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz